Rozdział 4, w którym ktoś podmienił moich rodziców

823 94 461
                                    

Miałam nie wstawiać więcej... Ale ja chcę waszych komentarzy! Dajcie mi komentarzy! <3 

***

Tamtego dnia już nie dałem rady się skupić. Ani na kolejnej lekcji literatury, ani na zajęciach dodatkowych z fizyki, ani na spotkaniu koła naukowego. Ogólnie, to resztę dnia przesiedziałem, gapiąc się jak zaczarowany w okna i szczerząc zęby jak głupi do sera. Żałosne, absurdalne, kretyńskie, głupie i do szczętu naiwne z mojej strony. Fakt, że tego dnia Magnus jak codziennie mnie odwiózł do domu, wcale nie poprawiał mojej żałosnej sytuacji, bo zdobyłem się na całe dwa chrząknięcia, jedno "mhym", co miało być potwierdzeniem czegoś, a czego, to nawet ja nie wiem, a na koniec wypaliłem krótkie "do zobaczenia" i zwiałem do domu, zanim Bane zdołał otworzyć usta.

– Co się z tobą dzieje ostatnio? – zapytała podejrzliwie moja matka, kiedy tylko zatrzasnąłem za sobą drzwi naszego apartamentu. To nic, że w między czasie musiałem wjechać windą. I tak wpadłem do domu, jakby mnie sam diabeł gonił i oparłem się o drzwi, dysząc z wysiłku. – Zrobiłeś się nerwowy.

– Nic, mamo – wybąknąłem nieskładnie, rzucając plecak pod ścianę. – Tak jakoś... może dojrzewanie? nastolatki w moim wieku często przejawiają niepokojące...

Więcej mojego wywodu nie słuchała, toteż paplałem jeszcze chwilę, siląc się na arbitralny ton, po czym zgarnąłem z kuchni słoik z ciastkami i uciekłem do swojego pokoju, jeszcze w drodze wciskając sobie do ust jedno z czekoladowych pyszności. Maryse odprowadziła mnie zszokowanym wzrokiem, ale przywykłem do tego. Nic innego nie robiła, odkąd ja i Magnus... no. Codziennie robiłem coś, co ją przyprawiało o przedwczesne łysienie ze zdziwienia. Jedzenie słodyczy w moim wypadku było jedną z tych rzeczy. Jeszcze kilka tygodni temu jedyne, jakie brałem do ust, to domowe ciastka mamy Nathana. Nawet tortów nie próbowałem.

Założe się, nawet o swoją kolekcję fantastyki i komiksów, że mama podejrzewała mnie o jakieś skłonności samobójcze. Ja sam siebie o nie podejrzewałem, kiedy każdego wieczoru, pozbawiony dostępu do Magnusa i zajęcia w postaci Nathana, przesiadywałem wgapiony bez celu w przestrzeń.

Wymiernie cierpiały na tym moje oceny, pragnę nadmienić. Dostałem już dwie pały za nieprzygotowanie do zajęć. Nie mówiąc już o marnej A- z biologii. A ja byłem dobry z biologii. To jakby dostać C. Niby zdajesz. Niby nie tragedia, ale jakoś tak ego bolało.

I jakoś ciężej się spało, jak nie dostałem od niego esemesa z "dobranoc". Tego dnia, tak żebym jeszcze cierpiał na bezsenność, obok zwyczajowych życzeń słodkich, tęczowo-brokatowych snów stała ta bzdurna emotka. Żółty ryj posyłający buziaczka. Buziaczka, serio? Serio, Mags? Nie mogłeś się bardziej w swoich torturach postarać? Wyślij mi zdjęcie, jak śpisz. Miałbym przynajmniej do czego zwalić.

No co? Normalna sprawa. Zmniejsza napięcie. Pomaga się skupić. Fizjologiczna potrzeba, jak wydalanie czy jedzenie. Ludzie się tego wstydzą, ja nie. Gdybym się wstydził, dawno zapadłbym się pod ziemię, bo "tę rozmowę" przeprowadził ze mną mój najlepszy kumpel.

Nathan ma poczucie humoru, musicie przyznać.

Najgorsze miało jednak dopiero nadejść. Wcale nie dlatego, że to był pierwszy i ostatni raz, jak Magnus postanowił mnie dręczyć. Wręcz przeciwnie. Już następnego dnia, buziaki w policzek weszły mu w nawyk.

I ok. Ja rozumiem. Trzymajmy się pozorów. Miał udawać mojego chłopaka. Ok. Robił to świetnie, nie mam najmniejszych zastrzeżeń. NAJMNIEJSZYCH! Nie, naprawdę. Ale...

Do ciężkiej cholery, ja jestem gejem. Gejem przez duże, tłuste G. Nawet nie próbowałem się oszukiwać, że jest inaczej, bo już jako siedmiolatek miałem crusha na Roberta Pattinsona, co po obejrzeniu Zmierzchu wydaje mi się sporą obelgą dla mojego gustu. Niemniej kręciły mnie penisy. I męskie tyłki, płaskie klaty i mocno zarysowane szczęki, a nie kobiety. Wyjaśnione? Ekstra. Magnus to wiedział, kiedy zaczął udawać mojego chłopaka. Wiedział też, że się do niego ślinię, bo ciężko było się do niego nie ślinić. Nikt, w kogo guście byli faceci, nie był w stanie przejść obok Magnusa obojętnie. Chociaż nie. Właściwie w ogóle nikt. Nawet hetero faceci czy lesbijki. To równie niewykonalne, co klaskanie uszami. A jednak mnie dręczył.

Sandały capiąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz