28.

201 11 0
                                    

– Jak się czujesz Sabinko? Wyglądasz strasznie blado...– Powiedział ojciec Gregora.

– Wzięłam tabletkę, więc zaraz będzie lepiej. – Delikatnie się uśmiechnęła. Razem z Gregorem uczestniczyłam w cotygodniowym obiedzie tym razem u jego rodziców.

– A którego masz termin?–Zapytała przyszła babcia.

-Za dwa tygodnie.

-Jezu! Dalej nie mogę uwierzyć, że będę ciocia. –Powiedziała uradowana Gloria.

-Wnuczka ogarnij swoje emocje, bo nam się Sabina stresuje. –Powiedziała rozbawiona I ewidentnie w dobrym humorze, babcia.–Kochanie może chcesz coś do picia lub dokładkę?

-Nie, dziękuję. Jestem pełna.– Poklepał się po brzuchu, na co jej synek się odezwał.

-jak na 30 tydzień ciąży masz malutki brzuch. Wiesz o tym. Ile waży Philipek?-Zapytała babcia.

-Około 3200 g. Zostały jeszcze dwa tygodnie, więc jeszcze nabierze masy. Ma prawidłową wagę, choć wiem, że teraz niektóre dzieci rodzą się 5-kilogramowe.-Uśmiechnęła się do tam zebranego towarzystwa.

-Jesteśmy.– Oznajmił Lucas, wchodząc razem z bratem z siatkami pełnymi lodów i pieskami.

– Słońce dobrze się czujesz? Może się położysz? –Od razu podszedł do ukochanej, odkładając siatki na ziemię.

– To chyba dobry pomysł. Połóż ją u nas w sypialni. – Powiedział Paul. Jego syn wziął ciężarną na ręce i ostrożnie zaniósł na piętro.

- Na pewno wszystko dobrze?

– Boli, ale zaraz przestanie. –Delikatnie pogładził jej udo.

– Może lepiej zadzwonię po lekarza? – Zapytał, robiąc myjnia, która wyrażała aż za dużo emocji.

– Jeżeli do końca dnia nie przestanie, wtedy zadzwonię. – Oznajmiłam, zamykając oczy.

– Śpij dobrze skarbie. – Pocałował ją w czoło i po zaciągnięciu rolek, wyszedł. Wrócił do swojej rodziny. Widząc wyczekujące wzrok, powiedział.– Jeśli się nie poprawi, to jedziemy do szpitala. – westchnął, a ta wiadomość zepsuła wszystkim humor.

– Chyba muszę się przejść. – Powiedziała jego mama i szybko wyszła z domu, a za nią jej mąż.

– Gregor Nie chcę cię martwić, ale to wygląda źle. – Stwierdził zmartwiony Lukas. Skoczek opadł na krzesło, wzdychając przeciągle.

– Wiem, ale co mogę zrobić? Sabina nawet się nie kłóciła, gdy zaproponowałem, żebyśmy jechali do szpitala. – Przeczesał włosy nerwowo.

– Ona też się boi o waszego synka. – Powiedziała Gloria, klepiąc brata po plecach. Też się bała, ale starała się tego nie pokazywać. Zaprzyjaźniła się z Sabiną i starała się nie myśleć negatywnie, lecz w tej sytuacji uspokajała rodzinę, choć sama była w środku przerażona.

– Nie chcę wam psuć kółeczka wspólnego użalania się, ale patrząc na to, jak bardzo zestresowana ją Angelika, cud, że nie urodziła. – stwierdziła ich babcia, pijąc resztę herbaty z kubka. Dajcie jej ochłonąć, bo dla niej był to traumatyczny wykład. Szczególnie w jej stanie. – Uśmiechnęła się pokrzepiająco.

– Przecież nic takiego nie powiedziałam. – stwierdziła kobieta, która wraz z mężem wróciła do pokoju.

– Angelika, ale nie mówisz mi, że mówienie ciężarnej kobiecie po śmierci łóżeczkowej było dobrym posunięciem. – Powiedziała lekko zdenerwowana matka kobiety.

– Powinna wiedzieć, że takie rzeczy się zdarzają. Tak samo, jak śmierć przez zachłyśnięcie ...

– Mamo! – burknął skoczek kropka – A potem dziwię się, że ma skurcze ze stresu. –Warknął, opadając na krzesło.

-Nie chciałam jej zestresować, tylko uświadomić. Powinna wiedzieć, że takie rzeczy się zdarzają...– próbowała się wytłumaczyć, ale nie zrobiło to na nich wrażenia.

-Jest weterynarzem. Więcej niż by chciała wiedzieć Angelika. I skończ cię traktować ją jak dziecko, bo gdybyście tak koło niej nie skakali, zachowywałaby się dorośli od was. Dajcie się jej wykazać. Rozumiem, że Sabina jest w ciążę i jest chora, ale ona jest dorosła.

-Wiem, ale po wszystkich perypetiach ze szpitalem po prostu się o nich boję. – Westchnął Gregor, zaplatając palce we włosy.-Zostawmy ten temat, bo to się źle skończy.

**********************

-Ała!!!-krzyk Sabinę postawił całą rodzinę na nogi. Gregor i Lukas w kilka sekund znaleźli się w sypialni na piętrze grupkę, kobieta siedziała na łóżku, trzymając się przerażona za brzuch. –Wody mi odeszły...-Wyszeptała z łzami w oczach. Mężczyźni nie wiedzieli co zrobić, więc wlepili w siebie wzrok. W tym samym czasie do pokoju przybyła reszta rodziny.

-Lukas jedziesz do ich mieszkania i szukasz torby do szpitala. Gregor weź ją na ręce i powoli zanieś ją do samochodu. Paul kluczyki do auta. Angelika przykryj ją kocem, a ty Ingrid znajdź jakąś butelkę z wodą. Frank zadzwoń do szpitala i powiedz, co się dzieje.-Wszyscy zaczęli wykonywać zadania, które wyznaczyła babcia Liliana. Gregor wykonywał każdy swój ruch ostrożnie jak nigdy dotąd. Sabina starała się zachować spokój, bo wiedziała, że stres nic nie da, a tylko pogorszy sprawę. Została przykryta kocem, a mama Paula podała jej butelkę wody. Została posadzona na tylnym siedzeniu samochodu, prowadzonego przez jej dyrektorkę. Ból, jaki czuła był niewyobrażalny. Pomimo wielu przebytych operacji-czasem bardzo bolesnych- nigdy tak nie bolało, a do tego silne skurcze wciąż narastały.
-Wytrzymaj jeszcze trochę słońce...-Poprosił błagalnie skoczek.

-Postaram się...- Wypluła przez łzy.

-Zostały jeszcze dwie minuty. Spróbujcie mi nie zejść na zawał tam z tyłu...

Za tydzień epilog :)

Serce - Gregor SchlierenzauerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz