Byłam wściekła. Liam poniżał wszystkich pracowników. To jak się zachowywał, było poniżej pasa. Dodatkowo powiadomił wszystkich a raczej wszystkie pracownice że od jutra obowiązuje ich elegancki strój w pracy a nie jakieś pstrokate szmaty które dupy nie zatykają. Tak dokładnie tak powiedział.
Ponadto jeśli ktoś w ciągu dwóch tygodni się nie wykaże to wylatuje. Mamy w miesiąc postawić firmę na nogi. Nie wiem jak on sobie to wyobraża. Dodatkowo mamy pracować od godziny 8 do godziny 6 po południu. Nie wiem jak ją znajdę czas na zaliczenia tego roku w akademiku. Mamy zakaz zabierać swoje obowiązki do pracy. Więc albo będę pracować albo nie zaliczę egzaminów. Do tej pory szef pozwalał mi wychodzić z pracy i chodzić na wykłady. Zła i sfrustrowana siadam za biurkiem i biorę się za pisanie nowych zapisów w umowach pracowników które muszą podpisać. Jest ich 20. Czyli bedzie trochę pracy.
•••
-Sophiiee!
Podnoszę głowę patrzę w lewo w stronę lustra, za który jest gabinet Liama. Pewnie on nawet nie wie że to tu jest moje miejsce. Podnoszę się i kieruje do drzwi od gabinetu. Otwieram je i będąc w gabinecie Liama,nie zatrzymuje się w nim tylko otwieram drzwi którymi wyszedł Liam. Nie daje rady ich otworzyć bo Liam robi to pierwszy.
-Co do chuja?
Widzę że coś się stało, czemu tylko on czepia się mnie.
-Wołał mnie Pan?
-Żartujesz sobie? Jesteś mi potrzebna. Musimy coś wyjaśnić.Wyjaśnić? Czy on myśli że będziemy rozmawiać o przeszłości?
Nie ma mowy.
-Co się stało? Nie musisz tak krzyczeć. Nic wielkiego się nie stało.
-Nic?-przechodzi obok mnie idzie do biurka przekręca laptop.-Czytaj. To jest nic?Podchodzę do komputera i zaczynam czytać.
Konto nr. 12 5275 0000 0000 5637 65 29
Konto przeznaczone do świadczeń pielęgnacyjnych, emerytalnych.
Stan konta dn. 19.12.20200.0 -zero złotych zero groszy.
P
Co? Ale jak? Przecież potrącają nam 15%miesiecznie.- Ja nic nie rozumiem.
Podnoszę głowę w stronę Liam stojącego obok mnie.
Kręci głową.
-Ja też nie rozumiem. Ostatnie pieniądze wypłacono miesiąc temu.
-Ale on przecież nie zabrał ich dla siebie.
-Nie, wypłacił te pieniądze, jako wasze wypłaty.
Szef zapłacił nam, a nie ratował firmy.
-Co teraz?
Liam zamyka laptop, odwraca go i siada za biurkiem.
-Musimy zrobić wszystko aby firma stanęła na nogi i szybko zwrócić pieniądze. Ale do tego czasu nie możesz z nikim o tym rozmawiać. Rozumiesz?
Unosi brew, i przygląda się mi.
-Tak rozumiem. Nikt się o tym nie dowie. To wszystko?Wstaję i grzecznie uśmiecham się.
-Nie, masz być tutaj a nie nie wiadomo gdzie i skąd później się pojawiasz.
-Dobrze.Odwracam się i idę do drzwi oddzielających mój gabinet od niego.
-Gdzie ty idziesz?
-W dupę. -Mówię po cichu do siebie.
-Słucham?Czuje dłoń Liam na ramieniu.
-Do siebie. Tam jest mój gabinet, tam byłam.
Pokazuje mu drzwi do których się kieruje.
-Cały czas?
Unosi brew do góry i uśmiecha się.
-Tak cały czas, jakbyś chciał to tam jestem. A teraz muszę iść.
Wyszarpuje rękę w momencie w którym ktoś puka do drzwi.-Proszę. -Ochoo już inny ton.
Przy drzwiach odwracam się i widzę Michaela z teczka.
-Sophie zrób proszę mi kawę czarna w normalnym kubku i osłodź łyżeczkę.
-Sop, mi też zrobisz?-pytam Michael, widzę że Liamowi się to nie podoba.
-Tak, za chwilkę.Stawiam kawę Liama przed nim, przechodzę na drugą stronę i robię to samo przed Michaele. On uśmiech się do mnie.
-Jesteś kochana Sophie.-Łapie z nim kontakt wzrokowy, też się uśmiecham.
-Nie zrobimy tego, to nic nie da.
Chwilę ciszy przerywa szorstki głos szefa.
-Ale to może się udać ,Pan Wolts by się zgodził.
Zabieram tackę i chce się ewakuować zanim zacznie się kłótnia.
-Ale ja nie jestem Pan Wolts, ja to ja! Masz zakaz porównywania mnie do byłego szefa.-Liam wstał-Wynocha z stąd! W tej chwili.Mina Michael wskazuje że nie spodziewał się tego że zostanie wyrzucony. Wstaje i spogląda na niego.
-Czekasz aż wezwę ochronę?-Michael spogląda w moją stronę.
-Nie znam drogę wyjdę, ale niech się Pan zastanowi jeszcze raz.
Liam chce jeszcze coś powiedzieć ale jego telefon dzwoni. Michaele łapie mnie za ramię i wręcz wyciąga mnie z gabinetu. Liam stoi tyłem więc tego nie widzi, odbiera telefon.
-Dzień dobry mamo!-Ten człowiek jest nienormalny,-Michael chodzi zdenerwowany po gabinecie. -Moze pójdziesz ze mną na drinka?
No tak pytał już wcześniej, ale całkowicie mi to wyleciało. Iść z nim? Co prawda szef zabronił kontaktów nawet poza pracą, ale co on może? To moje życie mój czas wolny. Jestem kobietą więc lubię jak faceci adorują, starają się, wykazują inicjatywę. A Michael robił to często, ponadto Jest bardzo przystojny, ma prawie dwa metry, ciemne oczy i jasno brązowe włosy zawsze nacelowane i postawione do góry.
-Moge iść.
Uśmiecham się, może nie będę tego żałować.
-Dziękuje, -Podchodzi do mnie i przytula.-Pieknie pachniesz.-Wdycha zapach moich perfum.Jego ręce dotykają bardzo nisko moich pleców, a tak naprawdę to dotyka moja pupę.
-Michael, wiesz że nie powinniśmy tutaj.
-Wiem ale nie mogę się powstrzymać. Jesteś piękna.
Może nie powinnam, ale przytulam go i składam głowę na jego piersi.Tak więc mamy dwóch miłych panów.
Ciekawe, który będzie ten lepszy. 🧐🤨🤯
Do następnego..❤️❤️
CZYTASZ
Last Chance(ZAKOŃCZONA)
RomanceMiłość potrafi ranić. Nie ma nic bardziej bolesnego, niż rozstanie. Aby pokochać po raz drugi, trzeba nauczyć się ufać. Nicholas Sparks Wystarczył jeden strzał aby wszystko się skończyło. Życie po raz kolejny obrało niebezpieczny zakręt. Myślała...