Rozdział 10

455 45 107
                                    

To ciepło było nieśmiałe i łagodne.

Rozgrzewało mnie od środka, jakby rozpalił w moim sercu małą świeczkę.

        Uśmiechnęłam się, mimowolnie bardziej wtulając się w obejmujące mnie ramiona. Nigdy nie spałam zbyt dobrze, szczelnie otulona kołdrą. Mimo że byłam zmarzluchem, w nocy nie lubiłam nadmiernego ciepła. Call dawał mi jednak ciepło, które nie miało nic wspólnego z denerwującym gorącem.

        Lubiłam ten moment zaraz po przebudzeniu, gdy nie byłam jeszcze w pełni świadoma i niczym się nie przejmowałam. Każdego wieczoru niestrudzenie kładłam się oddalona od mężczyzny, chcąc zachować dystans. Każdej nocy w jakiś sposób i tak lądowaliśmy obok siebie. I każdego ranka budziłam się zaplątana w jego ciepłe ciało.

        Te kilka minut zaraz po przebudzeniu były więc moimi ulubionymi, bo nie myślałam racjonalnie, nie przejmowałam się i nie wymyślałam wymówek. Po prostu trwałam w uścisku Calla, ciesząc się jego obecnością i błogością, jaką czułam.

        Byłam cudownie nieświadoma.

        A potem, gdy minuty otumanienie mijały, oddalałam się od niego, przyjmując swoją obronną postawę i tłumacząc sobie, że tak było lepiej. W efekcie za każdym razem budził się beze mnie u swojego boku. Czasami jednak odnosiłam wrażenie, że wiedział, w jaki sposób spaliśmy, że wcale nie był taki nieświadomy moich ucieczek.

        Tego ranka było tak samo. Byłam błogo nieświadoma i mocniej wtuliłam się w jego ramiona, a na moich ustach zaigrał delikatny uśmiech. Różnica polegała na tym, że tym razem moja nieświadomość trwała krócej. A to wszystko dlatego, że gdy nieświadomie się w niego wtulałam, trafiłam pośladkami na coś twardego.

        Tuż przy moim uchu zabrzmiało ciche mruknięcie, a skórę owiał jego oddech. Callen świadomie lub nie, jeszcze mocniej się do mnie przytulił, a ja musiałam powstrzymać jęk, gdy poczułam jego wzwód.

        Szeroko otworzyłam oczy, nagle stając się niesamowicie świadoma wszystkiego, co mnie otaczało, łącznie z jego męskimi częściami. Bardzo pobudzonymi męskimi częściami. A nie powinny być pobudzone. Absolutnie!

        – Call – szepnęłam, mając małe problemy z oddychaniem.

        Nie byłam całkiem niedoświadczona seksualnie, ale... ale to było zupełnie co innego.

        Mężczyzna tylko cicho mruknął i wtulił nos głębiej w moją szyję, jakby podobała mu się pozycja, w której się znaleźliśmy. Co było niemożliwe, zwłaszcza że spał. O ile rzeczywiście spał.

        Z każdą próbą zmiany naszej pozycji, jeszcze bardziej pogarszałam sytuację. Ja się ruszałam, a Call mocniej się we mnie wtulał, jakby nie chciał wypuścić mnie z ramion. Na domiar złego z każdym kolejnym ruchem bluza, która była moim jedynym okryciem, podsuwała się w górę. A zważając na to, że każdego wieczora prałam bieliznę, nie miałam na sobie nic poza bluzą.

        Zamarłam, dochodząc do momentu, gdy bluza ledwo zakrywała moje pośladki, a noga zielonookiego przyciskała moje nagie nogi do kanapy. Byłam bez wyjścia, a najgorsze, że nie byłam pewna czy chcę odnaleźć wyjście.

        Pewnie dalej bym tak leżała, próbują wymyślić magiczny plan, by ta sytuacja nie była tak żenująca i intrygująca jednocześnie, ale właśnie wtedy to poczułam.

        Przełknęłam głośno ślinę, czując, jak robi mi się niedobrze.

        Jednym, gwałtownym ruchem zerwałam się z kanapy, nie przejmując się czy obudziłam śpiącego, lub udającego śpiącego Calla. Pobiegłam do łazienki i natychmiast się w niej zamknęłam, podnosząc bluzę do góry.

Na skraju nigdyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz