27.

148 9 0
                                    

-Nie mamy innego wytłumaczenia niż przewlekły stres. Możemy wypuścić panią Kot, ale co drugi dzień będzie musiała przychodzić na kontrolę i dostanie nowe wytyczne co do leków, a cesarskie cięcie odbędzie się dwa tygodnie wcześniej.-Powiedział lekarz, gdy skoczek przyszedł do niego, w celu dowiedzenia się co z jego dziewczyną.

-Nie rozumiem, dlaczego poród miałby się odbyć w późniejszym terminie.-Przyznał Austriak.

-Skurcze i pobyt w szpitalu mogą spowodować wcześniejszy poród, a pani Kot nie może urodzić siłami natury. Jej serce tego nie wytrzyma.-Uśmiechnął się smutno i przeprosił Gregora, który wrócił do sali Polki.

-Dobra wiadomość słońce.-Posłał jej promienny uśmiech.

-Jakie?-Zapytała zaskoczona, ale równocześnie podekscytowana.

-Zrobią ci nową rozpiskę leków i wychodzisz słońce.-Usiadł obok niej i pocałował czule. Sabina go przytuliła na tyle, o ile pozwalał jej duży brzuch.

-Myślałam już, że do porodu nie wyjdę.-Odetchnęła z ulgą, a Gregor musnął dłonią jej brzuch.

-Mam nadzieję, że to ostatnia taka krzywa akcja, bo mam już dość.-Zaśmiał się wraz z ciężarną.

-Spokojnie. Dopiero jak Philipek zacznie ząbkować to będziesz miał paranormal activity.-Parsknęła śmiechem, a mężczyźnie zrzedła mina.

-Cześć! Co tu tak wesoło u was? Z drugiego końca korytarza was słychać.-Oznajmiła pani Angelica.

-Dzień dobry mamo. Sabina mnie ząbkowaniem straszy.

-Nie prawda! Ja tylko stwierdzam fakty.-Aktorsko oburzyła się góralka.

-Oj dzieci, dzieci. Widzę, że humory wam dopisują.-Przyszła babcia posłała w ich stronę roześmiane spojrzenie.-Lepiej powiedzcie co z tobą i z dzieckiem.

-Trochę jeszcze boli, ale jest już lepiej i najprawdopodobniej jutro wychodzę do domu.-Odpowiedziała grzecznie.

-Kamień z serca.-Pani Schlierenzauer odetchnęła z ulgą.-Tyle dobrego. Synek, a ty masz o nich dbać. Zrozumiano?-Zapytała poważnie i głosem nieznoszącym sprzeciwu.

-Myślałem, że to oczywiste.-Powiedział, robiąc zdziwioną minę.

-Mam taką nadzieję. Pomijając ten temat, pokój już gotowy?-Zapytała, przysiadając się na łóżko, a Gregor zmroził mamę wzrokiem.

-Zaraz. Jaki pokój?-Odezwała się zdziwiona Polka.-Grzesiek?

-Jak ciebie nie było, to wynająłem ekipę budowlaną i zrobili pokoik dla Philipka. To miała być niespodzianka.-Uśmiechnął się i położył rękę na jej udo.

-Wow... Na prawdę mnie zaskoczyłeś. Myślałem, że nasz synek będzie ze mną w pokoju...

-Słońce, chyba nie myślisz, że dałbym ci mieszkać w pokoju.-Ujął jej rękę i pocałował jej knykcie.-To twój pokój został przerobiony na dziecięcy.

-A ja? Gdzie będę spać?-Zapytała, nie będąc pewna, czy ma się wynieść.

-Przecież i tak śpisz ze mną słońce.

-I mam codziennie słuchać jak chrapiesz? Nie bawię się tak. Śpisz na kanapie.-Stwierdziła, obracając się na drugi bok, twarzą do jego mamy, która śmiała się jak opętana.

-Na pewno.-Odpowiedział Gregor, kiwając sarkastycznie głową.

-Masz zdjęcie pokoju?-Austriak przysiadł się jak najbliżej niej i pokazał zdjęcia w telefonie.-Spisałeś się Grzesiek.-Pocałowała go czule.-Wow... To jest naprawdę śliczne.-Wzruszyła się, przeglądając fotografię zrobione przez jego chłopaka. Położyła głowę na jego piersi. Mama mężczyzny zrobiła im zdjęcie, bo nie mogła się na nich napatrzeć.-Kocham cię.-Wyszeptała, ocierając łezki, które zaczęły spływać po jej twarzy.

-Ja ciebie też słońce. Nie płacz. Proszę... Sabiś.-Zaczął gładzić ją po plecach, aby choć trochę ją uspokoić.

Wyglądacie razem uroczo.

**********************

-Sabina, może na dzisiaj już dość? Odpocznij słońce.-Mężczyzna, podszedł do góralki i wziął od niej ostatnią torbę z ubraniami dla ich synka, które na czas remontu, schowane były w walizkach i torbach. Ciężarna spędziła cały dzień na rozpakowywaniu i rozplanowywaniu położenia poszczególnych rzeczy.

-Gregor to ostatnia torba. Zrobię to i kładę się do spania.

-Nie Kot. Do łazienki i do spania słońce.-Pocałował ją w czoło i zamknął za nią drzwi.

-Nie mam już siły. Przebiorę się w koszulę i kładę spać.-Udała się do sypialni, gdzie zrzuciła z siebie ubranie i podeszła do szafy. Szukałą swojej piżamy, ale nie mogła jej znaleźć.-Grzesiek, gdzie są moje cuchy do spania.

-Nie wiem.-Powiedział nad jej uchem, przez co od razu przestraszona zakryła swoje piersi.-Nie bój się. Przecież i tak widziałem cię nago.-Powiedział, podając jej swój stary T-shirt.

-Co nie oznacza, że się nie wstydzę.-Naciągnęła na siebie materiał.

-Jesteś śliczna. Nie masz się czego wstydzić.-Objął ją w talii i zaczął całować jej szyję.

-Do czego zmierzasz?-Zapytała wprost.

-Boisz się mnie?

-N-Nie. O co ci chodzi?

-Dlaczego mnie odpychasz?

-W jakim sensie?

-Jesteś nieobecna. Muszę siłą, wyciągać z ciebie informację. Potrafisz cały dzień spędzić w pokoju. Masz skurcze spowodowane stresem... Zrobiłem coś nie tak? To przeze mnie się stresujesz?

-To nie twoja wina Gregor.-Ujęła jego policzek i gładziła kciukiem.

-Sabina to powiedz wprost, co się dzieje.

-Boję się.

-Czego słońce?

-Porodu.-Odpowiedziała zlękanym głosem.-Boję się, że mogę zrobić coś źle i coś stanie się dziecku i ...-Pocałował Polkę z wielkim uczuciem, aby tylko nie zaprzątać jej głowy niepotrzebnymi myślami.

-Słońce masz najlepszą opiekę i gwarantuję ci, że nic wam się nie stanie. Będziesz najlepszą mamą na świecie. Będę przy tobie i naszym synku. Zrobię wszystko, co się da, aby było wam dobrze.-Przytulił ją do siebie, lekko podnosząc.-Nie musisz się bać słońce.

-Podziwiam cię, że masz do mnie cierpliwość.-Zaśmiali się i położyli się na łóżku. Kobieta w swoim wielkim ciążowym rogalem, a mężczyzna położył głowę na boku tej poduszki i położył rękę na jej brzuchu.-Dobranoc.

-Dobranoc...

Serce - Gregor SchlierenzauerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz