Rozdział 5

1.3K 36 0
                                    

(sprawdzony)

Król bestii mruczał z zadowoleniem na swoim miejscu,oprócz śpiącej królowej.  Obserwował jej długie, gęste włosy, które pieściły jej wystające kości policzkowe, soczyste usta lekko rozchylone w stanie nieprzytomności, emanowała aurą niewinnej i eterycznej istoty;  było całkowitym przeciwieństwem tego, kim był i tak właśnie wolał. 

Wtulając ją w bok twarzy, usłyszał, jak jęknęła i przytuliła się do niego, a jej małe dłonie ściskały jego prawą stronę, kiedy jej ją podał, kiedy poczuł, że szuka czegoś, czego mogłaby się uchwycić, jak zagubione dziecko, które szuka jego opiekuna. 

Nie chciał jej zostawiać, kiedy była najbardziej bezbronna, ale miał kilka spraw do załatwienia, jednym z nich było to, że będzie musiał wysłać liczne jastrzębie do swoich żołnierzy, aby zaprzestały poszukiwań swojej królowej,  a innym byłby lykan, który wciąż był w jego zamku.

  Więc z westchnieniem pocałował znak, który jego kły zostawił na zgięciu jej szyi, zanim niechętnie wyplątał się ze swojego prezentu.  Włożył wyrzucone ubranie, upewnił się, że jest wystarczająco wygodna i udał się w kierunku miejsca, w którym pachniały zmiennokształtną, strażnikiem i lykanem. 

„Ile dokładnie muszę czekać?”  Damian narzekał ze swojego miejsca obok paleniska. 
- A czy łańcuchy są naprawdę potrzebne? Obiecuję, że jestem dobrym chłopcem. 

Norward poczuł, jak kąciki jego ust drgają, gdy obserwował, jak jego dwaj towarzysze kłócą się przez ostatnie cztery godziny.  O dziwo zaprowadził ich do jednego z wielu salonów, kiedy skończył dostarczać dziewczynę królowi.

Nie był pewien, co się obecnie dzieje z bestią i prezentem, ale z upływem czasu, tak odmiennego od większości, już miał nadzieję i modlił się do Matki, że ta dziewczyna jest w rzeczywistości jego panią.

- Powinieneś zetrzeć ten uśmieszek ze swojej twarzy, kundlu. Nie jesteś jeszcze całkowicie bezpieczny.  Coatl prychnął.  Lykan prychnął i zaśmiał się krótko.

- Ha! Jestem najbezpieczniejszym stworzeniem, jakie istnieje. Właśnie przywiozłem królową tego kraju! Wszyscy powinniście mi dziękować, szczególnie wasz król bestii. Matka wie, jak bardzo się dąsał.

  - Czy tak jest, lycan? Trzy pary oczu skierowały się w stronę wejścia do pokoju, skupiając się na imponującej postaci wspomnianego króla, gdy zbliżał się do nich.

Norward czekał z zapartym tchem, rozpaczliwie patrząc na Kserksesa w poszukiwaniu odpowiedzi.  Bestia napotkała jego oczy i dano mu jedno skinienie, które niemal posłało go na kolana z wielką ulgą.

Poszukiwania w końcu dobiegły końca.  Strażnik pomyślał ze szczęścia.  - Idź i pilnuj jej, Norward. Śpi w moich komnatach, uważaj, żeby jej nie obudzić. 

Natychmiast zerwał się na równe nogi i wyszedł z salonu, nie oszczędzając nawet na nich spojrzenia, ponieważ jedyną rzeczą, która teraz się dla niego liczyła, była jego pani i każdy może być przeklęty, jeśli miał pozwolić komuś ją zabrać  jeszcze raz.  Nie zawiedzie dwa razy. 

Wilk uniósł brew na cofającą się postać. 
- Porażony, prawda? I gratulacje, przy okazji, czuję na tobie esencję małej panny. Na pewno nie spiesz się, królu bestii.  Damian skończył z złośliwym uśmiechem na twarzy. 

Niezadowolony Kserkses odprawił giermka i leniwie usiadł przed lykanem.  Powstrzymał uśmieszek, widząc wilka lekko wijącego się pod jego wyrachowanym spojrzeniem, wyraźnie nieswojo z powodu nagłej ciszy, która zapadła w pokoju.

- Powiedz mi, lykanie - zaczął król, zanim został brutalnie wtrącony przez wspomniane stworzenie
„Och, dzięki Lunie, mówiłeś. Myślałem, że będziesz się na mnie gapić aż do mojej przedwczesnej śmierci. Jak widzisz, mam lepsze rzeczy do roboty i proszę, mów mi Damian. Lycan jest trochę pospolity, tak?  , Będę miał swoje złoto i będę wesoło ruszył ”.  Uśmiechnął się i położył ręce na kolanach.

- Nie, dziękuję. Och, i ja też chciałbym, żeby te łańcuchy ze mnie zdjęły. Napięcie nagle wypełniło powietrze, uśmiech na jego twarzy wkrótce zniknął, gdy król przed nim zmienił się w jego bestię.

Rzadko zdarzało się, by istota lub jakakolwiek inna istota była świadkiem transformacji bestii.  Następną rzeczą jest to, czy zamierza opowiedzieć tę historię żywą. 

"Nie traktujesz mnie poważnie, lycanie. Zacznę więc od nowa, powiedz mi, gdzie, kiedy i dlaczego byłeś z moją królową, i może dam ci po prostu to, czego chcesz, ale ostrzegę cię"

Kserkses  warknął, pokazując swoje wydłużone zęby, gdy uderzył się w dłoń i podrapał pazurami o drewniany stół, który uniemożliwił mu wpadnięcie w wilka.
„Jeśli nie podoba mi się to, co usłyszę, zabiję cię”.

Jej oczy zatrzepotały i otworzyły się, a wzrok nadal był zamazany od snu.  Obudziła się akurat w momencie, gdy drzwi się otworzyły i wpadł do środka uderzający mężczyzna, który był jej panem.

Szybko znalazł się przy niej, przywiązując bordowe zasłony zaprojektowaną złotą liną, która zwisała z dużego łóżka z baldachimem  światło zachodzącego słońca przechodzi przez ciemny obszar, na którym leżało łóżko.

Kserkses zauważył jej uwagę gdzie indziej, kiedy jej piękne oczy były skierowane na duże okna jego komnat, wpatrując się w jasną kulę ognia. 

Delikatny uśmiech pojawił się na jego twarzy, zmieniając jego przytłumiony nastrój na radosny, widząc, jak jego miłość lśni w promieniach słońca, wyglądała tak oszałamiająco i zachwycająco, mając jedynie futra, które zakrywały jej przyzwoitość.

Wsuwając bezpańskie kosmyki jej włosów za ucho, zapytał.
- Co cię tak zafascynowało, moja słodka? „Po prostu” Zawahała się, bojąc się kontynuować.
  - Czy to prawda, mistrzu? Że słońce codziennie umiera dla jego siostry?   „Jego siostra?”  Skinęła głową, nadal patrząc na zewnątrz. 

- Księżyc. To jego siostra, prawda?  - Hm, tak, przypuszczam, że słońce poświęca pół dnia dla jego siostry.

Odpowiedział, podążając za tym, w co wierzyła jego mała miłość, a także w to, w co teraz wierzył;  ponieważ jej słowa były jego prawami. 

„Ale dlaczego? Po co umierać za kogoś innego?” Nie potrzebował nawet sekundy, aby odpowiedzieć na to pytanie. 

- Ponieważ ją kocha, moja słodka. Umrze tysiącem śmierci tylko po to, by jego siostra przeżyła, tak jak ja zrobiłbym to samo dla ciebie.

Stwierdzenie to sprawiło, że spojrzała w dół na swoje wiercące się ręce, tylko po to, by przeplatać je z innym zestawem, znacznie większym i bardziej szorstkim zestawem dłoni, które wywołały drobne mrowienie na jej delikatnym ciele.

  - Czy wątpisz w to, co mówię?  Szepnął swoim głębokim głosem.  "Bądź szczera, moja słodka."

- J-ja nie-e-nawet nie znam twojego n-imienia, m-mistrzu. Nie-nie-n-nie wiem, co o tym myśleć.  Jąkała się, już pewna, że ​​zostanie ukarana za jej słowa. 

Jak powiedział kiedyś jej stary pan, jej język przydawał się tylko do przyjemnych spraw, nigdy do mówienia.

„Kserkses, moja słodka. Nazywam się Kserkses i w żadnym wypadku nie będziesz nazywała mnie„ panem ”. Jesteś moim jedynym równym i uklęknę przed twoimi stopami, jeśli mi rozkażesz.

-Poświęcę dla ciebie cały mój kraj, Dela. Zrobię wszystko, a ty musisz tylko poprosić. - Powiedział, wskazując kciukiem zarys jej dolnej wargi.

Nie dostrzegła w jego głosie żadnych fałszywych roszczeń, ani żartów w jego oczach, i stwierdziła, że ​​coraz bardziej  przekonany przez niego, a na wsi nawet nie minął dzień.

„Tego chcesz, moja słodka?” mruknął Kserkses, delikatnie obejmując jej twarz, pochylając się, by pocierać usta o jej usta.

- Chcę. "Powiedziała z zamkniętymi oczami, drżąc w jego uścisku, próbując oprzeć się pokusie poddania się.
„ Tak, kochanie.  Po prostu zapytaj, a jest twoje. ”Oblizał jej usta i tym jednym ruchem wymazała wszelkie uściski jej godności. „ Pocałuj mnie

Beast King 18+ (tłumaczenie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz