___________________________________________
🌑✫✫✫ 🌑🌒🌓🌔🌕🌖🌗🌘🌑✫✫✫🌑
¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯
( NIGDY NIE BYŁO BIAŁEJ FURII!!!!! )
___________________________________________
🌑✫✫✫ 🌑🌒🌓🌔🌕🌖🌗🌘🌑✫✫✫🌑
¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯Pov Szczerbatek
Obudziłem się kiedy wlecieliśmy w chmurę ognia. Tak dawno nie latałem.. Po bitwie z Drago, odlecieliśmy do ukrytego świata. Wcale mi się nie podobało, byłem daleko od Czkawki. Nie mineło pół wieku jak ziemia zasklepiła wejście do naszego świata, a w środku bez stałego dopływu ryb zaczeła się żeź.
Może nie było to możliwe, ale.. Kochałem mojego ludzkiego przyjaciela.. Bardzo go kochałem..
Smokom dano jeszcze jedną szansę. Staliśmy się pół ludźmi. Mieliśmy znaleźć partnera, a do tego czasu się nie starzeć. Nie nauczyłem się wiele więcej o świecie, a przeżyłem już z sto piedziesiąt lat. Nadal wyglądam jak dwudziestolatek, mój temperament i charakter wogule się nie zmieniły, lata mijały jak dni, monotonia, strach i ból zlewały je w jedno. Jest też minus w tym wszystkim on jest tym strachem i tym bólem. Odrodziła się też królowa.. I zadomowiła pod Berk. Tu zostali nieliczni jak Wym i Jot, Sztukamięs, Wichura, Hakokieł i ja. Strzeżemy tego miejsca przed nią jak tylko się da i naprawdę się staramy jej pozbyć, a zarazem nie prowokować nieprzyjemnego łańcucha zdarzeń. Niestety Krzykozgon który stał się przyszywanym ojcem Nanny, jest aż nazbyt wierny czerwonej królowej.
Od niedawna śnią mi się sny z moim Czkawką. Choć jest ubrany inaczej i uczy się wszystkiego od początku, jest tym samym Czkawką.. Prawda, na początku strzeliłem w niego plazmą, ale to tylko dlatego, że myślałem iż jest to jeden z moich koszmarów, gdzie ten mnie odrzuca.. Teraz znowu latałem..
— Szczerbatek! — Wrzasnęła mi do ucha Wichura.
— Tak? — Odwróciłem swoją ludzką głowę, skupiając na niej wzrok.
— Znowu się zamyśliłeś. — Zauwarzyła.
— Wiesz, ostatnio śni mi się Czkawka. W tym śnie znowu razem lataliśmy.. — Rozmarzyłem się.
— Nawet jakby teraz żył, pamiętaj o tym, że on powinien być z Astrid! —
— A może ja też chcę być szczęśliwy!? —
— A nie pomyślałeś o tym, że on będzie szczęśliwy tylko z nią? Tak jak powinno być? —
— Masz partnera, nie obchodzi cię twoja dawna przyjaciółka, nie wiesz jak to jest! — Przesadziłem, ale i ona powinna dać mi z tym spokój. Wie, że jestem zbyt uparty by odpuścić.
— Tęsknię za Astrid, nawet bardzo ale to są tylko marzenia kiedy znowu się pojawią. Trzeba zejść na ziemię, zapomnieć, stworzyć rodzinę i wreszcie umrzeć. — Położyła mi rękę na ramieniu.
— Nie. Ja nie zapomnę, nigdy. Choćby miało trwać to wieki, zaczekam. Choćbym miał być dla niego tylko przyjacielem, niech tak będzie, ja będę obok. — Byłem pewny swego. Moje źrenice zwężyły się w złości.
— Obaj zawsze byliście równie uparci. — Syknęła i odeszła. Ona znalazła partnera i jest starsza ode mnie, przynajmniej z wyglądu. — Dzisiaj ty sprzątasz piąte i szóste piętro! — Dodała na odchodne. Tak, jesteśmy pracownikami w tym zamku. Westchnąłem. Zabrałem rzeczy i udałem się na piąte piętro by zrobić tu wszystko co trzeba akurat dziś. Nienawidzę tego miejsca równie bardzo co leża, nie różnią się zbytnio..
Gdy skończyłem przeszedłem na szóste piętro gdzie było głośniej niż zwykle. Mamy gości? Mają przechlapane. Nie wiedzą, że zostaną dani do zjedzenia czerwonej królowej. Biedni, głupi ludzie.. Nikt o zdrowych zmysłach nie wchodzi do zamku, a tym bardziej w nim nie śpi gdy nie jest smokiem. Kończyłem i miałem już wracać kiedy przede mną otworzyły się drzwi, z pokoju wyszła trójka osób. Trójka osób, którą bardzo szybko poznałem.
Dagur, Heathera.. I Czkawka..
Moje źrenice bardzo się rozszerzyły, możnaby uznać, że nawciągałem się jakiś ziółek. Odwrócił się w moją stronę, a ja mogłem stwierdzić, że to jest ten Czkawka z mojego snu, mający na twarzy to coś co nazywa okularami. Chciałem podbiec, przytulić go i coś powiedzieć. Ten jednak nie poznał mnie, odwrócił się i poszedł dalej, zaciekłe rozmawiając z rodzeństwem. Usłyszałem zamykanie drzwi głównych. Z pokoi zaczęło wychodzić więcej osób, w śród nich wyłapałem Sączysmarka, dwóch Śledzików, bliźniaki, Astrid, Pyskacza.. Ale nikt mnie nie poznał. Nikt nie pamięta o smokach, nikt nie wie, że kiedyś istnieliśmy, uznają nas za głupie legendy.
Moje źrenice wróciły normalnych rozmiarów podczas gdy cała ta zgraja poszła do twierdzy, głowa opuszczona, mentalne uszy i wyrostki oklapnięte. Umyłem szmatki, wyczyściłem zmiotki.. A dlatego, że wszyscy już wyszli, drugi raz wyczyściłem szóste piętro. Później zabierałem się za pierwsze. Niech ma Sztusia, będzie miała mniej roboty. W końcu podeszła do mnie smoczyca.
— Szczerbek? Co się dzieje? — Zapytała, niska, krągła kobieta jaką się stała. Zawsze traktowała Śledzika jak jedno z swoich młodych i potraktowała to jak puszczenie ich w świat.
— Oni mnie nie pamiętają. On mnie nie pamięta. — Wyrzucałem z siebie. Zresztą czego ja się spodziewałem?
— Ale kto? — Nie rozumiała, ale w sumie czemu by miała gdy ich jeszcze nie widziała?
— Jak to kto? Czkawka. Są tutaj, są wszyscy jeźdźcy bez wyjątku, a nawet dwóch Śledzików.. Teraz pewnie poszli do twierdzy na śniadanie. — Mocniej przyciskałem szmatkę do podłogi, został mi jeszcze tylko ten kąt.
— Nie czujesz się najlepiej. Może idź i się połóż. — Zmarteiła się o mnie, ale zaprzeczyłem ruchem głowy na jej propozycję.
— Nic nie zrobisz, nic nie robiąc. Najlepiej, spróbuj wszystko mu przypomnieć, jeżeli tak bardzk ci na tym zależy. — Smoczyca odeszła, zostawiając mnie samego z tym problemem.
___________________________________________
🌑✫✫✫ 🌑🌒🌓🌔🌕🌖🌗🌘🌑✫✫✫🌑
¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯
CZYTASZ
Zamek ognia // JWS
FanfictionCezary wraz z szkołą jedzie do oddalonego od polski zamku za wyspie Berk, w ramach miesięcznego obozu wakacyjnego. Czy ten czas starczy na odkrycie tajemnicy starożytnego zamczyska? Jws nie jest moje, jedyny zysk jaki z tego czerpię jest emocjonalny.