Zatracenie

9.9K 297 135
                                    

Dzień się zaczął. Prawdę mówiąc oczekiwałam, że po nocy wszystko będzie tak jakby wczorajszy dzień nie istniał, ale jak to mówią nadzieja matką głupich, miałam jeszce więcej przemyśleń w głowie. Nie miłam siły zmierzyć się teraz z Mattheo, Draco i Anne, a zaraz było śniadanie w Wielkiej Sali. Będąc szczera i tak nie zamierzałam iść, więc idąc za pierwszą myślą, szybko się zebrałam i wyszłam na błonie.

Wątpię, że w Hogwarcie istnieje piękniejsze miejsce od tego.  W pierwszych trzech latach mojego uczęszczanie do tej szkoły, przechodziłam w zimę na zarżnięte jezioro, jeździć na łyżwach i opanowałam tą sztukę dość dobrze. Ale nie ma zimy i został mi tylko spacer.

Wczorajszy dzień pamiętam jak przez mgłę, wiem tylko, że się poddałam, już nie próbowałam walczyć. Wzięłam kamień i rzuciłam w perfekcyjną tafle wody. 

Nie wiem ile tu siedziałam ale na pewno, skończyło się już śniadanie, a, że jest ostatni wolny dzień od nauki w tym roku, to zaraz zbiorą się tu tłumy, czego zdecydowanie wolałam uniknąć. Choć nie udało mi się uniknąć ciekawski spojrzeń ze strony uczniów. Czy oni nie mają swojego życia? Skręcając na ostatnim zakręcie, zobaczyłam idącego w moją stronę Hardina. Ten bez żadnego przywitania, złapał mnie za rękę i wciągnął do najbliższej sali.

-Czego nie zrozumiałaś w "nie zbliżaj się do mojego brata"?-Ostatnie słowo, powiedział tak szybko, jakby chciał o nich zapomnieć.

-Nie wiem Hardin. Co mam ci powiedzieć? Nie potrafię wytłumaczyć czemu się tak zachowałam. Po porostu zobaczyłam Draco z Anne i to się stało. Nie potrafiłam kontrolować moich emocji, byłam zraniona i już sama nie wiem.-Słowa wylatywały ze mnie jak potok. Czułam chorą potrzebę tłumaczeni się wszystkim wokół.

-Okej już dobrze, nie musisz mi tego wszystkiego mówić, tylko mam nadzieje, że wiesz co robisz. Nie jestem zwolennikiem tego co się dzieje, ale nie mogę ci nic nakazać. Tylko proszę nie pozwól by cię zranił.-Spojrzał na mnie z błaganiem w oczach.

-Nie pozwolę.-Powiedziałam cicho, a on lekko pokiwał głową.

-Żałujesz tego?-Spytał po dłuższej chwili ciszy.

-Ja... . Nie, nie żałuje.-Stwierdziłam jeszcze ciszej. Chciałam zaprzeczyć i powiedzieć, że tego nie chcę, ale to nie była by prawda. Chciałam tego. Nigdy przy nimi się tak nie czułam, tak jak przy nim.

Hardin nic nie odpowiedział, tylko znów nieznacznie pokiwał głową i otworzył drzwi od klasy,  przepuszczając mnie pierwszą.

-Co robiliście razem w tej sali?-Usłyszałam głos zza moich pleców i już wiedziałam do kogo należał.

Nie myliłam się, bo ledwo co się odwróciłam, zobaczyłam jego spojrzenie które teraz wpatrywało się w jego brata.

-Rozmawialiśmy.-Odpowiedział Hardin, a ja pokiwał głową. Nie wiedziałam co w tych słowach było takiego, ale Mattheo cały się spiął.

-Mogę wiedzieć o czym, że aż zamknęliście się razem w sali?-Spytał, lekko się do nas przybliżając.

-Jeśli chcecie porozmawiać, to już sobie idę.-Stwierdziłam, wcinając się w ich rozmowę. Chciałam uniknąć ich sprzeczki, bo wydawało się, że nie skończy się pokojowo.

-Nie, ty zostaniesz, on sobie pójdzie.-Powiedział Mattheo, patrząc z grozą na Hardina.

-Okej, wiesz co, pójdę, ale przemyśl sobie co to robisz, bo od tego nie ma odwrotu.-Stwierdził Hardin, opuszczając z rezygnacją ręce

-O to chodzi, nie ma.-Powiedział twardym tonem Mattheo, a mnie przeszyły ciarki.

Kiedy tylko Hardin zniknął mi z pola widzenia, odwróciła się do Mattheo.

-O to ci chodzi? Chcesz wkurzyć Hardina?! Jeśli tak, to ja nie wiem, po co się w ogóle na ten pieprzony układ zgodziłam!- Wyrzuciłam mu te słowa prosto w twarz.

-Nie wiem dlaczego się na to zgodziłaś, ale jak ci się kurwa tłumaczyć nie będę!-Odpowiedział, jeszcze bardziej się do mnie zbliżając.

Poczułam nagłą ochotę znaleźć się jak najdalej od niego, silniejszą niż wcześniej.

-Wiesz to trochę zabawne bo ja też nie wiem dlaczego się zgodziłam, moje życie już zaczęło się sypać. Ale teraz mam to gdzieś, rezygnuję. -Wykrzyczałam i odeszłam od niego, a raczej spróbowałam bo złapał mnie za rękę.

-Nie możesz rezygnować. - Stwierdził i lekko pociągnął mnie w swoją stronę.

-Dlaczego?- Spytałam szybko.

-Bo wiem, że wcale tego nie chcesz. - Stwierdził wyraźnie przekonany o prawdzie jego słów. 

-Nienawidzę cię Riddle.-Powiedziałam, a on tylko się uśmiechnął.

Ja tego nie chciałam. Ja go potrzebowałam. Potrzebowałam jego czarnych oczu wpatrzonych we mnie.... .


𝑸𝑼𝑰𝑹𝑲 𝑶𝑭 𝑭𝑨𝑻𝑬 / Mattheo Riddle 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz