4.

290 14 0
                                    

Codzienny trening skoczków narciarskich wykończyłby przeciętnego człowieka, lecz nie ich. Są przyzwyczajenie do ogromnego wysiłku fizycznego, a także do obciążenia psychicznego. Każdy, kto kiedykolwiek brał udział w zawodach, wie, z czym to się wiąże. Dla nich to codzienność. Jedni znosili to lepiej, drudzy gorzej, a jeszcze inni wmawiali sobie, że to po nich spływa. Takim typem był Gregor. Skrywał to głęboko w sobie do pewnego momentu. Gdy znalazł sobie ofiarę, obarczał ją winą za wszystkie swoje niepowodzenia. Niedługo miała się o tym przekonać Sabina.

***********

-Cześć wszystkim!-Rozweselona dziewczyna przybyła na stołówkę o własnych siłach. Wiadomość o wczorajszych wydarzeniach szybko rozeszła się po skoczkach i sztabie trenerskim. Gdy skoczkowie ujrzeli ją całą i zdrową, szybko zebrali się wokół. Jedynym, który nie podszedł, był Schlierenzauer. Siedział przy stole, grzebiąc widelcem w jajecznicy. Nikt oprócz tej dwójki nie wiedział, co faktycznie się stało. Chłopak miał nadzieję, że dziewczyna tego nie pamięta. Jego płonne nadzieję, bardzo szybko zgaszone, przez chłodne spojrzenie.

-Co się gapisz?-Rzuciła chłodno, a Gregor nie wiedział co odpowiedzieć, więc odpowiedział szybko, udając obojętnego.

-Mam oczy to się gapię.-Przewrócił oczami.-Nie mogłaś usiąść gdzieś indziej?

-Widzisz, żeby było gdzieś wolne miejsce. Ja też nie, więc zajmij się sobą. Smacznego.-Zaczęła konsumować. Schlierenzauer, wiedząc, że tej wojny nie wygra, odpuścił. Zajął się swoją kawą.

-Cześć kotka.-Morgenstern przytulił nastolatkę i poczochrał jej włosy.

-Thomas zabił cię ktoś, kiedyś?-Spojrzała w oczy mężczyzny.

-Kicia ma pazurki?-Udał zdziwionego.

-Ząbki też ma.-Zaprezentowała swoje uzębienie.

-Skończcie, bo to dla mnie za dużo.-Burknął zniesmaczony Gregor.

-Dla mnie oglądanie twojej mordy to za dużo.-Wzięła swój talerz, zaniosła go do zwrotu naczyń i wyszła.

-Ja pierdolę. Coś ty tej biednej Sabinie zrobił? Pierwszy raz słyszę i widzę, żeby się tak zachowywała.-Thomas coraz bardziej chciał wiedzieć, co wydarzyło się między tamtą dwójką. Gregorowi natomiast dziewczyna przestała być obojętna. Chciał wiedzieć o niej wszystko, aby wbijać w jej drobne ciało szpilki. Jego ego nie pozwalało mu, przepuścić nastolatce jej słów płazem. Nie potrafił zrozumieć, że Kot nie zależy na jego uwadze, czy znajomości. Nie chciał, aby polka miała go w garści. Bał się powtórzenia sytuacji z jego byłą dziewczyną- Sandra -, ponieważ w jego mniemaniu były bardzo podobne, co nie było prawda. Sandra przestała zwracać na Gregora przez wzgląd na studia. Podczas ostatniej kłótni dziewczyna wypowiedziała bardzo podobne słowa. Sabina nie miała pojęcia co będzie następstwem jej wypowiedzianych ze złości słów.

***********

-Sabinko dobrze się czujesz?-Zapytał zaniepokojony Walt Hofer.

-Tak, tak.-Blado się uśmiechnęła, próbując ukryć fakt, że od rana nic nie jadła oprócz kilku gryzów kanapki.

-Dziecko, kogo ty próbujesz oszukać? Mnie, czy siebie? W tym momencie marsz po gorącą czekoladę.-Sabina nie chciała się kłócić, więc nie chętnie udała się do pobliskiej kawiarenki. Po chwili otrzymała zamówienie i siadła przy jednym ze stolików. Zaczęła się rozglądać dookoła i uśmiechać widząc wygłupy skoczków.

-A ty znowu obżerasz się jak świnia.

-Skończ, bo to zwykłe kakao. Poza tym, co cię to interesuje?

-Nie robiłbym tego z własnej woli, bo mój wujek mi kazał mieć cię na oku.

-To powiedz mu, że wszystko ok i spadaj.

-Też cię nie lubię, ale obiecałem, więc skończ.-Usiadł obok niej, sprawdzając, co pije jego tymczasowa podopieczna.-Jadłaś dzisiaj coś innego?

-Tak.-Odparła szybko i starała się nie zwracać uwagi na dwudziesto-jedno latka. Niestety ku wielkiemu niezadowoleniu jej żołądek wydał z siebie dźwięk.

-Ciekawe co. Pewnie powietrze.-Warknął głośnie i już go nie było. Kot wzięła łyka napoju i zadowolona z pozbycia się Austriaka podziwiała piękne widoki gór.-Masz, bo jak znowu zemdlejesz to mi Holfer jaja urwie.-Dziewczyna ciężko westchnęła i zmroziła chłopaka wzrokiem, widząc, co przyniósł skoczek.

-Nie jestem głodna i nie mogę tego zjeść. Co do tego urwania jaj to się przynajmniej głupota nie będzie szerzyć.-Mężczyzna był bliski wyjścia z siebie.

-Jesteś głodna, bo burczało ci w brzuchu. Zjesz tego kebaba, a co do głupoty to jeden bardzo ciekawy przypadek widzę przed sobą.

-Daruj sobie.-Posłała w jego stronę wredny i wymuszony uśmiech, po czym chciała odejść jak najdalej skoczka, lecz ten jej to uniemożliwił.

-Siadaj, bo dopóki nie zjesz, nigdzie nie idziesz. Już i tak jesteś deską, więc może ci w cycki pójdzie.

-Ciekawe, bo ostatnio w kółko powtarzasz teksty „Na twoim miejscu, bym tego nie jadł, bo i tak już jesteś ulana". I jak już wcześniej mówiłam, nie zjem tego.-Mężczyznę zdziwiło, że ta pyskata łajza potrafi tak płynnie niemiecki.

-Mówisz po niemiecku?

-Nie tak sobie demony wzywam, więc jeśli rozumiesz, to jesteś jednym z nich.

-Bardzo śmieszne, a teraz jedz.

-Nie zjem tego.

-Co ci w tym nie pasuje do cholery?!

-Nie mogę tego jeść, a po drugie nie lubię kebaba.

-Jesteś jebnięta, że go nie lubisz, a dlaczego nie możesz.

-Bo przy lekach, jakie biorę, nie powinnam tego jeść, a na pewno nie w takich ilościach.

-Co ty bierzesz? Na chorą to ty na pewno nie wyglądasz.

-Moja aorta się nie domyka... Dość mocno, a operacja dopiero za miesiąc...-Gregor na moment zaczął jej współczuć, ale to uczucie minęło jeszcze szybciej, niż przyszło.-Nie obraź się, bo kupiłeś to jedzenie, ale nie mogę... Przepraszam...-Spojrzała na Austriaka, swoimi smutnymi oczami, a mężczyzna nie wiedział jak postąpić. Nie było mu jej żal, bo jej nie znał, ale nie potrafił przejść obok niej obojętnie. Obudziła w nim uczucie, które dawno temu w nim wygasło. Poczuł silną potrzebę przytulenia jej. Zrobił to. Chciał się odezwać, ale dziewczyna wtuliła się w jego ramię. Niepewnie pogłaskał jej złote włosy. Trwali tak przez chwilę, do momentu, w którym nastolatka gwałtownie odskoczyła od niego.-Jeszcze raz przepraszam...-Odeszła w stronę skoczni, pociągając nosem i ścierając pojedyncze łezki. Natomiast Gregor starał się przez moment, przeklinając się w duchu, za to, co zrobił. Po dłuższej chwili przeszła mu przez głowę myśl, czy nie pogadać z nią i jakoś wesprzeć. Wybił to sobie z głowy, bo przysięgał sobie dzisiaj, że będzie ją traktował z góry, więc dlaczego odczuwał chęć pomocy młodej Kot? Nie był w stanie tego pojąć. Gdy otrząsnął się z dziwnego amoku i ruszył do szatni w wiosce skoczków.


Serce - Gregor SchlierenzauerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz