Rozdział 7

870 19 0
                                    

(sprawdzony)

Śmiech odbił się echem po ogrodzie, niebiesko-zielone oczy dziewczynki migotały pod wciąż ciemnym niebem.

  To był jej czwarty dzień imienin i była naprawdę, bardzo szczęśliwa, biegnąc po pokrytej śniegiem trawie.

Jej bestia podarowała jej to sanktuarium na cześć jej czystości i piękna, jak powiedział, i kazała magom zaczarować rośliny, aby mogły zamieszkać w mroźnej, zimowej krainie Galyry.

  - Nie odchodź za daleko, pani. Wiesz, że król nie chce, żebyś zostawała sama.  Strażnik prezentu ostrzegł ją ze słodkim uśmiechem na twarzy, stałe uczucie zmartwienia można zobaczyć w jego jasnobrązowych kulach, gdy spojrzał na swoją kochankę. 

Zachichotała i entuzjastycznie skinęła głową.  "Wiem, Nowy! Chcę się tylko pobawić i wyruszyć na przygodę!" 

Norward westchnął z wyczerpania.  Słońce ledwie zaczęło się pojawiać, gdy jego pani wtargnęła do jego pokoju, żądając, by zabrano ją do jej ogrodu, o Którym Kserkses powiedział jej zaledwie dzień przed jej imieninami. 

Nie miał z tym żadnych skrupułów, ponieważ tak naprawdę nie spał, gdy Adelaide skakała i biegała głośno po jej komnatach, czekając na nadejście świtu, ale nie mógł powstrzymać jej podekscytowania, że ​​mogła odkrywać własne  sanktuarium, więc za zgodą króla, obaj poszli i mała dama w końcu otrzymała od niej swój prezent od swojego zwierzaka.

Zaczął posłusznie podążać za małą damą dookoła ogromnego ogrodu, zatrzymując się co jakiś czas, aby zebrać kilka kwiatów, którymi zainteresowała się jego kochanka, aby stworzyć małą koronę, którą można było umieścić na jej głowie.

Podziękowała mu, całując go w policzek, po czym pobiegła w stronę posągu Matki;  ten, który król bestii zrobił własnymi rękami. 

Następna akcja jego pani sprawiła, że ​​się uśmiechnął, a oczy złagodniały z powodu niewinności, która w niej tkwiła.  Mała Adelajda otwarcie mówiła do rzeźby, jakby to była sama Luna, zadając jej pytania, ale w końcu sama na nie odpowiadała, mówiąc z zachwytem o tym, jak troskliwa i kochająca była jej bestia z dodatkowym skokiem w jej tonie. 

Skrzydlate stworzenie przewróciło oczami.  Tak, to było absolutnym przeciwieństwem tego, co zwykła istota powiedziałaby, opisując ogłoszonego królem bestii. 

Ale Norward wiedział, ile planów miał Kserkses, jeśli chodziło o tę małą damę stojącą przed nim.  Śnieg skrzypiący pod butami w butach sprawił, że oderwał na chwilę wzrok od Adelajdy, by spojrzeć w oczy młodemu chłopcu, któremu na czubku głowy wyrosły jasne włosy. Zmiennokształtny skinął głową na powitanie.

- Widzę, że młoda królowa bawi się tutaj.  Coatl uśmiechnął się delikatnie, zatrzymując się obok niego.   Norward zachichotał. 

- Tak, wydaje się, że lubi rozmawiać z Matką.  „Jej niewinność nigdy nie przestaje mnie zadziwiać”.  Zmiennokształtny powiedział, potrząsając głową z rozbawieniem. Strażnik zgodził się i skrzyżował ramiona.

„Więc co cię tu sprowadza, Coatl?” „Ach, tak, król Kserkses życzy sobie, abyś spotkał się z nim w jego komnatach.”

Wzdychanie  Norward kazał Coatl opiekować się małą królową pod jego nieobecność, młoda zmiennokształtna szybko zgodziła się i dołączyła do Adelajdy w jej jednostronnej rozmowie z posągiem.

Potrząsnął skrzydłami, aby pozbyć się śniegu, który spadł na jego pióra, zanim je rozłożył i wziął  lot w kierunku zachodniego skrzydła, lądując na największym balkonie prowadzącym do pokoju Kserksesa.

„Wezwałeś mnie?” zapytał Norward, wpatrując się w bestię, która przeglądała jeden pergamin, wzrokiem muskając atrament po papierze.

„Jak się ma moja Dela?" - zapytał Kserkses, wyjaśniając wprost. „Czy podoba jej się jej prezent?" „Uwielbia go,” odpowiedział. „W rzeczywistości szczególnie upodobała sobie twoje dzieło. Rozmawia z nim o tobie”.  Król uśmiechnął się złośliwie. 

- Mam nadzieję, że wszystko dobre.  Norward zadrwił.  - Opisuje cię tak, jakbyś był jej ulubionym koniem.   Kserkses zaśmiał się głęboko, uspokajając się nieco na myśl o swojej małej miłości, zanim wziął bieżące sprawy do rozmowy.

  - Jakieś wieści od starszych?  - Nie, od wielu dni nie otrzymali znaku od Matki.  Strażnik widział, jak ciężar dość gwałtownie osiada na ramionach bestii, zaniepokojony zajęciem miejsca jego zwykłej maski pozbawionej emocji, jak zawsze, gdy chodziło o Adelajdę. 

Odkąd wydał małą dziewczynkę i powiedział mu o jej nieuchronnej przyszłości, Kserkses nie odpoczywa.  Król nie pozwolił, by cokolwiek zbliżyło się do jego cennego daru, tylko garstka tych, którym absolutnie ufał, miała być zaszczycona obecnością królowej, a nawet wtedy miał problem z pozostawieniem jej samej z nimi w pierwszych latach.

Kserkses wstał ze swojego miejsca, prostując skórzaną kamizelkę, robiąc to, zanim on i strażnik w milczeniu udali się do miejsca, w którym była Adelajda, lub do tego, czego oczekiwali, gdzie powinna być.

Poczuł, jak jego pióra marszczą się z własnej woli, a dreszcz przebiegł mu po kręgosłupie niecałą sekundę później.  Siedzący obok niego król zbyt nagle zesztywniał, jego oczy zmieniały się z jednego koloru na drugi, a paznokcie rosły. 

Norward pośpiesznie rozłożył skrzydła, gdy król biegł w nieludzkim tempie, obaj zdesperowani, by dotrzeć do celu, a kiedy to zrobili, metaliczny zapach krwi niemal natychmiast zaatakował ich. 

W cichym ogrodzie wydawało się, że nic nie jest w porządku, wszystko było spokojne i spokojne, tak jak powinno.  Jedyną rzeczą, która zakłóciła tę scenerię, było konwulsyjne ciało młodego zmiennokształtnego, leżącego we własnej kałuży krwi przed posągiem Matki i małej królowej nigdzie w zasięgu wzroku. 

Bestia ryknęła ogłuszającym wyciem, a jego ryk zaalarmował całe królestwo o niefortunnej stracie ich króla.  Żołnierze nagle otoczyli ich, niektórzy zabrali ciało upadłego Coatla do uzdrowicieli,  podczas gdy większość z nich próbowała obronić się przed w pełni przemienioną bestią, która zamiast nich wpadła w szał. 

Ale to nie zszokowało odrętwiałego strażnika, jego dłonie delikatnie ściskały koronę kwiatów, którą podarował swojej pani, gdy łza spłynęła z jego oka i spadła na płatek, zanim rozpadł się w nicość.  Zawiódł. 

Strażnik potrząsnął głową z tego wspomnienia, znajdując się z powrotem w sali wojennej z królem, gdy omawiali strategie, które mieli obrać, wraz z głównym dowódcą Kserksesa, inną bestią imieniem Barin.

- W takim razie ustalone - powiedział król.  - Komandor Barin zostanie tutaj i będzie zastępował twoje miejsce, Norward.  Zapytał zdezorientowany.  "Surogat za co?"

- Będzie chronił moją królową, kiedy nie możesz.  - A dlaczego nie będę w stanie ochronić mojej pani?  Norward zesztywniał, nagle stał się ostrożny.  - Ponieważ rozkazałem ci wezwać elity mojego kraju i proponuję  Ci odejść teraz.




Beast King 18+ (tłumaczenie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz