25.

260 9 0
                                    

-Greg nie spodziewałam się, że znajdziesz takie piękne miejsca.-Powiedziała dziewczyna idąc kolejną malowniczą uliczką Majorki.

-Widzisz słońce, też potrafię zaskoczyć.-Posłał w jej firmowy uśmiech.

-Jak mało kto. Dzwoniłeś do swojej mamy?-Zapytała, a mężczyźnie zrzedła mina.-Czyli będziemy dzwonić, jak wrócimy.-Chłopak objął ją ręką.

-Jak dobrze, że cię mam.-Nachylił się nad nią i pocałował w policzek.

-Napstrykałeś już tych fotek, pozwiedzaliśmy, możemy już iść z powrotem? Ładnie proszę...-Zrobiła minę, która zawsze działała na Gregora.

-Chodziliśmy dopiero dwie godziny. Nie wiem, o co ci chodzi.-Zaśmiał się.

-Porozmawiamy, jak w upale będziesz musiał wchodzić po jakich malowniczych zadupiach, w ciąży, będąc głodnym. Jeszcze jakieś uwagi?-Zapytała, patrząc na niego spod byka.

-Oj słońce wiesz, że żartuję.-Powiedział, gładząc w jej bok, wskazując na wyłaniający się zza budynków kompleks domków, które były im dobrze znane.

-Masz szczęście Schlierenzauer.-Warknęła, ciągnąc go za rękę.

-Jutro będziesz narzekać, że masz zakwasy.-Przewrócił oczami i znów objął ją w talii.

-Bez przesady! Aż tak złej kondycji nie mam.

-Nie... Wcale...-Zachichotał, a polka zmroziła go wzrokiem.

-Śpisz na kanapie Grzegorzu.-Strzepnęła jego dłoń i udała się w stronę ich tymczasowego domu, zostawiając mężczyznę w tyle.

-Z tobą to mogę nawet na ziemi spać.-Uśmiechnął się promiennie i szybko ją dogonił.

-Beze mnie i aktualnie walczysz o możliwość dostania koca i poduszkę.-Powiedziała, śmiejąc się pod nosem.

-Sabiś nie bądź taka! Sabiś...-Dobiegł do niej i podniósł jak pannę młodą.-Czyżby ktoś miała ciążowe humorki?-Pocałował ją w czoło.

-Spróbujesz, chodź pisnąć słówko, że boli cię kolano, a powyrywam ci wszystkie kudły.-Wyszeptała mu do ucha, mocno się w niego wtulając.

-Czyli śpię dzisiaj z tobą?-Zapytał z uśmiechem.

-Dzisiaj dzień dobroci dla zwierząt, możesz spać w nogach.-Oznajmiła, stając na nogach przed drzwiami ich domku.

-Pff... Łaskawca.-Objął ją w pasie, całując po szyi.-Dobrze się czujesz?-Zapytał, przynosząc jej krzesło.

-Trochę mi słabo, ale zaraz to przejdzie.-Powiedziała, zamykając oczy, opierając głowę o swoją rękę.

-Kładź się do łóżka Sabina, a ja poszukam leków.-Polecił, a dziewczyna opadła na łóżko, przytulając poduszkę.-Dlaczego wcześniej nie mówiłaś?-Zapytał i podał jej szklankę wody.-Bo jeszcze przed chwilą było dobrze, albo dobrze udawałaś.

-Albo to, że na dworze jest czterdzieści parę stopni, a tu dwadzieścia pięć.-Spojrzała na niego z politowaniem.-Napiję się. Trochę poleżę i będzie lepiej, okej? Nie spinaj się tak, bo ci żyłka pęknie.-Powiedziała, gładząc swój brzuch.

-Weź mnie, nie denerwuj, bo się o was boję! Pytałem cię kilka razy podczas zwiedzania, czy na pewno dobrze się czujesz! Ani razu nie powiedziałaś nić!-Zaczął nerwowo chodzić po pokoju.

-Zrozum, że dopiero przed chwilą coś mi się stało. Mógłbyś się uspokoić?-Zapytała, przestraszona jego agresywnym zachowaniem. Popatrzał na nią i trochę złagodniał, widząc jej zmieszanie.

-Sabiś... Ja nie mam siły ciągle za tobą chodzić i przypominać o lekach i pytać jak się czujesz. Spróbuj choć trochę mnie zrozumieć.-Powiedział, kładąc się obok niej.

-Nie potrzebuję tego, bo jakbyś zapomniał, to od 10 lat biorę je codziennie.

-Bardzo było to widać szczególnie 6 lat temu.-Powiedział, zakładając ręce na piersiach.

-Proponuję, wywlecz mi jeszcze, że na chrzcinach, gdy ksiądz polewał mi głowę wodą święconą, zaczęłam płakać.-Powiedziała, spuszczając wzrok.-Jeżeli myślisz, że nic mnie tego nie wyciągnęłam, to się mylisz.-Uśmiechnęła się sztucznie, a zarazem smutno.

-Ile razy zapomniałabyś je wziąć, gdyby nie ja?

-Okrągłe zero, bo mam aplikację na telefon, która mi o tym przypomina, więc nie musisz się bać.

-Ta jasne.-Prychnął.

-Jeżeli chcesz się na siłę pokłócić to odpuść, bo nie mam na to siły...

************

Początek dramy :)

Serce - Gregor SchlierenzauerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz