Rozdział 10

124 9 11
                                    

Akaashi :

Trzymałem Misakiego mocno za jego koszulę patrząc mu groźnie w oczy. Jak tylko powiedział abym odpuścił sobie Bokuto to poczułem ogromną agresję. Nigdy tak nie robiłem, bo jestem raczej tym co przemilczy takie sprawy lecz jeśli ktoś zaczyna drażliwy temat to nie odpuszczam. Było tylko jedno co mogłem odpowiedzieć.

- Spróbuj mi jeszcze raz zagrozić a obiecuję Ci, że następnym razem nie wstaniesz z ziemi. Jeśli myślisz, że zepsujesz moją relacje z nim to się ciężko mylisz - odpowiedziałem mu zaciskając pięść.

- Ah tak? Zobaczymy kto pierwszy go zdobędzie - zaśmiał się Misaki

- On od początku był mój

W tej chwili Misaki chciał jeszcze coś powiedzieć lecz Bokuto nas rozdzielił pytając co się stało. Nie odezwaliśmy się słowem. Zapowiedziałem jedynie, że wracam sam do domu i będę tam czekać. Zabrałem wszystkie torby i psa ruszyłem kierując się do wyjścia.

Daleko nie zaszedłem bo ukryłem się w jednym z sklepów. Spojrzałem na odchodzącą dwójkę i zacząłem ich śledzić. Oczywiście nie miałem zamiaru wracać do domu. Nie pozwolę aby ten drań zrobił coś głupiego. Na szybko w jednym z sklepów kupiłem czarną bluzę i ją założyłem wraz z kapturem. Na wszelki wypadek muszę mieć kamuflaż. Jedynie mój pies się dość mocno wyróżniał. Bałem się, że zacznie szczekać i mnie usłyszą. Zostawiłem go u młodej dziewczyny z sklepu obiecując, że po niego wrócę. Zgodziła się wymienić numerami telefonu po czym natychmiast ruszyłem za Bokuto i Misakim.

Przez chwilę ich zgubiłem lecz na szczęście nie byli daleko. Znajdowali się koło stacji benzynowej. Wtedy Misaki wszedł do sklepu a Bokuto wyjął telefon i chyba gdzieś zadzwonił. Po chwili usłyszałem swój dzwonek. Dzwonił do mnie więc odebrałem połączenie.

- Hej Akaashi wróciłeś już bezpiecznie do domu? - spytał troskliwym głosem.

- A tak, zaraz będę. Miło, że pytasz - odpowiedziałem.

- Tak w ogóle co się stało miedzy waszą dwójką? Dopiero co się poznaliście. Misaki nie chce mi nic powiedzieć.

- A no nic. Pogadamy w domu.

- No okej to do zobaczenia - odpowiedział starszy.

Rozłączyłem się i wyjrzałem zza rogu. Przez chwilę miałem wrażenie, że wychodzący z sklepu Misaki mnie zauważyć. Naturalnie schowałem się ponownie za kamienicą. Wyciągnąłem z olecka jeszcze swoje ciemne okulary i założyłem je. Teraz to dopiero wyglądałem jak prawdziwy kryminalista szukający swojej ofiary.

Szedłem za nimi jakieś dobre 20 minut. Ten dureń mieszka w miarę daleko ale to bardzo dobrze. Po tym czasie dotarli do jakiegoś niewielkiego bloku. Ja na odległości 10 metrów ukryłem się a samochodami. Wyjrzałem delikatnie i ujrzałem Bokuto i Misake rozmawiających przed jego mieszkaniem. Niby nic nadzwyczajnego lecz do czasu.

Po chwili Misaki zbliżył się do Bokuto i go namiętnie pocałował w usta. Widząc to moje serce zaczęło bić cholernie szybko. Miałem ochotę tam pójść i mu przywalić. Jedyne co mogłem zrobić to siedzieć za samochodami. Nie mogłem się ukazać bo by wiedzieli, że ich śledziłem. Moja bezradność i wściekłość w tym momencie mnie przytłaczała.

Z tego co widziałem to Bokuto go delikatnie odepchnął i wydawał się się zaszokowany lecz z takiej odległości słabo widać. Po chwili weszli wspólnie do mieszkania Misakiego.

Nadal siedziałem za autami. Postanowiłem, że poczekam aż wyższy wyjdzie. Oparłem się plecami autami i odblokowałem telefon. Była godzina 16.30.

Siedziałem tak około 15 minut po czym otrzymałem wiadomość.

od nieznany numer : Wrócę dzisiaj późno wiec nie czekaj na mnie. Numer mam od Hinaty. Bokuto ^^

ja : I gdzie ty niby będziesz tak długo hm??

Bokuto : Muszę załatwić kilka spraw na mieście.

ja : mhn okej.

Schowałem telefon i wyjąłem przekąski z toreb. Kupiłem je wcześniej aby dać Bokuto lecz byłem aktualnie trochę głodny. Nie miałem zamiaru stamtąd wychodzić. Skoro Bokuto ma do załatwienia coś to powinien stamtąd zaraz wyjść. Moje emocje trochę się uspokoiły lecz nadal czułem trochę złość.

Siedziałem tak z dobre 1.5 godziny a Bokuto nadal nie wyszedł z tego cholernego mieszkania. Byłem wtedy już przekonany, że tam został. Nie mogłem nic zz tym zrobić po nie pójdę tam. wstałem więc ledwo i ruszyłem w stronę swojego domu. Powrót zajął mi z dobre 40 minut. Szedłem wyjątkowo wolno z zmęczenia i przybicia. Przed domem spojrzałem jeszcze na telefon aby sprawdzić czy nie mam żadnych powiadomień. Wszedłem do środka nie zamykając za sobą drzwi. Odkładając na bok wszystkie torby, położyłem się na kanapie w salonie i zasnąłem. Byłem kompletnie zmęczony. Dlaczego mnie to spotyka?


Bokuto :

- Stary co to za akcja przez klatką? - zapytałem kompletnie zszokowany.

- Emm a bo wiesz. Moja była szła i chciałem jej pokazać, że już nie masz szans ze mną - odpowiedział brunet.

- Ale żeś sposób znalazł - zaśmiałem się delikatnie.

- A to nie podobało Ci się aż tak ? - zaśmiał się również Misaki.

- Nie no jak na Ciebie to całujesz w miarę nieźle ale nie powtarzaj tego.

- A co masz kogoś? - spytał z zaciekawieniem wpuszczając mnie do jego salonu.

- Nie.

- No to w czym problem. Napijesz się czegoś?

- Masz jakiś sok? - zapytałem.

- Jaja se robisz? Dawaj coś mocniejszego. Mam wszystko co zechcesz - zaproponował.

- Muszę jeszcze do domu wrócić - odpowiedziałem siadając na kanapie.

- E tam wytrzeźwiejesz u mnie do rana.

- Nie mogę no.

- Dobra. Napijemy się kiedy indziej. Pozwól , że ja się dzisiaj zabawię.

Misaki szykował sobie jakiegoś drinka a ja postanowiłem włączyć jego telewizor. Chciałem sprawdzić bo może leci jakiś spoko film. Postanowiłem, że zostanę u niego dłuższy czas bo rzadko się widujemy.

Minęły jakieś dwie godziny a niższy brunet nieźle się już opił. Włączył jakąś tandetną muzykę i ciągle po pijaku się do mnie przystawiał mówiąc, ze jestem jego własnością. Próbowałem mu wpoić iż nie jestem nikogo własnością lecz pijanemu się nic nie wytłumaczy.

Kiedy już kompletnie to położyłem go na kanapie i wyszedłem z domu zostawiając kartkę z wiadomością aby zadzwonił jak wytrzeźwieje. To spotkanie kompletnie nie miało sensu lecz bynajmniej odebrałem swoje rzeczy.

Do domu przyjechałem taksówką około godziny 22.00. Mieszkanie było otwarte więc bez problemu wszedłem.

W salonie leżał na kanapie Akaashi wiec zabrałem go na ręce i zaniosłem do pokoju. Położyłem śpiącego na łóżku i zdjąłem mu bluzę której nie kojarzyłem bo nie kupował takiej. Zmieniłem mu koszulkę na piżamę i ułożyłem na łóżku całując w czoło życząc słodkich snów.

Następnie umyłem się, przebierając w swoje ciuchy nocne i położyłem obok Akaashiego. Spojrzałem na niego jeszcze czule i z uśmiechem na twarzy odsłoniłem mu włosy które spadały mu na oczy. Zgasiłem lampkę i poszedłem spać. Następny dzień zaczynać miał się od zajęć porannych. 


Ohayo słoneczka. Mam nadzieję że rozdział się podobał ^^ ( Nie lubimy Misakiego ) Dzisiaj nie sprawdzany bo mam dużo zajęć a chciałam jeszcze coś dzisiaj napisać dla was. Ogólnie to chciałabym dodać trochę klimatu moim rozdziałom ale nie wiem czy mogę używać wulgaryzmów bo nie wiem w jakim zakresie mam tutaj czytelników. Nie będą wam przeszkadzać wulgaryzmy?

Pozdrawiam was i życzę miłego wieczora <3

Tajemnica powrotu   ^^ Boku-Aka ^^Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz