Rozdział 19

97 10 2
                                    

Akaashi :

Wieść o tym, że Bokuto mnie żyje podniosła trochę na duchu lecz... lekarz nie obiecał, że się wybudzi. Wiadomość o tym spowodowała, że nadal czuję ogromny strach przed straceniem go. Chciałem go zobaczyć teraz zdrowego i szczęśliwego.

Jestem na siebie cholernie wściekły, że dopuściłem do takiej sytuacji. Jestem beznadziejny skoro nie potrafię obronić własnego chłopaka. Mam do siebie wyrzuty sumienia.

Przez kilka minut stałem przytulony to Tomoki, która wypłakiwała mi się w kurkę od niej. Oby dwoje jesteśmy wstrząśnięci tym co się stało. Chciałbym teraz zachować się odpowiedzialne lecz nie potrafię. Jedyne co chce zrobić to siedzieć przy Bokuto dopóki się nie wybudzi.

- Może chodźmy zapytać lekarza czy można się zobaczyć z nim - zaproponowałem odsuwając się od przyjaciółki patrząc jej w oczy.

- Mhn dobry pomysł, chodźmy - odpowiedziała przecierając oczy.

Złapałem ją za rękę i ruszyliśmy do gabinetu lekarskiego. Zanim zapukaliśmy to spojrzałem się na dziewczynę aby upewnić się czy wszystko okej. Widząc jak patrzy na mnie to byłem pewny, że jest w miarę dobrze.

Zapukałem po czym wpuścił nas ten sam lekarz co nas informował o stanie wyższego. Zaprosił nas do gabinetu zaproponował  abyśmy usiedli.

- Doktorze..  czy jest szansa się z nim zobaczyć..? - spytałem siedząc na niewielkiej kanapie obok Tomoki.

- Bardzo mi przykro ale aktualnie to nie realne. Pacjent jest świeżo po ciężkiej operacji. Potrzebuje teraz ciszy i odpoczynku pomimo iż jest w śpiączce - odpowiedział lekarz przerzucając kartki z dokumentami.

- A kiedy będzie można? - zapytałem cichym głosem.

- Proszę przyjść jutro. Chciałbym aby Pan też podpisał dokumenty potwierdzające zgodę na dalsze leczenie - odpowiedział wysoki brunet spoglądając na mnie zza okularów.

- Jasne.. w takim razie do widzenia - odpowiedziałem wychodząc z gabinetu.

Po zamknięciu drzwi Tomoka zaproponowała by mogła mieszkać chwilowo u mnie. Zgodziłem się, bo z drugiej strony nie chcę być teraz sam. Potrzebuję teraz kogoś obok siebie. Samotność mnie dobija.

Wróciliśmy wspólnie do mojego mieszkania gdzie przebraliśmy się i poszliśmy spać. Ten dzień był okropnie stresujący co spowodowało, że szybko zasnęliśmy.


Następnego dnia obudził mnie dzwonek telefonu który miałem ustawiony kiedyś. Wstałem z kanapy bo tam właśnie spałem aby pozwolić dziewczynie spać w wygodnym łóżku. Ledwo wstałem po czym zrobiłem jakieś śniadanie dla naszej dwójki.

Zjedliśmy w kompletnej ciszy po czym pojechaliśmy po psy nasze aby mieszkały narazie u mnie do czasu powrotu mojego chłopaka.

Zostawiliśmy pupile w domu i pojechaliśmy do szpitala. Atmosfera była nie przyjemna. Nie wiedzieliśmy jak mam rozmawiać. Jednak było jeszcze kilka spraw które musieliśmy omówić.

- Dzwonił i chce abym porozmawiał z policją więc ty pierwsza idź się zobaczyć z Bokuto, ok? - zapowiedziałem patrząc przez okno samochodu.

- Mhn. Jeśli będzie się coś działo to dzwoń - odpowiedziała troskliwym głosem.

- Okej. Tak w ogóle myślisz, że on się wybudzi? - spytałem.

- Nie gadajmy o tym. Lekarz mówił, że on sam nie wie... Ale i tak musi się wybudzić.. nie może nas tak zostawić samych - powiedziała z szklanymi oczami.

Potem umilkłem. Nie chciałem ciągnąć tematu bo wiedziałem, że to bolesne.

W kompletnej ciszy dojechaliśmy do szpitala. Dziewczyna poszła do sali w której leżał Bokuto a ja poszedłem pod gabinet doktora. Tuż przed nim czekała już policja z lekarzem.

- Dzień dobry - przywitałem się.

- Dzień dobry. Akaashi Kejii tak? - spytał jeden z policjantów.

- Tak.

- Co pamięta Pan z sytuacji która wydarzyła się wczoraj w godzinach 22/23.00? - zapytał mężczyzna wyciągając z kieszeni notatnik.

- Nic nie wiem.. Wracałem z Bokuto do domu. Był trochę spity. Pod moim domem stało kilku zamaskowanych facetów którzy nas zaatakowali bez powodu. Jeden z nich, chyba lider mówił coś o jakimś długu. Potem pobił go i strzelił do niego trzy razy. Nie mogłem nic zrobić bo reszta mężczyzn mnie zakneblowała - odpowiedziałem.

- Rozumiem. Coś jeszcze? Jeśli nie to ma Pan tu wizytówkę. Proszę zadzwonić jakby coś się przypomniało. Będziemy się z Panem kontaktować jeszcze.

- Mhn. Dziękuję. Mogę już iść? - spytałem.

- Jasne. Do widzenia - pożegnał się policjant i odszedł z drugim.

Ja wtedy z pośpiechem ruszyłem pod salę 303. W przeciągu minuty stałem pod szklanymi drzwiami przez które widać było Bokuto i Tomokę siedzącą obok niego. Moje łzy zaczęły spływać po policzkach. Nigdy nie sądziłem, że będę musiał patrzeć jak mój chłopak walczy o życie..

Stałem tak przez chwilę patrząc na niego podpiętego pod wszystkie możliwe aparatury.

W końcu zdołałem na odwagę i wszedłem do niewielkiej białej sali. Widząc mnie, Tomoka bez słowa wstała i wyszła z sali. Doskonale wiedziała, że chce zostać z nim sam. Zapłakana dziewczyna wychodząc spojrzała na mnie po czym spuściła głowę i wyszła na korytarz.

Podszedłem powoli do chłopaka po czym usiadłem obok niego. Spojrzałem na jego bladą twarz która nie oddawała, żadnych emocji. Tak jakby był martwy już. Delikatnie złapałem za jego dłoń aby poczuć trochę jego ciepła, które tak bardzo mi brakowało.

- H-hej Bokuto.. - zacząłem płakać - słyszysz mnie prawda..? Może nie możesz mi odpowiedzieć ale chociaż mnie wysłuchaj... Śpisz sobie cnie? Zapewne śnisz o tym aby skończyć szkołę i żyć szczęśliwie.. prawda? Jeśli się obudzisz.. to zapewnię Cię, że tak właśnie się stanie. Pamiętasz nasze ostatnie dni kiedy wróciłeś? Piękne co nie? Mieliśmy tyle czasu dla siebie a tak mało rozmawialiśmy. Teraz cholernie żałuję, że nie dałem Ci tyle uwagi co powinienem . Proszę daj mi tą ostatnią szansę abym mógł to naprawić. Jestem pewny masz jeszcze całą listę swoich marzeń. Na pewno chcesz je spełnić.. Błagam Cię.. - ścisnąłem dłoń a drugą przeczesałem jego włosy - obudź się abyśmy mogli zacząć od nowa.. chce znowu zobaczyć twój uśmiech i radość z życia, jaką czerpałeś każdego dnia pomimo sprzeczności tego głupiego świata. Dlaczego to właśnie musisz być ty..? Proszę..  obudź się głupku i nie zostawiaj mnie ponownie samego... - rozpłakałem się ponownie po czym położyłem głowę na łóżku w okolicach brzucha. Jestem tak cholernie zmęczony płakaniem i krzykiem mojego serca które błaga o szansę..

Chciałem ponownie zobaczyć jego pięknie lśniące oczy, poczuć ciepło ciała i malinowych ust...

*

*

*

Hejo ^^ Rozdziały ostatnio trochę smutne ale tak musi być :/ pozostały nam już ostatnie 2 lub 3 rozdziały. Nie sprawdzane ale za jakiekolwiek błędy przepraszam. Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Miłej nocy <3

Tajemnica powrotu   ^^ Boku-Aka ^^Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz