Odkąd pamiętam uwielbiam pływać. Woda to moje drugie ja. Ludzie się boją ale to dlatego, że nie potrafią jej poczuć. Nie wiedzą, że aby z nią wygrać nie muszą walczyć lecz współpracować.
Miałam kilka propozycji, aby robić to zawodowo ale nie korzystałam z nich. Pływanie to moje hobby. I na tym zostało. Nie jest to coś, co chciałabym wykonywać w przyszłości. Myślę, że gdybym stała się profesjonalnym pływakiem przestałoby mi to sprawiać przyjemność.
- Wejście do wody to pretekst, abym cię dotknął? - Co za idiota.
Dzisiaj Alonso już wystarczająco zalazł mi za skórę i brakuje jeszcze jednego nieodpowiedniego zdania wywodzącego się z jego ust a go uderzę. A słyszałam, że mam dobry lewy piersiowy, więc na jego miejscu nie próbowałabym mnie już wkurwiać. Wykorzystał swój dzisiejszy limit.
- Wejście do wody to pretekst ucieknięcia od twojej osoby.
- Nie musisz kłamać kotku. Przecież nie stawiałaś oporu. - Zbliżył się jeszcze bliżej. Nadal stał daleko ale na tyle blisko, że czułam jego zapach. Pachniał tak magicznie, tak nieprzewidywalnie. Podobało mi się to.
- Chciałbyś - jemu zaprzeczam, a sobie, mimo że bardzo bym tego chciała, nie potrafię. W cholerę przypadło mi to do gustu.
- Chyba na odwrót - zaczął się głupio podśmiewać lecz z czasem jego mina spoważniała. - Mnie to pociągało. - Znowu zaczął się przysuwać lecz już zbyt blisko. Nie chcę powtórzyć mojego poprzedniego błędu dlatego zaczęłam płynąć w stronę morza.
Odpłynęłam około trzech metrów od niego mając nadzieje, że czarnowłosy zrozumie i odpuści ale odwracając wzrok w jego stronę okazało się, że chłopak podąża za mną.
Nie chciałam wpaść w jego ręce więc oddaliłam się o kolejne trzy metry. Było tu już o wiele głębiej niż w początkowym miejscu, ponieważ pod moimi nogami nie czułam już podłoża. Niestety nadal nie odpuścił. Posunęłam się jeszcze dalej i usłyszałam krzyk.
- Zoe!! Nie mam już siły!!! - Krzyczał czarnooki jednocześnie dławiąc się wodą. Kurwa nie przemyślałam tego, że on nie potrafi zbyt dobrze pływać.
Ale to jego wina, mógł za mną nie iść!!! Dobra dziewczyno skup się i rusz się mu pomóc!
Do brzegu mieliśmy około dwunastu metrów. Tak na moje oko. Więc pewnie więcej. Jestem słaba z matmy.
Zoe!! Chłop ci tu tonie!!!
Racja.
Szybkim ruchem zaczęłam płynąć w jego stronę. Złapałam go pod pachy i przewróciłam się na plecy. Nigdy nikogo nie ratowałam ale w filmach chyba właśnie tak się to robi.
Po przepłynięciu połowy drogi zaczęłam wołać o pomoc naszych znajomych, bo już brakowało mi sił. Na moje szczęście usłyszeli krzyki i szybko przybiegli z pomocą.
Alejandro i Luciano złapali czarnowłosego pod pachy i wyciągnęli na brzeg. Położyli na piasku i zaczęli się nim odpowiednio zajmować. Natomiast Dagmara i o dziwo Julieta sprawdziły czy ze mną również jest wszystko w porządku. Adrenalina dodała mi dużo siły i nie poczułam się jakkolwiek zmęczona po przepłynięciu takiej odległości.
- Chyba nie oddycha! - Wręcz wydarła się Alejandra. Nosz kurwa jeszcze tego nam brakowało.
Szybko podbiegłam do leżącego chłopaka. No bo kurde nie chce, żeby ktoś dzisiaj umarł.
- Zrób mu usta usta!! - Krzyknął Alejandro. Nie zastanawiałam się zbyt długo i zrobiłam co należy. Na szczęście pomogło i Alonso ocknął się.
![](https://img.wattpad.com/cover/267053738-288-k50133.jpg)
CZYTASZ
LO VAS A OLVIDAR
Fiksi RemajaHiszpania, rok 2016, gorące wakacje, bogata dzielnica, a pośród tego wszystkiego ONA. Pyskata, wytatuowana, wysoka brunetka. Jedno wyjście, jedna impreza. ONA i jeszcze KTOŚ. Ten KTOŚ to wysoki, czarnowłosy chłopak, z oczami tajemniczymi jak księżyc...