Znikanie

9.5K 259 460
                                    

Po tym zajściu, już nie wiedziałam Mattheo, od razu odszedł, a ja nie zamierzałam za nim iść. Cieszyłam się z choć odrobiny spokoju i cudownego dnia z Lily, Tomem i Blaisem w Hogsmeade. Pomogli mi zapomnieć o tym co się stało i o tym, że już jutro zaczyna się szkoła. Nigdy nie byłam najlepsza na zajęciach, prawdę mówiąc nawet się nie starłam, zawsze pasowało mi bycie po prostu przeciętą. Niestety koniec szkoły zbliżał się wielkimi krokami, a że był to mój przedostatni rok, chciałam się przyłożyć do nauki, co skutkowało rezygnacją z wielu przyjemności.

*** 

Początek następnego dnia, zaczął się naprawdę przyjemnie, co mnie zdziwiło. Nadal nigdzie nie widziałam Mattheo i było mi to na rękę. Jeśli zamierzał tak znikać do końca roku szkolnego, to na pewno będzie mi łatwiej. 

W tym roku miałam miej przedmiotów niż w tamtym, gdyż teraz chciałam się uczyć tych które lubię albo przynajmniej toleruje. Jednym z takich przedmiotów była pierwsza dzisiaj lekcja, a mianowicie Starożytne Runy, nie należał do moich ulubionych, ale był znośny. 

Dalej w planie miałam Zielarstwo, cóż miło raczej mało zwolenników wśród Slytherinu i nikt oprócz mnie, z naszej paczki nie uczęszczał na nie, w tym roku. 

-Zamierzasz tak znikać i pojawiać się przez cały rok?-Zapytałam Mattheo który właśnie zaczepił mnie znienacka na korytarzu.

-Mam inne ważne sprawy do zrobienia. Nie wszystko kręci się wokół ciebie.-Powiedział, jakby były to najoczywistsze słowa.

-No tak, inne ważne sprawy, ciekawe jakie?-Stwierdziłam i kontynuowałam spacer na zajęcia ,w szklarni znajdującej się po drugiej stronie Hogwartu, ta szkoła była zdecydowanie za duża, co czasem mi się podobało. Na przykład teraz, kiedy unikałam spotkania z Anne, Draco i Mattheo. No  właśnie Mattheo... .

-Już ci powiedziałem, żebyś się kurwa nie wtrącała. Wcześniej żałowałaś, że w ogóle mnie pocałowałaś, a teraz próbujesz kontrolować to co robię.

-Oh, ty naprawdę próbujesz przekręci to w taki sposób żebym to ja miała cholerną obsesje na twoim punkcie, ale wiesz co? Jest na odwrót.-Powiedział to przekręcając się w jego stronę.-A teraz, daj mi spokój, bo musze iść na zajęcia.-Stwierdziłam, odwracając się na pięcie, nie odeszłam za daleko. Riddle, złapał mnie za nadgarstek, lekko mnie do siebie przyciągając.

-Nawet się tak do mnie nie odzywaj, za brzydkie zachowanie zawsze czeka kara.-Szepnął mi do ucha, a mnie mimowolnie przeszedł dreszcz.

Gwałtownie się od niego odsunęłam, słysząc kroki docierające z drugiego końca korytarza. 

-Czy nie powinniście być teraz na lekcji?- Powiedział Profesor Snape, zbliżając się do nas .-Panno Nott.- Teraz spuścił wzrok ze mnie i spojrzał na Mattheo.- Pan Riddle.

Kurwa chyba powinniśmy ale zanim zdążyłam odpowiedzieć, odezwał się Mattheo.

-Rzeczywiście powinniśmy ale jak pan zapewne wie jestem tu nowy, a moja nowa koleżanka pokazywała mi drogę do klasy.

Dobry jest. Dobry w kłamaniu i manipulowani ludźmi, co niezbyt działało na moją korzyść. Snape tylko pokiwał głową i odszedł w długi korytarz. 

-Pieprzony dżentelmen. Cieszę się, że znalazłeś sobie koleżankę która pokazuje ci drogę do klasy.- Zadrwiłam z niego.

***

Przejrzałam dokładnie mój plan i wiedziałam, ze zajęcia Zielarstwa mieliśmy z Hufflepuff, chyba zrobili to specjalnie wiedząc, że nieliczni z domu węża postanowią tu przyjść. Zanim otworzyłam drzwi do szklarni, odwróciłam się w stronę podążającego za mną Mattheo.

-Zapisałeś się na Zielarstwo? Nie sądziłam, że cię to interesuje.-Powiedziałam od razu.

-Masz racje, te zielska nie interesują mnie ani trochę i nie, nie chodzę na te zajęcia.-Stwierdził, wzruszając ramionami.

Nie skomentowałam jego słów, wchodząc na zajęcia.

-Gdzie się podziewaliście? Minęła już połowa lekcji.-Stwierdziła Profesor Sprout.-Ah niech no się zastanowię, Mattheo Riddle prawda?-Zapytała się, a on nieznacznie pokiwał głową. Teraz patrzyli się na nas wszyscy w tej szklarni, a mi momentalnie zrobiło się duszno.-Nie ma cię na liście uczniów u uczęszczających na mój przedmiot.

-W ostatniej chwil zostałem namówiony przez moją dziewczynę, aby tu uczęszczać, wie Pani, nie możemy się od siebie oderwać. Jesteśmy tacy zakochani.-Wyraźnie zadrwił Mattheo, a ja prawie zachłysnęłam się powietrzem.

Sprout tylko pokiwała głową z dezaprobatą i pokazała nam ręką gdzie mamy stanąć. Odwróciłam wzrok i podążyłam za Mattheo. Stanęłam przy moim stanowisku na którym stała teraz roślina o nazwie Raptuśnik, po której spożyciu wpada się w niekontrolowany śmiech. Na koniec lekcji nauczycielka zadała nam do napisania esej na temat tej rośliny. Druga lekcja i druga praca domowa, czuje, że to będzie długi rok.

Sprout kazała uczniom jej domu iść za nią w głąb szklarni, aby pokazać im dodatkowe materiały do napisania pracy. Jako jedna z Slytherinu za nimi poszłam, co nie interesowało Mattheo który już opuścił salę. Czułam, że chodzi za mną aby zaznaczyć swoja rzecz, pojawiał się i znikał.

Na następną lekcję, czyli Opiekę nad Magicznymi Stworzeniami, udałam się z Tomem, prawdę mówiąc, na tej lekcji również nie spodziewałam się wielu ślizgów. Tom był wyjątkiem, od zawsze kochał zwierzęta, a one wyraźnie odwzajemniały to uczucie.

Mattheo nie pojawił się na lekcji. 

Nieśmiałki, to zwierzątka które będziemy poznawać na najbliższych lekcjach. Nie spodziewałam się tego, ale w grupce uczniów na zajęciach był Malfoy. Myślałam, że trochę dłużej uda mi się go unikać. Nie raz wiedziałam jak dostawało się Hagridowi, za jego występki, wtedy przymykałam na to oko, ale teraz, kiedy stało się to co się stało, już dłużej nie mogłam tego ignorować. Kiedy tylko zobaczyłam jego wraz z znajomymi, planującego jak pouczyć Hagrida, postanowiłam temu zapobiec. Choć tak naprawdę chyba po prostu chciałam go zdenerwować, należało mu się.

-Nawet nie waż się powiedzieć nic obraźliwego Malfoy.

- Nie pouczaj mnie dziwko!

Nie zdążyłam zareagować bo zza moich pleców wyłonił się Riddle który teraz z całej siły uderzył Draco pięścią w twarz.

-Nie odzywaj się do niej nigdy kurwa więcej.

-Pożałujesz skurwielu!- Wykrzyknął Malfoy któremu teraz lała się z nosa krew.

Byłam tak zaskoczona, słowami Draco jak i nagłym pojawieniem się Mattheo, że nawet nie wiedziałam jak zareagować.

-Co tu się cholibka dzieje?- Powiedział przerażony Hagrid.

-Ja nic nie zrobiłem, a ten skurwiel mnie pieprznął.- Teraz odezwał się Malfoy tamując krwotok.

-Panie Malfoy, co za język!- Skarcił go nauczyciel.-Aurora odprowadź Malfoya do pani Pomfrey ona na pewno będzie wiedziała co robić, a ty Riddle... Przez ciebie Slytherin traci pięć punktów i lepiej aby mi się to nie powtórzyło.

-Proszę pana ale Mattheo mi tylko pomagał....- Ledwo wykrztusiłam z siebie te słowa. Dalej nie byłam w stanie pojąć co się właśnie działo. Mattheo niszczył wyszko czegoś się dotknął ale teraz chyba mi pomógł, cóż na swój sposób, który nie do końca mi się podobał, ale jednak.

-Powiedziałem swoje cholibka. Zdania nie zmienię. A teraz rozejść mi się zbiegowisko.

Kurwa tylko nie to. Wzięłam Malfoya pod remie. Najwidoczniej nie zamierzał się na mnie mścić. Stracił już tyle krwi, że był dość osłabiony. Teraz wlokłam się z nim po korytarzach Hogwartu zmierzając w kierunku skrzydła szpitalnego....


𝑸𝑼𝑰𝑹𝑲 𝑶𝑭 𝑭𝑨𝑻𝑬 / Mattheo Riddle 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz