twenty-seven

6.2K 241 134
                                    

Hejka! Hejka! dzisiaj udało mi się napisać rozdział więc macie dwa pod rząd<3

Nie dostałam od Mattheo listu zwrotnego. Ale nie zdziwiło mnie to. Przez ten cały dzień integracji między czarodziejami na pewno służba przeglądała teraz listy ich rodziny. Więc jedyne informacje co się teraz u nich dzieje otrzymywałam z proroka codziennego. Ostatni artykuł który się pojawił, głosił.


RODZINNA RIDLLE WYSTAWIA BANKIET. ZAPROSZONE SĄ WSZYSTKIE RODZINY CZYSTEJ KRWI.  

Jak wspomniała głowa rodziny Riddle "Nie dość uczciliśmy dzień integracji czarodziejów. Dlatego nasz dwór postanowił wydać bankiet na tę cześć. Zaproszone są wszystkie rodziny czystej krwi. Aby urozmaicić przejęcie postanowiliśmy iż będzie to bal maskowy". Sztukuje się dużo pikanterii. Nie wiem jak wy nasi drodzy czytelnicy ale ja jestem w stanie śmiało stwierdzić, że będzie to wydarzenie roku. Na bankiet dzień po Bożym Narodzeniu zostali również zaproszeni nasi dziennikarze. Więc niech państwo oczekuję pikantnych newsów oraz wywiadów. A my postaramy się dowiedzieć dla państwa co tak naprawdę łączy Mattheo Riddle i Olimpie Rosier.

Zawsze oddana naszym czytelnikom Rita Skeeter.


Więc nie mam innego wyjścia. Idę w samą paszczę lwa. Na bal maskowy do dworu Riddle. Ale za nim odbędzie się bal, następnego dnia były jeszce święta i rodzice w końcu wrócili do domu. Pod choinkę od mamy dostałam najnowszą miotłę. Chyba się jeszce nie dowiedziała, że wypisałam się z zajęć Quiddditcha na czwartym roku. Od taty dostałam już bardziej trafiony prezent. Były to książki który były prawie nie do zdobycia, a od zawsze chciałam je mieć.

***

Na bal znalazłam odpowiednią suknię w mojej szafie. Była krwiście czerwona z odsłoniętymi plecami. Kupiłam też czarną maskę, a moje usta zostały pomalowane na równie krwisty kolor jak sukienka. 

Przeteleportowałam się na bankiet z Teodorem. I kiedy już stałam u stup wejścia do ich rezydencji, ogarnęły mnie wątpliwości. Chyba nie powinnam tu przychodzić. Ale nie słuchałam moich myśli i weszłam na bal podając się za moją matkę. Przynajmniej tyle dobrego z tych masek. Nikt nie był w stanie mnie poznać, choć zwracałam na siebie uwagę tą sukienką. 

Stanęłam z boku z szampanem choć go nie piłam. Na tym przeklętych bankietach zawsze coś do nic dolewali, a potem urywał mi się film. Czarodzieje zaczęli ustawiać się w kole, a w sali rozległ się jak na ironie, Mugolski kompozytor Mozart ale chyba nikt oprócz mnie nie zdawała sobie z tego sprawy.

Stanęłam trochę za kręgiem który utworzyli. Przez szparę mniej więcej zobaczyłam co się dzieje. Na środku sali w samym centrum uwagi znajdował się Mattheo i Olimpia. Była jeszcze piękniejsza niż na zdjęciach. Tańczyli ze sobą, a wyglądało to tak majestatycznie i pięknie jakby byli do tego stworzeni.

Ja jednak napiłam się tego szampana. Nie był taki zły. Wpatrywałam się w Mattheo który trzymał ją za talię. W tej samej chwili spojrzał w bok. W ten sam bok gdzie stałam ja. O kurwa. On mnie rozpoznał. Jego wyraz twarzy od razu się zmienił.

Spojrzałam na wyjście. Stali tam aurorzy. No tak, nikt nie opuści tej rezydencji przed północą. Stara głupia zasada. Mattheo nawet jakby chciał nie mógł ot tak przestać tańczyć i do mnie podejść więc miałam trochę czasu.

Na lewo ode mnie były schody. Jeśli teraz szybko po nich przejdę nikt mnie nie zauważy bo wszyscy patrzą się na tańczącą parę.

Już prawie byłam na górze. Nie rozglądałam się za siebie więc nie wiedziałam czy ktoś na mnie patrzy.

-Dzień dobry. A co panienka tu robi? Wiesz kochaniutka, że to prywatne komnaty rodziny Riddle? 

Nie musiałam długo zastanawiać się kto do mnie mówi. To była Rita Skeeter.

-Eee ja...-Przełknęłam ślinę. Nie ważne co bym powiedziała ona i tak napisze w tej gazecie co chce.-Szukam toalety.-Odpowiedziałam i spróbowałam ją wyminąć

-Nie tak szybko. Wiesz, że nie wolno ci tam wchodzić skarbie.

-Wolno jej wchodzić gdziekolwiek zechce w całym tym domu.-Odezwał się głos za mną. To był Mattheo.

-Ohh już rozumiem.-Na twarzy Rity pojawił się uśmieszek. Szturchnęła czarodzieja stojącego koło niej, a ten jakby na znak zrobił nam zdjęcie, oślepiając mnie przy tym fleszem.-Szukaliśmy pikanterii tam gdzie jej nie ma. Biedna Olimpia myśli, że ma u młodzieńca szansę. A on umawia się z kimś na boku.

-Jasno powiedziałem Olimpii, że nie ma u mnie żadnej szansy.-Widziałam, że Riddle z  trudem powstrzymuje swoje emocje.-To jest moja dziewczyna i niech pani to napisze to w tej przeklętej gazecie. Będzie to jedyna prawdziwa informacja która do tej pory się tam ukazała

Mattheo złapał mnie za rękę i wszedł do góry po schodach.

𝑸𝑼𝑰𝑹𝑲 𝑶𝑭 𝑭𝑨𝑻𝑬 / Mattheo Riddle 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz