16. Okropny kac

597 32 9
                                    

ALONSO POV:

Wczorajsza spędzona noc z Zoe była inna, niż te, w których przebywam z większością dziewczyn. Nie chciałem ostrego seksu, chciałem jej. Niestety nie była jeszcze gotowa ale mimo wszystko było naprawdę gorąco. Aż mi staje, gdy pomyślę o niej całkowicie nagiej, leżącej na moim łóżku. Była taka bezbronna i cała moja. 

Nawet, gdy się obudziłem dziś rano czułem się inaczej. Tak spokojnie. Zawsze, kiedy jest to jakaś inna laska chcę, aby jak najszybciej wyszła z mojego mieszkania, żeby nie musieć jej słuchać. Natomiast, jak tylko szatynka przekroczyła próg drzwi humor mi się zepsuł. Chciałem, żeby została, zjadła ze mną śniadanie i łaknąłem dowiedzieć się, jak się czuje.

Jestem ciekawy czemu musiała tak szybko wyjść. Może żałowała swojej wczorajszej decyzji. Ale nie wydawała się taka. Mówiła coś o zgarnięciu przypału od mamy.  

- Alonso, czy ty słyszysz co się do ciebie mówi? - Z zamyślenia wyrwał mnie głos Antonello.

Właśnie siedzimy z chłopakami w jednym z pobliskich barów. Był to nasz ulubiony, ponieważ nie było tłoczno i obsługa była w miarę miła, jak na Alicante.

- Sory zamyśliłem się. Co mówiłeś?

Moją uwagę zwrócił Octavio, któremu oczy rozszerzyły się do wielkości piłek tenisowych. Nim zdążyłem coś powiedzieć, ten szybko stwierdził - przeruchałeś. I to tak porządnie.

- Co? O czym ty w ogóle mówisz? - Spojrzałem na niego z lekkim zażenowaniem, no bo niby po czym on to miał stwierdzić.

- Jesteś nieobecny iii... Wczoraj wyszedłeś z Zoe. - Odpowiedział i zrobił dwuznaczną minę.

- Może dlatego, że nieźle zachlałem i mam okropnego kaca zjebie, a ona po prostu źle się poczuła.

- Ta chyba zrobiło jej się słabo, gdy zauważyła, jak bardzo napalony na nią jesteś. - Mruknął Alejandro, ale gdy tylko wyczuł mój wzrok na sobie, skulił się, jak pies.  

Na razie nie chcę, żeby ktoś wiedział, że ja i Zoe to ktoś więcej niż znajomi. Oczywiście nie chcę związku. Po prostu fajnie by było, aby zawsze miał się kto mną zająć. 

- Siema księżniczki - nagle do lokalu weszła Sandra, a za nią reszta dziewczyn - uuu... coś widzę, że dzisiaj z wami ciężko. Podobnie jak z Dagmarą - wskazała kciukiem na dziewczynę. Faktycznie wyglądała inaczej. Miała nisko związane włosy, była niepomalowana, a na nosie widniały okulary przeciwsłoneczne. Ubraną miała różową bluzę i tego samego koloru dresy, a w lewej ręce trzymała butelkę wody.

- Wypierdalać. - Jedynie tyle powiedziała popychając Juliete, aby dostać się do fotelu, a następnie pokazała nam środkowego palca i przytuliła się do ściany.

Na samym końcu weszła Zoe, która zacięcie kończyła coś opowiadać Alejandrze. Miała na sobie bardzo krótki czerwony top na ramiączkach i do tego w tym samym kolorze dresy i jakieś białe buty. Swoje włosy miała rozpuszczone przez co były na każdą stronę. Ona również jest niepomalowana, tak jak inne dziewczyny. Zdecydowanie widać po nich, że wczoraj piły.

- Albo się napije piwa albo zaraz zwariuje. - Powiedziała nawet na nas nie patrząc.

- Cześć? 

- Tak, tak cześć Octavio i wszyscy. To gdzie to piwo?

- Tam jest bar i tam sobie możesz zamówić. - Wskazał jej palcem Olivier.

- Wiem przyjebie gdzie jest bar i spokojnie bym sobie zamówił, gdyby nie to, że nie znam Hiszpańskiego! - Brakowało jej chwili, a wybuchnie, więc, gdy tylko spojrzała na szatyna, ten jak grzeczny piesek wstał i poszedł jej kupić trunek.

LO VAS A OLVIDAROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz