Rozdział 4

145 12 13
                                    

Akaashi :

Siedziałem chwilowo z totalnym zakłopotaniem. Nie wiedziałem co mam im powiedzieć, bo jednocześnie nie chce tam iść, ale także przydałaby im się pomoc. W końcu specjalnie do mnie przyszli pomimo tego, że mają własne plany jeszcze na dziś. Wtedy wpadłem na pewien pomysł.

- No więc chłopaki.. Przyjdę wam pomóc na sam początek ale pół godziny przed rozpoczęciem wyjdę tak, abym nie musiał się z nim widzieć, okej?

- Idealnie - odpowiedział rudzielec z uśmiechem na twarzy.

- Mamy to! - zawołał Kuroo i przybił piątkę z Hinatą.

- O której mam być jutro, i gdzie? - zapytałem.

Koledzy spojrzeli tylko na siebie i razem odpowiedzieli, że gdzieś koło 16.00 przy parku na dworze. Zapytałem ich jeszcze jak będzie to wyglądać, bo z tego co pamiętam, to nie ma zbytnio tam miejsca na imprezę. Hinata wstał z kanapy wyjmując telefon z kieszeni i pokazał mi kilka zdjęć. Faktycznie było to przy parku, ale nie kojarzę tego miejsca. Wyglądało to jak opuszczona miejscówka po starym klubie lecz wejście tam było na tyle duże, że jest to połączone z kawałkiem parku. Hinata wspomniał, że była to kiedyś kawiarnia która została rozbudowana i w pewnym momencie zostawiona na pastwę losu. Najprawdopodobniej nikomu nie chciało się tego dobudowywać. Miejscówka wygląda przyjaźnie bo chłopaki ją trochę sami podbudowali oraz zniszczone wejście daje duży widok na środek budynku. Gdyby fajnie to ustroić, to jest to świetne miejsce na spotkania z przyjaciółmi. Najwidoczniej chłopaki tam często chodzą, bo nikt inny się tam nie pojawia.

Przez jeszcze 20 minut rozmawialiśmy o zaprojektowaniu dekoracji oraz jedzeniu jakie trzeba przygotować. Obiecałem, że zrobię specjalne ciasto i kupię jedzenie z wspólnej składki. Mieliśmy wiele do omówienia przez co czas szybko zleciał i chłopaki musieli już zbierać się do domu.

Podziękowałem im za przyjście przy odprowadzaniu do drzwi oraz zameldowałem, że zjawię się jutro o danej porze. Kiedy koledzy już wyszli to przez chwilę patrzyłem jak oddalają się od mojego domu. Uśmiechałem się lekko i postanowiłem, że zabiorę się za robienie ciasta. Zdjąłem kołdrę z siebie, założyłem jakieś roboczy dres i ruszyłem w stronę kuchni.

Z początku nie wiedziałem jakie ciasto by tu zrobić. Szukałem w internecie jakieś pomysłu, lecz nic nie mogłem znaleźć. Przez chwile zwątpiłem, że uda mi się je zrobić. Moją głowę przepełniało mnóstwo przepisów, gdzie żaden nie pasował. Oparłem się o blat zamykając oczy. W momencie kiedy musiałem je otworzyć ukazał mi się obraz jakiegoś pudełka. Wtedy zapaliła mi się lampka  w głowie. Przecież na szafce w kuchni mam stare wspólne przepisy, które robiliśmy z Bokuto. Od dawna zajmowaliśmy się różnymi mieszankami,  z czego powstawały potem jakieś dania. Podszedłem do szafki z szklankami i delikatnie wyciągnąłem pudełko. Zabrałem je do salonu i wytarłem z kurzu. Otworzyłem i zacząłem szukać jakiegoś ciasta.  Po chwilowym poszukiwaniu znalazłem przepis na tort śmietankowo karmelowy z orzeszkami. Na dole kartki było nam narysowane serduszko z dopiskiem " Akaashi to najlepszy kucharz. Będziesz mi codziennie gotował " . Uśmiechnąłem się lekko i zabrałem za przygotowanie tortu. Przez ten czas myślałem o tym wpisie Bokuto. Był jednocześnie zabawny, ale także smutny bo już nie będę Ci gotował mój drogi.  Skoro byłeś na tyle odważny wyjechać bez słowa, to także pewnie już umiesz świetnie sobie sam gotować. Spędziłem prawie 4 godziny nad tą słodkością. Prawie już skończyłem lecz czegoś mi brakowało.

Poszedłem do salonu i urwałem kawałem kartki na której napisałem " To ostatni raz kiedy robię Ci jedzenie " . Karteczkę tą położyłem na torcie po czym ruszyłem do łazienki aby się umyć i szybko położyć spać.


Następny dzień zaczął się nieprzyjemnie, bo za oknem padał deszcz. Pogoda nie wydawała się przyjazna lecz w aktualnym stanie psychicznym to dźwięk deszczu mnie uspokaja. Poczucie pustki nie jest wcale takie złe. Chociaż.. co ja wygaduje? To właśnie przez nią ciepię. Sam nie wiem co powinienem z tym zrobić. Odwróciłem wzrok od okna i poszedłem do kuchni aby zrobić sobie jakieś śniadanie. Jajecznica z kawą powinna wysterczać. Zaniosłem posiłek do stołu, zasiadając tym razem przy dużym oknie aby móc jeszcze popatrzeć  na deszcz. Przy okazji sprawdziłem pogodę na telefonie dzisiejszego dnia. Zapowiada się w miarę ładnie na popołudnie więc pewnie nie odwołają przygotować. Do godziny 16.00 miałem jeszcze sporo czasu więc po posiłku założyłem zwykłe czarne spodnie, dużą luźną białą bluzkę z krótkim rękawkiem oraz czarną czapkę z daszkiem. W przedpokoju zabrałem ze sobą pieniądze, plecak, parasole i mojego pupila. Był małym, przyjaznym psiakiem lecz dla bezpieczeństwa założyłem mu smycz. Po wyjściu otworzyłem parasolkę ruszając do sklepu aby zakupić przekąski. 

Tak właśnie zleciało kilka godzin. Mój mały przyjaciel był już zmęczony więc postanowiłem, że zaprowadzę go do domu i nakarmię. Tak też właśnie zrobiłem po czym ruszyłem w stronę wybranego miejsca przez chłopaków.

Dotarłem tam w jakieś 15 minut. Miejscówka wyglądała niesamowicie. Przede mną była podniszczona i zarośnięta roślinami kawiarnia, co dawało temu miejscu świetny spokojny klimat. Wejście do niej było ogromną dziurą ale wyglądało to wyjątkowo ładnie. Rozejrzałem się chwile i pierwsze w oko wpadła mi ruda czupryna. Ruszyłem w stronę niższego i przywitałem się z nim.

- Siema młody. Widzę, że już zaczęliście powoli.

- O hejka. A tak pomożesz? Tak ogólnie to super stykówkę masz.

- Miło słyszeć. Dzięki. Jasne, pomogę. Po to tu jestem. Zajmę się rozstawieniem jedzenia które kupiłem.

- Idealnie. Ja aktualnie sprawdzam czy światełka działają. Potem przyjdź to razem je zawiesimy na drzewach - zapowiedział Hinata i ruszył dalej pracować.

Przygotowania trwały wyjątkowo długo lecz było warto, bo efekty były niesamowite. Na wejściu do kawiarni był zawieszony napis " Miło Cie widzieć ponownie " . Drzewa były ozdobione kolorowymi balonami i światełkami.Kawiarnia była przepełniona stolikami, jedzeniem, głośnikami i projektorami gwiazd. Z względu na to, że zaczęło się ściemniać to klimat był idealny. Tak bardzo się zachwycałem efektami, że zapomniałem o moim wcześniejszym powrocie. Tak bardzo mi się tu podobało.. chciałem zostać dłużej tutaj. Do pewnego momentu. Po chwili usłyszałem jakieś krzyki. Myślałem, że to może jacyś kolejni przyszli na imprezę lecz się myliłem. Poznałem po głosie więc odwróciłem się. Zamurowało mnie totalnie. Stałem jak wryty w ziemie. Moje oczy przystały na jednej sylwetce która stała niedaleko przede mną z rozłożonymi rękoma. Nie mogłem się ruszyć a moje serce zaczęło bić tak szybko. Tego widoku najbardziej się obawiałem. Nie widziałem co robić. Zostać tutaj i mu wybaczyć, przywitać ciepło. Czy uciec i nienawidzić go za to co zrobił..? Co powinienem wybrać? Po chwili zdecydowałem.. To chyba była rozsądna decyzja.


Przepraszam, że tak późno ale nie było mnie pół dnia w domu. Nie sprawdzane bo zostałam dobita dzisiaj psychicznie..;c Nie mam siły na to już. Nie ważne. Następne będę sprawdzać i poprawiać błędy. Mam nadzieję, że się podobało^^

A i chcę poinformować, że tą książkę nie pisze na poważnie. Nie jestem utalentowaną pisarką więc brakuje mi doświadczenia.Pisze na zabicie czasu po prostu. Mam nadzieje, że zrozumiecie. Dobranoc :(

Tajemnica powrotu   ^^ Boku-Aka ^^Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz