17.

233 12 4
                                    

Sabina obudziła się cała obolała, podłączona do kroplówki w szpitalu. Pierwsze co zrobiła, to złapała się za podbrzusze, które dalej ją bolało. Miała wielką nadzieję, że z jej dzieckiem nic złego się nie stała i nie poroniła. Każda matka czuje, że jej maleństwo, a Kot nie potrafiła tego określić. Podkurczyła nogi do brody, a z jej oczu polały się łzy. Płakała z bezsilności, bólu i złości na samą siebie. Znów nie wiedziała co dzieje się z jej ciałem. Bolała ją nawet myśl o stracie dziecka. Myślała, że już nigdy nie będzie jej dane wzięcie swojego dziecka na ręce. Od napadu histerii uratował ją wchodzący do sali lekarz.

-Dzień dobry! Zadam pani kilka pytań. Jak się pani nazywa?

-Sabina Barbara Kot.

-Pani data urodzenia?

-18 maja 1995.

-Stan cywilny?

-Panna.

-Wie pani, dlaczego tu jest?

-Zaczął boleć mnie brzuch, a potem zrobiło mi się jasno przed oczami...

-Przez stres dostała pani bardzo mocnych skurczów i pani zemdlała. Pani brat zadzwonił po pogotowie i od dwóch dni leży pani w szpitalu.

-Co z moim dzieckiem?-Zapytała podłamana, ale mimo to miała wielkie nadzieje, że nic mu nie jest.

-Z dzieckiem nic się nie stało.-Kobieta odetchnęła z tak wielką ulgą, że miała wrażenie, jakby za moment miała się unosić.-Ale może panie w każdej chwili je stracić.-Usiadł na krześle obok niej.-Nie będę owijał w bawełnę. Ma pani anemię, ostrą niedowagę i skurcze spowodowane długotrwałym stresem. Do tego wszystkiego leki, które pani bierze na serce, są zbyt silne i jeżeli w momencie ich nie zmienimy... Zabije pani swoje dziecko... Ma pani tego świadomość?-Sabina nie wiedziała co powiedzieć... Była przerażona...

-Nie miałam pojęcia... Lekarz nic mi nie powiedział!

-Pani Sabino spokojnie, bo stres tylko pogorszy pani stan. Jutro, a raczej dzisiaj będzie pani miała konsultacje z naszym kardiologiem, który zmieni leki i ginekologiem, który wszystko pani wyjaśni i zapisze dawkowanie poszczególnych witamin i tym podobnym. Musimy zrobić wszystko, aby odbudować zdrowie pani i dziecka.-Lekko się uśmiechnął.

-Dlaczego leżę tu od dwóch dni?... Myślałam, że to zwykłe omdlenie...

-Ocknęła się pani chwilę po przewiezieniu tu, ale miała pani tak silne skurcze, że dostała pani kilka zastrzyków przeciwbólowych i silnie uspokajających. Musieliśmy robić wszystko, aby najpierw zniwelować bóle, a dopiero później zając się resztą. Przespała pani dobę, ale mimo to może być pani senna i lekko spowolniona przez działanie leków. Rano dowie się pani reszty.

-Wie pan która godzina?

-Trzecia dwadzieścia rano.

-Orientuje się pan czy moi bracia zostawili tu mój telefon?

-Nic mi o tym nie wiadomo. Ma pani jeszcze jakieś pytania?- pokiwała przecząco głową.-W takim razie, dobranoc.-Uśmiechnął się lekko i wyszedł, zostawiając kobietę z kłębiącymi się myślami. W dalszym ciągu nie miała zielonego pojęcia co dzieje się z jej ciałem i dzieckiem. Była się, że jej dziecko może umrzeć, przez to, że się zaniedbała. Poczuła się jak najgorsza matka na świecie. Chciała, aby jej maleństwo miało się najlepiej na świecie, a tym samym momencie pozwoliła na to, aby prawie zmarło przez nią. Złapała się za brzuch i wyszeptała "Przepraszam skarbie... Mamusia cię kocha najmocniej na świecie. Pamiętaj o tym maluszku...". Po wysmarkaniu nosa i uspokojeniu ułożyła się na łóżko i zasnęła...

Serce - Gregor SchlierenzauerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz