Sensacja

8.8K 266 144
                                    

Jeszce nigdy w życiu nie czułam się tak zmieszana. Nie wiedziałam co mam czuć, a wszystko co robiłam to był cholerny impuls. Potrzebowałam organizacji w moim życiu bo zaczynałam tracić kontrolę. 

Czasem przechodzimy z jednego etapu w naszym życiu do drugiego, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Tamtego poranka po raz pierwszy pomyślałam o tym, że moje życie zaczyna się dzielić na przed i po Mattheo Riddle.

Idąc na śniadanie, z tymi wszystkimi myślami w głowie, dopiero na wejściu na wielką salę, zorientowałam się, że nie ubrałam mundurka. Ten dzień nie może być jeszce gorszy. 

Moja największa obawa to Mattheo. Jak mam mu teraz spojrzeć normalnie w oczy? Dlaczego moi znajomi o nic się nie dopytywali. Przecież krążyła po szkole plotka, że jestem z Mattheo. Pewnie tak jak ja, usilnie starali się wybić to z głowy.

-Cześć - Powiedziałam tylko, siadając na pierwszym wolnym miejscu koło Toma.

-Och, dzień dobry - powiedział wesoło Tom kładąc swoją rękę na moim ramieniu - Z kim tak wczoraj rozmawiałaś w dormitorium? Lily była u nas - dodał, zbierają mi moją wymówkę.

O nie. Patrząc na jego uśmiech już wszystko widział, a resztę na pewno sam sobie dopowiedział. Nie wiem dlaczego tak dziwnie się zachowuję, przecież do niczego nie doszło.

-Pomagałam Mattheo w pracy domowej. No wiecie, tutaj jest zdecydowanie wyższy poziom niż w Dumstrangu - powiedział, dopiero chwilę później zdając sobie sprawę, jak mało prawdopodobne by to było. 

Mattheo proszący o pomoc.

-Niech będzie, że ci wierzymy - zaśmiał się Tom z Blaisem i Lily. 

-Nie ma co się śmieć, miałem straszne zaległości - powiedział Mattheo materializując się koło Blaise. Jak ja nienawidziłam jego nagłego zanikania i pojawiania się.

-Tak, a ja dostałem w wakacje Order Merlina Pierwszej Klasy - powiedział poważnie Blaise. 

-A ja spłodziłem dzieciaka - stwierdził Tom.

-Wiesz, to mogłaby być prawda - odpowiedziałam, po tym jak przestał śmiać się ze swojego własnego żartu. 

- Słyszeliście, że Anne już nie chodzi do naszej szkoły - zmieniła temat Lily.

Przytaknęłam lekko głowa i od razu zmienił mi się humor. Mimo tego co zrobiła, nie dam rady ot tak, zapomnieć wszystkiego co razem przeszłyśmy. Spojrzałam na Mattheo, który intensywnie się we mnie wpatrywał

-A jak tam sprawy z moim bratem?- znów zmieniłam temat. Nie mogłam więcej o tym myśleć. Ludzie zaczynali mnie przytłaczać.

-Uuu jakie sprawy? Czegoś nie wiem? Jakaś drama? - pytał zaciekawiony Blaise. No tak, jak się dzieje jakaś drama, idź do Blaisa. On ci wszystko powie, król plotek w Hogwarcie.

-Nic ważnego. Idę z nim na imprezę i tyle.

-Niech będzie, że ci wierzymy - powtórzyłam kwestię która przed chwilą powiedział do mnie Tom.

Wszyscy zjedliśmy i wstaliśmy od stołu. Nagle poczułam, że ktoś próbuję naciągnąć ale w konsekwencji szarpie moją spódnicę.

-Zaczynam poważnie myśleć, że jesteś nienormalna - wysyczał przez zaciśnięte zęby Riddle.

-Słucham? - spytałam, odchodząc od niego na krok.

-Pełno tu gwałcicieli, a ty nosząc te przeklęte krótkie spódniczki sama się o to prosisz.

-To ty, jesteś nienormalny. Jak możesz mówić, że się o takie coś proszę? - powiedziałam zdenerwowana.

-Masz iść teraz do dormitorium i ubrać coś normalnego - stwierdził, nie zważając na moje słowa.

-Dzięki za radę, bo wiesz właśnie miałam to zrobić, ale jednak zmieniłam zdanie.

Naprawdę miałam zamiar iść się przebrać bo nauczyciele nigdy mi nie zapomną braku szaty.

-Wspaniale. W takim razie będę za tobą chodził i cię zasłaniał cały pieprzony dzień.

-Fantastycznie - powiedziałam to tak wolno, jakby miał mnie nie zrozumieć.

Lekcje ciągnęły mi się niemiłosiernie długo, głownie przez Mattheo który zgodnie z tym co wcześniej powiedział, chodził za mną przez cały jebany dzień. Wreszcie przyszedł czas na tak bardzo wyczekiwany obiad na którym przybyć miała delegacja z Dumstrangu. 

Jeśli to w ogóle możliwe, czułam jak Mattheo spina się z każdym kolejnym krokiem.

-Spokojnie, nie zjedzą cię na tej sali - stwierdzałam, uśmiechając się pod nosem. Miłam już dość jego ciągłego towarzystwa i opryskliwych uwag, skierowanych w moją stronę. Czułam, że się na mnie wyżywa.

-Jestem spokojny. Jebana oaza spokoju - stwierdził niskim tonem.

Jeszce nigdy nie wiedziałam tak rozentuzjazmowanego tłumu, jaki czekał w Wielickiej sali na przybycie delegacji. Jakby byli jakimiś bogami.  

-Drodzy uczniowie - powiedział wysokim głosem Dumbledore i wszystkie oczy zostały skierowane w jego stronę. - Dzisiaj spełniam moją obietnicę. Za chwilę w sali pojawi się delegacja uczniów z Dumstrangu i zostanie u nas do balu jesiennego. Zgodnie z wolą Igora Karkowa będą oni goszczeni w dormitorium Slytherinu.

W całej sali było słychać pomruki niezadowolenia. Każdy z domów chciał ich u siebie gościć.

-Zapraszam do środka - I skinął głowa na drzwi do Wielkiej Sali przez które weszli uczniowie Dumstrangu. Na oko było ich trzydzieści. A na ich czele stał prawdopodobnie ich ulubieniec, szedł jak król który prowadzi swoją armię. Dumbledore uścisną dłoń z Karkowem.

-Liczę, że ciepło ich przyjmiecie, a teraz życzę wam dobrej uczty - Zaklasnął w dłonie i na stole pojawiło się jedzenie.

Nowi uczniowie chyba za wolą tego ich przewodniczącego zaczęli zmierzać w kierunku naszego stołu. Ręce Mattheo zacisnęły się w pięści, a jego wzrok wyglądał jak laser. Gdyby ktoś się tak na mnie spojrzał, byłabym przerażona.

-Mattheo! Nie sądziłem, że wywiało cię aż tutaj. Może zechcesz przedstawić mnie swojej ślicznej koleżance - podszedł do nas jeden z chłopaków niezrażony jego spojrzeniem. Był bardzo wysoki i prawdopodobnie umięśniony, zważywszy na sposób w jaki się poruszał.

Teraz ręka Mattheo boleśnie ścisnęła moje udo. 

-Chętnie, ale ona nie chcę ciebie poznawać - powiedział Riddle przez zaciśnięte zęby.

-Może niech sama o tym zadecyduję - zaproponował i spojrzał na mnie. - Kobiety nie lubią jak się za nie decyduje.

Nie wiem czy to był jakiś sposób manipulacji ale zadziałał. Miałam w stosunku do chłopaka neutralne stosunki i nie chciałam od razu źle zaczynać. Przecież będziemy w jednej szkole przez pół roku.

-Aurora - Wyciągnęłam do niego rękę, w tej samej chwili, gdy Mattheo jeszcze mocniej ścisnął moje udo, jakby chciał przyszpilić mnie do ławki.

-Timothee Attlee - uśmiechnął się i uścisnął moją dłoń, siadając koło mnie.


𝑸𝑼𝑰𝑹𝑲 𝑶𝑭 𝑭𝑨𝑻𝑬 / Mattheo Riddle 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz