Alicante. Jeśli zapytacie się mnie, czemu rodzice wybrali to miasto, a nie jakąś Barcelonę, czy Madryt. To wiedzcie, że sama nie wiem.
Nigdy nie byłam w Hiszpanii, więc nie potrafię ocenić, czy ta miejscowość ma w sobie coś wyjątkowego. Coś co różni ją od takiej Sewilli.
Z lotniska udało nam się wyjść dopiero o 19. Mieliśmy małe problemy ze znalezieniem walizki Dagi. Po szukaniu jej, zgłoszeniu zguby, a następnie nieudanych poszukiwaniach pracowników okazało się, że bagaż poszedł na taśmę lotu z innego kraju. Do tego zajęło nam trochę czasu wynajęcie samochodu.
Właśnie jedziemy autostradą znajdującą się przy wybrzeżu Morza Tyrreńskiego. Wszyscy jesteśmy tak wyczerpani podróżą, że nawet nie mamy siły na jakąkolwiek rozmowę. No prawie wszyscy...
- Całe szczęście, że udało im się ją odnaleźć. Już się bałam, że nie będę miała w co się ubierać. Jeszcze to w niej miałam te najładniejsze ubrania. Te, które ubierałabym na imprezy. Albo jakieś eleganckie kolacje. Ahhhh...
- Przypominam ci, że masz je aż trzy. - Wtrącił się mój tata, jednak ona go zlekceważyła ciszą. Już myślałam, że umilkła, gdy ona znowu.
- Jak ja chciałabym już iść do klubuu! Jutro idziemy! I nie ma żadnych wymówek - zwraca się do mnie dziewczyna grożąc mi palcem - i ci gorący jak ogień HISZPANIE!
Niech ona się już zamknie. Błagam!
Kocham Dagmarę ponad wszystko. W końcu to ona była ze mną w tych najtrudniejszych momentach, ale czasami naprawdę mnie już wkurwia. Ale o to chodzi w przyjaźni. Zawsze mówiłam sobie, że prawdziwą przyjaciółkę rozpoznajesz, wtedy kiedy jest to osoba, która najbardziej cię wkurza, ale jednocześnie uwielbiasz ją całym sercem. Spojrzałam na nią kątem oka, a uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy.
- No i z czego się śmiejesz?
- Po prostu cieszę się, że jesteś tu ze mną.
- No wiem. - odpowiedziała i zaczęła się śmiać. Jeśli ktoś, kto jej nie zna usłyszałby co teraz mówi zastanawiałby się czemu się z nią zadaje. Wziąłby czarnowłosą za toksyczną i dwulicową osobę. Lecz Daga w najmniejszym stopniu taka nie była. Rzadko mówiła co czuje ale pokazywała w gestach to jak bardzo mnie lubi i zależy jej na mnie.
- Miło mi, że też tak sądzisz.
Dziewczyna z powrotem zaczęła swój monolog na temat co jutro będziemy robić i w co się ubierze, ale ja już jej nie słyszałam, bo właśnie podziwiałam widoki za szybą. I nie były to jakieś krajobrazy, czy zabytkowe budynki, lecz ludzie. Tak zbiegowisko wielu osób.
Większość była pijana albo pod wpływem chuj wie czego. Wychodzili i wchodzili do klubów, barów i tym podobne. Było głośno. Muzyka, krzyki, pisk samochodów, czy nawet wark motorów.
Jechaliśmy bardzo wolno, ponieważ ulica była lekko zakorkowana przez niezwracających na nic uwagi tłum.
- Jeszcze tego brakowało - powiedział ojciec używając klaksonu auta. Lecz nie wzbudziło to najmniejszego zainteresowania przechodniów. Jeden chłopak nawet pokazał fucka śmiejąc mu się prosto w twarz. Pewnie są już do tego przyzwyczajeni. Ale on się nadal nie poddawał i zrobił to samo ponownie. Parę razy.
- Uspokój się, przecież nic ci to nie da. - Przerwała mu w końcu matka.
- JA-PIER-DO-LEEEEEE! Ale zajebiście! Jutro tu wylądujemy na 100% - wykrzyknęła mi do ucha czarnooka.
- Ała! Pojebało cię? Jak się za chwilę nie uspokoisz to przez ciebie stracę słuch i nigdzie nie pójdziemy.
- Sory ale strasznie się jaram. Poza tym mnie znasz. To jest cud, że jeszcze nie wybuchłam z nadmiaru ekscytacji. - Zaczęła się śmiać. Po chwili dołączyłam do niej, bo cóż była to trochę śmieszna prawda.
CZYTASZ
LO VAS A OLVIDAR
Novela JuvenilHiszpania, rok 2016, gorące wakacje, bogata dzielnica, a pośród tego wszystkiego ONA. Pyskata, wytatuowana, wysoka brunetka. Jedno wyjście, jedna impreza. ONA i jeszcze KTOŚ. Ten KTOŚ to wysoki, czarnowłosy chłopak, z oczami tajemniczymi jak księżyc...