Obudziłam się w mocnym uścisku Liama. To co stało się wczoraj w nocy przerosło mnie. Ten telefon od Suz. Ta informacja. Chwilę potem usnęłam, obudziłam się już w łóżku. Potem ta rozmowa. I coś czego powinnam się wstydzić, uległam. Wystarczył jeden pocałunek i byłam jego. Przepadałam bez reszty, nie myślałam o konsekwencjach. Niczym, był tylko on i ja. Przez chwilę, tak jak kilka lat wcześniej.
Wciagam powietrze, napawając się zapachem Liama. Porusza się dociskając mnie do siebie. Odwracam głowę w jego stronę, on przeciera wolną ręką oczy i spogląda na mnie. Moje włosy opadają na twarz, więc zbiera je i zakłada za ucho.
-Wyspałaś się?
Kiwam głową i dotykam zarostu Liama. Wygląda dzięki niemu bardziej dojrzalej i sexy. Kiedyś nie nosił brody, wręcz przeciwnie nie lubił mieć zarostu. Czasem golił się kilka razy. Żeby wyglądać perfekcyjnie, jak biznesmen.
-Hej gdzie ty odpłynełaś?
Liam całuje mnie w czoło i dotyka.
-Broda.
-Coo?
Widzew zdziwienie na jego twarzy.
-Kiedys jej nie miałeś.
-Kiedyś wszystko było inne. Nie byłem taki jak teraz robiłem głupie rzeczy.
To co zrobiliśmy też było głupie? Wydaje mi się że tak sądzi przynajmniej. Zastanawia mnie czy to szaleństwo wolałby zapomnieć i cofnąć. Wszystko było inne. My byliśmy inni. Sytuacja była inna. Wszystko.
-Gdzie ty znowu odpłynełaś?
Liam wyrywa mnie z zamyślenia.
-Wszystko było inne.
-Na tym się zatrzymałaś? Mówiłem do ciebie a ty myślałaś o tym.
-Przepraszam, jestem beznadziejna.
Przyznaj i po tym jak chwilę wcześniej wygramoliłam się z objęć Liama wstaję z łóżka zakrywając nagie ciało, szlafrokiem z podłogi. Wychodzę z pomieszczenia i idę do mini kuchni. Staje przy oknie i spoglądam na dół. Byłam beznadziejna i będę. Niby ładna, ale nie tak jak Susan. Niby mądra, ale nie tak, jak mój ojciec by tego chciał. Niby córka, ale momentami miałam wrażenie że, mój ojciec uważa tylko moje rodzeństwo. Słyszę kroki za sobą, ale się nie odwracam.
-Czemu ty zawsze mówisz, że jesteś beznadziejna? Co z tobą jest nie tak? Czemu zawsze pozwalasz, żeby ludzie cię dobijali i zmniejszali twoją samocene?
Szarpie mnie za ramię i odwrac do siebie. , ma na sobie spodnie dresowe ale jego klatka nadal jest odkryta.
-Ale wiesz, że to prawda całe moje życie to potwierdza.
-Boze, Sophie! Co ty mówisz?? Odbiło Ci? Znasz kogoś kto studiuje i pracuje po kilka albo kilkanaście godzin dziennie? Daje sobie radę sam? Dbając przy tym o wszystkich i wszystko! Dorośnij! Jesteś inteligentną osobą. Ale jak zwykle biedulka, zacznij myśleć o sobie i swoich potrzebach a nie o innych. Kochaj, korzystaj z życia!
- Mam kochać, a jak to się ostatnio skończyło?
Otarłam łzy z policzków i z wojowniczym tonem patrze na niego. Jego mina rzednie. Wie o czym mówię.
-Sophie, to nie tak.
Odwraca się ode mnie.
-A jak? Nigdy nie poznałam prawdziwego powodu, może nie zasłużyłam? Nie zarzuciłeś mi nic, tylko to koniec. To koniec. Tylko czemu? Było aż tak źle?
-Nie chce o tym rozmawiać, jesteśmy w pracy. Zajmijmy się tym.
Chyba tego się nie spodziewałam. Nie takiej odpowiedzi. Jak zwykle zbył mnie i wyjdzie.
-Czyli co, fajnie było Cię przelecieć a teraz spierdalaj.
-Nie, skończ to! Przestań! To nie jest ten moment! Nie będziemy o tym rozmawiać! Nie przeleciałem Cię!! Nawet nie masz poj.
Przerwał mu dziwięk mojej komórki.
-Przestań , muszę odebrać.
Zgarnełam telefon ze stołu, i na wyświetlaczu zobaczyłam numer ojca. To coś niewiarygodnego. On dzwoni do mnie?
-Co się stało?
Liam podszedł do mnie i popatrzył na mnie.
-Ojciec dzwoni.
-Coo? Twój?
Pokiwałam głową i przesunęłam palcem aby odebrać.
-Tak, tato?
-Mam dla ciebie pewna informacje.
Na ton jego głosu podskoczyłam, Liam bacznie stał obok i nasłuchiwał.
-Cos się stało?
-Twoja prababcia a moja matka jest w szpitalu. Lekarze mówią że to koniec. A matka kazał Cię powiadomić bo babcia chce Cię zobaczyć.
Kiedy usłyszałam o babci po policzkach znów pociekły mi łzy.
-Przyjedz, Noah po ciebie wyjedzie!
I tak po prostu się rozłączył. Dopiero po chwili zorientowałam się że moje ręce drżą.
-Sophie, cała drżysz. Wzięłaś leki?
Liam złapał mnie za nadgarstek i trzymał.
-Nie, zaraz.
Wyszarpałam ręce z jego uścisku. Kieruje się na drżących nogach do walizki i wyciągam leki. Liam podstawi mi szklankę z wodą pod nos, więc szybko połykam leki. W tym samym momencie dociera do mnie że babcia może umrzeć. Że to koniec.
-Musze do babci.
Podnoszę głowe i widzę jak Liam kiwa swoją.
-Załatwię najszybszy lot. Pakuj się.Trzymam babcie za rękę. Nie odzyskała przytomności od momentu w którym trafiła do szpitala.
-Sophie chodź do domu. Przepisz się. Jesteś tu już drugi dzień.
Mama dotyka mojego ramienia i schyla się nade mną.
-Nie zostawię jej. Nie mogę. Jutro. Jeszcze tylko dziś.
-Obiecujesz?
Upewnia się mama.
-Tak obiecuje.
Wzdycha i nakłada mi na ramiona swój sweter. Całuje w czubek głowy i wychodzi.
Zostaje sama z babcią, na szczęście. Od kiedy przyleciałam atmosfera jest napięta, żeby nie powiedzieć dramatyczna. Wój i Nick cały czas się kłócą, dziadek czeka tylko na śmierć swojej matki bo ma piękny dom i 20% udziałów. W ten sposób zyskałby pakiet kontrolny. Mój ojciec i on mają po 20%. Wójek i ciocia 10. Noah i Nicolas, Susan, ja Margo , Fix, Max, Tay po 2,5. Babcia ma też kilka kont bankowych na których podobno jest spora sumka, więc to kolejny dobry łup. Chyba właśnie poznałam prawdziwa twarz swojej rodziny to sępy. Czekają tylko na to żeby rozedrzeć zwierzynę pomiędzy sobą. Żadne z nich nawet tu się nie pojawiło. Bo po co? Przyznaje że ja po dwóch dniach jestem padnięta. Ale nie wyobrażam sobie pozostawienia babci.Całuje jej dłoń i kładę głowę obok jej na łóżku.
Liam załatwił mi lot jakąś godzinę po telefonie ojca. Byłam nu naprawdę wdzięczna. Pomógł załatwić formalności przy kasie samolotowej. Rozpadłam się, dałam upust swoim emocją dopiero na pokładzie. Było mi żal babci ale też tego co zrobiłam, jak szybko uległam Liamowi. Do tej pory mam wyrzuty sumienia. Ale też na myśl o tym, na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Kiedy przypomnę sobie jak mnie dotykał , co robił.
-Soopp?
Dźwięk babci odrywa mnie z letargu.
-Babciu, jak się cieszę.
Po moim policzku spływa łza.
-Nie ma co, kochanie. Chciałam Cię tylko zobaczyć.
Głos ma słaby jakby miała coś w buzi i ledwo ja słyszę.
-Babciu spokojnie, kilka dnie i wrócisz do domu.
Babcia kręci głową i patrzy na mnie.
-Nie wróócę alee muszę cię przeeeprosić zaaa to coo się wydaarzy. Pammieetaj. Kocham Cię kochanie.-Siega ręką do mojej twarzy, łapę jej rękę i podtrzymuje przy swojej buzi.
-Dbaaaj o sieebie Soophiee, zaakochaaj sięę. Alboo wróćć doo tego coo byłooo. Ale wybacz miii.
Nie rozumiem, tego co mówi co mam jej wybaczyć.
-Babciu, wyzdrowiejesz zobaczysz..
- Niee, kochhaam Cię moojaa małaaa laaleczko. Weź to co muuusisz i iddź do przoduu.Koochaa.
Babcia łapie się za klatkę piersiową, i ciężko oddycha, puszczam jej rękę.
-Babciu?
-Hhhyy.
-Spokojnie idę po lekarza.
Wstaję i wybiegam z pokoju. Na korytarzu stoi młody lekarz, wczoraj to on opiekował się babcią.
-Przepraszam z moją babcia, coś z nią nie tak.
-Taa sala?-pokazuje na pomieszczenie a ja kiwam głową.
Idzie przede mną do pokoju ale przed drzwiami zatrzymuje się.
-Pani nie może.
Zamyka mi drzwi przód nosem zostawiając mnie samą. Teraz żałuję że moja mam pojechała do domu. Moja babcia, ona może umrzeć.
Wyciągam z kieszonki telefon, uruchamiam go i w kontaktach szukam imieniem Noah. Piszę do niego żeby przyjechał bez wyjaśnień dlaczego, wiem że przyjedzie, znam go.Od pół godziny do sali babci weszły już trzy osoby.
-Bedzie dobrze. -Noah ściska mnie po ramionach i próbuje pocieszyć. Nie pomyliłam się był tu chwilę po tym jak wysłałam SMS.
-Babciu to silna babka, wiesz sama ile wytrzymała. Ze swoim synem, wnukami. Bo my byliśmy normalnie więc z nas miała pociechę. Daj spokój. Głowa do góry.
Przytulam się do niego, wiem, że nie pozwoli mnie skrzywdzić. Ufam mu jak mało komu. Odwracam się słysząc brzdęk zamka. Lekarz otwiera drzwi i zamyka zaraz za sobą torując drogę.Dzień dobry,
Mamy kolejny rozdziała.
Pierwszy dziś, wieczorem pojawi się kolejny. 😉😉Do końca zostało jeszcze kilka.
Jak myślicie co ta nasza Sophie teraz zrobi?
Albo co zrobi Liam?
Pamięta ktos jeszcze o Michale?Dziś wieczorem, pokaże wam coś z czego jestem naprawdę dumna. 😳💯
Jak myślicie Co to będzie?🤔🤔DO NASTEPNEGO...❤️❤️❤️ (Do wieczora😝)
CZYTASZ
Last Chance(ZAKOŃCZONA)
RomanceMiłość potrafi ranić. Nie ma nic bardziej bolesnego, niż rozstanie. Aby pokochać po raz drugi, trzeba nauczyć się ufać. Nicholas Sparks Wystarczył jeden strzał aby wszystko się skończyło. Życie po raz kolejny obrało niebezpieczny zakręt. Myślała...