Sophie

1.9K 74 4
                                    

Weszłam do budynku pięć po ósmej rano. Spóźniłam się, ale nie będę się tym przejmować. Idę szybciej bo zauważyłam Michael na parkingu. Jestem zła,bo mnie zostawił. Mogła mi się stać krzywda. Ale jego to nie obchodzi. Oglądam się w lustrze windy, patrzę na swój delikatny makijaż, nie lubię się za bardzo malować chyba że usta. Lubię je malować ciemnymi wyrazistymi kolorami. Poprawiam koszule, która wyślizgnęła mi się że spodni. W momencie kiedy winda otwiera się na piętrze widzę minę Liama. Wiem, że zaraz dostanę ochrzan.
-Sophie do gabinetu!
Podskoczyłam, kiedy krzyknął, nie lubię tego zdecydowanie. Zostawiam kurtkę na biurku Lei i wchodzę do gabinetu.
-Mozesz mi wyjaśnić, czemu się spóźniłaś?
Siada za biurkiem i zamyka laptop. Może jak będę skruszona to da mi spokój.
-Ja Przepraszam, musiałam
No i co ja mam mu powiedzieć? Jechać do mamy? Może jechałam z domu? A może odbierałam koleżankę z lotniska albo że szpitala? A może odwoziłam do pracy
-Co musiałaś?-Puka palcami o blat.
-Zawieść Bubo do weterynarza. Jest chory. -Ale wdupiłam.
-Spóźniłaś się bo zawoziłaś tego kudłacza do weterynarza? Czy ty się kurwa słyszysz,?
Wstaję i w trzech krokach pokonuje dzielącą nas odległość. Instynktownie cofam się do tyłu.
-To się więcej nie powtórzy. To już ostatni raz.
Zaczyna się śmiać po czym uderza pięścią w biurko.
-Zabawne, naprawdę. Tak nie powtórzy się bo jak to się stanie to po prostu wylecisz. Spierdalaj do swojej pracy ale już !-jak najszybciej dochodzę do drzwi i otwieram je.-Lista zadań jest na twoim biurku. Masz zostać dziś pół godziny dłużej za to spóźnienie.
Miałam ochotę się popłakać, jeśli on tak traktował innych to był zwykły starking i pomiatanie ludźmi. Nie miał prawa
-Słyszałam, jest taki od rana, lepiej nie podchodzić. -Lou mnie przytula. -Ja też mam dość i rozważam zwolnienie się.
-Tez muszę to przemyśleć.

Po kilku godzinach skreśliłam wykonane zadania. Zostało mi jeszcze dużo a czasu mam coraz mniej. Dobija mnie  fakt że święta już w czwartek a muszę zostać dłużej. Wystukuje w laptop odpowiedź na meila. Widzę jak mój  telefon  zaczyna się kręcić zawsze go wyciszam żeby nie przeszkadzał mi w pracy. Na wyświetlaczu wyświetla się numer mojej babci. Zwykle dzwoni wieczorem więc nie podoba mi się że dziś robi to w czasie w którym wie że jestem w pracy. Nie myśląc o konsekwencjach odbieram połączenie.
-Halo babciu?
-O Sophia kochane dziecko. Nie przeszkadzam. Musze Ci powiedzieć coś ważnego.
Rozglądam się czy Liam jest w swoim gabinecie  bo roleta jest odsłonięta.
-Tak babciu mam czas.. Mów co się dzieje.
-Moja kochana, musisz coś wiedzieć-w głosie babci słyszę obawę.-z twoja prababcią jest coraz gorzej. Ostatnio po wizycie Granda musiałam dzwonić po pogotowie . Boje się że to już koniec.
No tak mój dziadek znowu przyjechał,  z tą swoją pożal się Boże żona. Moim dziadkowie rozwiedli się prawie piętnaście lat temu. Po rozwodzie matka mojego dziadka, czyli prababcią została z moją babcia. On jej nie chciał. Jakiś rok po tym ożenił się z młodszą, długo ten ich związek nie potrwał bo rozwiedli się po sześciu miesiącach. Jakiś rok temu zrobił to znowu z Margot . Ta kobieta to istna czarownica. Nikt jej nie lubi. Dziadek odwiedza swoją matkę raz na jakiś czas, to dobrze bo po tych odwiedzinach z babcią trzeba  jeździć  z nią na pogotowie. Choruje na serce od prawie trzydziestu lat, dodatkowo ostatnio lekarz stwierdził że ma Alzhaimera.
Bardzo kocham moją prababcie, jest wyjątkowo dobra osobą.
-Pytała o ciebie ostatnio Sop.
-Babciu obiecuje że jeszcze w środę jak tylko dotrę do domu przyjadę i zostanę na noc z wami.
-Dobrze aniołku, jak w szkole?
Uśmiecham się bo babcią zawsze pyta  co i jak. Ale zawsze też pyta co w szkole, mimo że jestem na studiach. Mam wrażenie że w ten sposób babcie chce zatrzymać czas.
-Świetnie jest zostały mi tylko dwa egzaminy. Ostatni zdałam na bardzo dobry.
-Cieszę się aniołku. A jak się czujesz bierzesz leki?
-Tak babciu biorę, jest bardzo dobrze. Świetnie się czuję. Odżywiam się zdrowo jem twoje konfitury, spaceruje z Bubo.
-Ooo a jak tam ten kochany grubasek?
-Wiesz, babciu jest
-Sophie!-Podnoszę głowę i widzę Liam w drzwiach. Odsuwam telefon od twarzy. Ilustruje mnie i telefon. Zgodnie z regulaminem nie ma prowadzić rozmów rodzinnych w pracy.
-Liam, sekundę.-Mówię cichutko. Robię te słodka minkę. Mam nadzieję że ja kupi i da mi chwilę.
-Sophie do cholery, co ty siebie myślisz jesteś w pracy!
-Aniołku, jesteś tam? Halo?
-Babciu-Patrzę skruszona na Liama.-Oddzwonię do ciebie. Muszę kończyć..
-Sop ty pracujesz?-Słysze zdziwienie w głosie babci. No cóż, wie tylko, że się uczę, nie że pracuje.
No tak..
-Zadzwonię i Ci to wyjaśnię. Kocham Cię pa pa.
Rozłączanie się i odkładam telefon.
-Liam przepraszam to moja babcia.
Wstaję i patrzę na jego przystojną ale zdenerwowana twarz.
-Nie powinnaś rozmawiać prywatnie podczas pracy. To jest ostatni raz. Zrobiłaś to co Ci kazałem?
Kiwam potakująco głową i zbieram resztę dokumentów z drukarki. Zszywam i wkładam do teczki. Podaję ja Liamowi i siadam.
-To na pewno wszystko?-pyta dla pewności z nutą powątpiewania.
-Tak wszystko.

Spogląda na mnie z podejrzeniem a ja wstaję i kieruje się do drzwi, mam ochotę na kawę. Mocną, słodką kawę. Na szczęście mnie nie zatrzymuje więc wychodzę, w kuchni jestem sam. Nalewam wody do czajnika i uruchamiam. . Biorę kubek i nasypuje kawy rozpuszczalnej do niego, wyjmuje mleko.
-Zrobisz mi?
Podskakuje na ton głosu Michael. Powinnam udawać że go nie słyszę, ale nie wiem czemu mnie zostawił, może powinnam odpuścić. Zapomnieć, przecież każdemu się zdarza.
-Tak.
Szybko biorę drugi kubek i powtarzam wcześniejszą czynność. Dosypuje tylko cukier.
-Możemy porozmawiać?
Staje obok mnie i patrzy na mnie. Udaje że mnie to nie rusza, nie chce z nim rozmawiać.
-To rozmowa prywatna czy służbowa?
Pytam bez emocji.
Czajnik oznajmia że woda gotowa więc zalewam kawy.
-Chce porozmawiać o wczoraj. Słuchaj to nie tak miało być. Ale musiałem.
Nie tak. Pewnie jeszcze nikt nie zostawił mnie samej w klubie.
-Nie tak? Zostawiłeś mnie tam samą! Mogło mi się coś stać. Gdyby nie mój znajomy musiałabym wracać do domu sama. Nie powinieneś był tego zrobić.
Porusza się i zbliża do mnie.
-Sop moja mama jest chora i źle się czuła. Musiałem jechać. Nie mam ojca zostawił nas, kocham ją. Przepraszam więcej tego nie zrobię.
Powinnam być na niego zła? Pojechał do mamy która jest chora. Rodzice są najważniejsi. Ich zdrowie też. Może to ja  przesadzam.
-Zabiorę cię na lepszą randkę. Proszę daj mi szansę.
-Dobrze,  aa-Nie kończę bo chwyta mnie i okręca .
Śmieje się i uśmiecham. Michaele to szalony i zabawny facetem, widać że kocha mamę i zrobi dla niej wszystko. Taki prawdziwy mężczyzna. Nie jedna pewnie zaciągałyby go pod ołtarz.

-Sophie, masz listę kup mi te rzeczy. Tylko szybko.
Kładzie na stole tyłem kartkę.
-Aaaa i zamów stolik w Dregos, dwuosobowy. Na godzinę 21. A poproszę o najdroższy szampan.
-Dobrze, to wszystko?
Patrzę na niego i zastanawiam się co się jeszcze wydarzyło, że tak kipi od niego złość.
-To chyba jasne że tak. Tylko raz dwa, masz na to godzinę. Rusz się.
Liam nie zachowywał się jak gentleman tylko cyniczny idiota który, nie liczy się z uczuciami innych. Gardzi ludźmi gorszymi od siebie. Wszystkie te plotki które słyszałam są zimnymi faktem. Zimny wariat , bez sercowy dupek. Czy jest mi przykro, trochę tak w końcu jest moim szefem, kiedyś był inny dla mnie. Przynajmniej mi się tak wydaje.  Ale może tylko mi się tak wydaje, bo wtedy był tylko on.



Dziś wyjątkowo w sobotę. .

Kto już polubił Liama?🤔 To taki słodki chłopczyk.

A może jesteście Team Michael?

Jak myślicie skąd nasza Sophie zna Liam?
Bo zna, na pewnooooooo, bardziej niż nam się wydaje🥵👿.

Do następnego...❤️❤️❤️

Last Chance(ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz