Hotelik i Fanaberia

72 8 1
                                    


___________________________________________
🌑✫✫✫ 🌑🌒🌓🌔🌕🌖🌗🌘🌑✫✫✫🌑
¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯

Wreszcie, po kolejnym dniu drogi, jesteśmy na Berk. Boziu kochany, trzy dni w jedną stronę, oni ogłupieli, albo to ja ściągam takiego pecha, to też ma duże prawdopodobieństwo.

Nauczycieli, których jest mało swoją drogą, bo tylko czterech, trzech z mojej szkoły i jedna z szkoły Zgodnopysznych, a z tego co wiem, to jest tu trzy szkoły, jak nie cztery.. Nie mam bladego pojęcia, ale mniejsza. Więc nauczyciele rozmawiają o przydziale pokoi, podchodzą do grupek uczniów i wypisują coś tam w swoich notesikach po krótkiej rozmowie z każdym, do nas nie przychodzą, bo po co? Już wcześniej powiedziałem Gburowi z kim chce mieć pokój. Potem dało się słyszeć małą awanturę, którą nikt się nie przejął, nikt oprócz nas.

Wszyscy inni ze spokojem jedli obiadokolacje, która w większości jednak była kolacją, dwudziesta to chyba za puźno na obiad co nie?

Po chwili do naszego stolika podszedł Pan Paweł i poprosił za sobą, co zrobiliśmy, no bo co innego?

— Sprawy są trochę skomplikowane dzieciaki. — Powiedział w końcu kiedy zostaliśmy sami. — Albo przydzielimy was do pokoi, każde z osobna, z waszymi klasami.. — Przełknęliśmy choć z trudem ślinę.

— Albo..? — Mój głos lekko drżał. Naprawdę wolę już tą w sumie nieznajomą dwójkę, niż użerać się z chłopakami z mojej klasy.

— Albo będziecie mieć pokój w trójkę. — Spaliłem lekkiego buraka, rudy wzruszył ramionami i skinął głową, a ja patrzyłem wymownie na Hederę.

— A jakie ty, masz o tym zdanie? — Spytałem się dziewczyny która widocznie kalkulowała coś w głowie.

— Niech będzie, będę miała pokój z chłopakami. — Lekko się zaczerwieniła.

— Dobrze wiesz co powiem Gburze. — Odpowiedziałem widząc spojrzenie wychowawcy.

— W takim razie, wasze kluczyki. — Podał dziewczynie klucze od pokoju. — Strych, drzwi ostatnie na lewo, wprost. — Instrukcja zawiła, ale zrozumiała. Skinęliśmy głowami i wróciliśmy na stołówkę dokańczając to co nam dali, choć szczerze nie chcieliśmy. No bo kto chciałby jeść na wpół dopieczoną rybę? No nic, w najgorszym przypadku złapie kolejną chorobę. Po jedzeniu, każdy co do osobnika czuł się niedobrze. Poszliśmy do pokoi z walizkami i legliśmy na łóżka.

— Braciszek masz jakieś leki? — Zaprzeczył ruchem głowy. Ja za to otworzyłem walizkę, ta.. Oprócz ubrań znajdzie się tu też moje zapasy leków, w tym te na ból brzucha.

— Macie.. — Odpowiedziałem słabo i podałem tablice, sam biorąc dwie z następnej, popijając wodą i chowając z powrotem, ci też wzięli po dwie. — Za pięć minut powinno nam przejść. — Oznajmiam i chowam wszystko.

Dobra czy niczego nie zapomniałem. Ta, może to głupie sprawdzać wszystko teraz, ale muszę zająć czymś myśli.

Farby, pędzle, ołówki, gumka, strugaczka. - Są.

Szkicownik, plastik, taśma klejąca. - Są.

Scyzoryk szwajcarski. - Jest.

Leki.

Inhalatory. - Są.

Antydepresanty. - Są.

Przeciw lokomocji. - Są.

Bóle : głowa, brzuch, gardło, kości-stawy-mięśnie, na wszystko. - Jest.

Gorączka, przeziębienie, kaszel, katar. - Jest.

Zamek ognia // JWSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz