Samolot, Dagur i Heathera

97 9 0
                                    


___________________________________________
🌑✫✫✫ 🌑🌒🌓🌔🌕🌖🌗🌘🌑✫✫✫🌑
¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯

Cholera! Cholera! Cholera! Zapomniałem o lekach! Kiedy się obudziłem to uświadomiłem sobie to od razu. Od razu też otworzyłem plecak, wziąłem tabletkę i popiłem wodą. Ludzie, niech to szybko działa bo zaraz zemdleje. Po ćwierć godziny męczarni z żołądkiem udało się i mogłem wreszcie coś zjeść, jedna bułka starczyła by zapchać mój żołądek. Ta.. Ja i moja postura, anorektycznie chudy, no nic, od narodzin byłem... Jakiś dziwny.

Astma - o tak, moja kochana przyjaciółka. Mam zapas inhalatorów na dwa miesiące, - choć jedziemy tylko na miesiąc.

Anoreksja - i to jeszcze jak. Choćbym bardzo chciał, moje ciało nie jest przystosowane do dużych ilości pokarmu.

Choroba lokomocyjna cztery koła - a i owszem.

Depresja - podobno.

No cóż, jestem jaki jestem. Nie da się tego zmienić, już próbowałem, próbuję nadal bo jestem uparty, ale czasem nie wychodzi. To jak obchodzą się ze mną rówieśnicy w szkole też ma wiele do życzenia, ale nigdy nie byłem dzieckiem które dużo narzekało choć miało na co.. No co? Bicie i wyzywanie jest na porządku dziennym, - co nie? I nie dziwota, że bardziej dogaduje się z nauczycielami. Taki gość siedzący z boku od wszystkich. Cudem udało mi się ponownie wpaść w objęcia Morfeusza.

Nareszcie Warszawa.. Wysiadamy z autobusu. Teraz lecimy, a z tego co wiem potem płyniemy. No nie ma to jak, ah... Nawet tego nie skomentuje. Tak, udało się! Wszystkie moje bagaże zmieściły się w bagażu podręcznym. Aha, siedzenie trzyosobowe, świetnie, albo będę sam, albo z jakimś człowiekiem, albo z dwójką ludzi, najbardziej odpowiada mi pierwsza opcja, dwie kolejne wogóle.

— Proszę pana, ile będziemy tu czekali? — Pytam się wychowawcy.

— A co ja? Jasnowidz jestem? — Jak widać przezwisko adekwatne. Skinąłem głową i siadłem wygodnie na ławce.

— Jakie ma Pan miejsce? —

— A ty? —

— A 48. —

— No, to trochę daleko od mojego. — Westchnąłem. Ten dzień jak na razie wogóle nie jest udany.

___________________________________________
🌑✫✫✫ 🌑🌒🌓🌔🌕🌖🌗🌘🌑✫✫✫🌑
¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯

Lot jednak był szybciej niż zakładałem. Po chwili byliśmy w naszych przedziałach i siedzeniach. No ja jeszcze nie, miałem problem z wepchnięciem mojej walizki do bagażu podręcznego, niski nie jestem, a trudno było. Po kiego czorta ten samolot taki wielki?! Po chwili poczułem jak ktoś wpycha ją na miejsce.

— Dzięki.. — Powiedziałem cicho i siadłem na moim miejscu o tyle dobrze, że przy oknie. Obok mnie siadł chłopak który pomógł mi wsadzić walizkę na swoje miejsce.

— Ty też na Berk? —

— Ta.. — Mruknąłem w odpowiedzi. Po kij chce ze mną gadać?

— No rozchmurz się, przygoda! — Spojrzałem na niego lekko rozbawiony. Chłopak miał rude, sterczące we wszystkie strony włosy i oliwkowe oczy. Trzy niebieskie paski przecinały jego lewe oko imitując zadrapanie.

— Czarek. — Podałem mu dłoń, ten ochoczo ją uścisnął. Co we mnie wstąpiło, że się mu przedstawiam?!

— Dagur. —

Zamek ognia // JWSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz