>Zazdrość v2<

461 50 35
                                    

>Pov Shuichi<
/Poprzedniego wieczoru/

Było około godziny 22. Siedziałem łóżku wciąż wpatrując się w pluszowego misia, oraz zdjęcia mnie i Kokichiego. Szczególnie to ostatnie nie traciło mojej uwagi choćby na moment. Myśląc wciąż o tym jak się czuje i to jak Kokichi się w moją stronę zachowuje wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Kaede.
"Halo?" odebrała po jakiś 15 sekundach
"Hej Kaede wybacz że trochę późno dzwonie ale potrzebuję porady"
"Nic nie szkodzi, nie przeszkadzasz, i tak nie śpię" albo mi sie wydawało albo w tle słyszałem głos Miu, wsumie to cieszę się że udaje jej się z Kaede.
"Mów, w czym  ci pomóc?" wziąłem głęboki wdech zanim zacząłem mówić.
"Jakby to zacząć.. Więc no wiesz że podoba mi się Kokichi, prawda?"
"Mów dalej"
"No bo ostatnio na przykład cały czas ma na sobie bluzę którą mu dałem" spojrzałem na zdjęcia z parku jeszcze raz.
"I ostatnio nawet pocałował mnie w polik" następnie na pluszowego misia.
"I dał mi misia z serduszkiem w łapkach i jakby nie wiem co teraz zrobić."
"Naprawdę? Na 100% mu też się podobasz, powinieneś mu to jutro powiedzieć!"
"Serio? No dobrze spróbuję.."
"A teraz muszę iść pa" Rozłączyła się. Prawdopodobnie jest teraz u Miu i coś razem robią więc nie będę im przeszkadzać.

Czy naprawdę powinienem mu to jutro powiedzieć? Nawet mówienie małych komplementów sprawia mi kłopot, co dopiero wyznanie mu miłości. Wtedy wpadłem na pomysł. Może nie jestem najlepszy w słowach, ale mam całkiem ładne pismo i lubię pisać rzeczy. Postanowiłem to wykorzystać w tej sytuacji Wziąłem z szafki kartkę i kopertę. Usiadłem przy biurku i starałem się napisać co czuje w jak najlepszy sposób. Po kilku zgniecionych kartkach na podłodze i zastanawianiu się czy to ma jakiś sens udało się. Włożyłem liścik do koperty i zakleiłem serduszkiem. Odłożyłem telefon na bok i postanowiłem pójść spać żeby mieć jutro energię na taki wyczyn.

/rano/

Zdążyłem się obudzić wcześniej. Odrazu zauważyłem ten nieprzyjemny ból głowy. Widocznie moje przypuszczenia że zimny wiatr wpłynie na mnie źle się sprawdziły. Pomimo tego nie miałem zamiaru siedzieć już kolejny dzień w domu i ubrałem się i przygotowałem do szkoły jak codziennie.

Idąc do szkoły czułem się dość słabo, ale zignorowałem to. W klasie usiadłem obok Kokichiego.
"Witaj mój ukochany detektywie!" powiedział z uśmiechem na twarzy ale po chwili spojrzał na mnie dziwnie i przestał się uśmiechać.

>Pov Kokichi<

Po chwili od przywitania Shuichiego przyjrzałem się jego twarzy. Wyglądał dzisiaj jakby był chory. Wsensie nadal był hot ale dzisiaj był bardziej blady niż zwykle i ogólnie wyglądał jakby nie czuł się dobrze.
"Dobrze się czujesz?"
"Tak tak tylko trochę mnie głowa boli ale to nic takiego." na końcu delikatnie się uśmiechnął tak jakby próbował udowodnić ze to nic takiego ale definitywnie było widać, że jest inaczej.

-kinda time skip->

Na przerwie po piątej lekcji postanowiłem zaprowadzić Shu do pielęgniarki szkolnej. Mimo że protestował uważając że nic mu nie jest  i tak się martwiłem o jego stan.
Umówiliśmy się że jak poczuje się lepiej to spotkamy się w bibliotece szkolnej i odprowadzę go do domu, żeby nic mu się nie stało po drodze, po czym poszedłem na następną lekcje którą była geografia.

Na tej lekcji nauczycielka oddawała nam sprawdziany z zeszłego tygodnia. Shuichi jak zwykle 4+,a ja 1. Chciałbym mieć takie oceny jak on, nie to ze mnie obchodzą jakies głupie oceny, ale on mnie obchodzi i mam wrażenie jakbym był niewystarczający dla takiego kogoś jak on, a wkoncu chcę mieć jakąś szansę u niego. W tym momencie poczułem jak coś dotknęło mnie w ramię. Odwróciłem się i zobaczyłem Rantaro.
"Coś się stało panie Awokado?"
"Nie, ale zauważyłem że chyba się przejąłeś tą oceną ze sprawdzianu" spojrzałem na jego sprawdzian. Maksymalna liczba punktów, on to zawsze ma najlepsze oceny z Geografii. Normalnie bym tego nie przyznał ale pomyślałem że może mi pomóc w geografii.
"A co jeżeli tak?"
"Mogę ci po lelcjach pomóc w bibliotece nauczyć się na poprawę, jeżeli chcesz oczywiście"
Ble, nauka. Okropieństwo ale Saihara chan zasługuje na moje poświęcenia. Poza tym wkońcu i tak mieliśmy się tam spotkać więc idealnie.
"Hmm no dobrze"

-timeskip po lekcjach->
>Pov Shuichi<
Po 2 godzinach u pielęgniarki i dostaniu czegoś na ból głowy faktycznie poczułem się lepiej. Lekcje skończyły się około pół godziny temu. Przypomniałem sobie o liście który nadal miałem w plecaku. Wyciągnąłem go i trzymając go w dłoniach poszedłem pod bibliotekę szkolną.

Powoli uchyliłem drzwi aby zobaczyć czy Kokichi faktycznie tam jest. Co prawda był, ale z Rantaro. Rozmawiali o czymś przy książkach co jakiś czas się śmiejąc. Wtedy poczułem coś jakby ukłucie w sercu. Wypełniłam mnie zazdrość z dodatkiem smutku i złości. Normalnie nie bywam zazdrosny ale teraz było inaczej. Zamknąłem drzwi i poszedłem do wyjścia ze szkoły. Gdy otworzyłem drzwi i wyszedłem zobaczyłem że pada deszcz.

Kompletnie zrezygnowany usiadłem na schodkach które znajdowały się pod małym daszkiem nad wejściem do szkoły. Patrzyłem na list który wczoraj napisałem i wkurzony przedarłem go na pół i wyrzuciłem do kałuży patrząc jak tusz  rozmazuje się pod wpływem wody sprawiając, że treść nie była już do odczytania. Nagle usłyszałem otwierające się za mną drzwi. Był to Kokichi.
"Shuichi martwiłem się, czemu nie przyszedłeś pod bibliotekę? Amnezji dostałeś przez leki od pielęgniarki czy co?" powiedział próbując mnie rozweselić. Gdy zauważył że to nie działa usiadł obok mnie i położył dłoń na moim ramieniu. Spojrzałem na niego.
"Coś się stało?" tym razem naprawdę wyglądał na zmartwionego.
"Nie, nic"
"Napewno?"
"..."
Postanowiłem zadać pytanie.
"Lubisz Rantaro?"
"Huh?" powiedział dość zdziwiony pytaniem. "Rantaro jest spoko, ale nic poza tym że chodzimy razem do klasy, czemu pytasz?" Chociaż słowa Kokichiego nierzadko były kłamstwem, to w tym momencie było po nim widać, że nie kłamie. Ta odpowiedź była trochę jak zrzucenie kamienia z serca. Bałem się że Kokichiego coś z nim łączy. Spojrzałem znowu na kałużę w której teraz nie było nic innego oprócz skrawków białego i czerwonego papieru. Mimo że nie udzieliłem odpowiedzi to chyba sam się domyślił.
" To ty wtedy otworzyłeś drzwi od biblioteki? "
"..Tak"
"Czyżby Shumai był zazdrosny o Amami-chaan?" Mówiąc to uśmiechnął się. Tak kiedy teraz to mówi to jest to faktycznie trochę głupie z mojej strony żeby być zazdrosnym o taką głupotę.

Po powiedzieniu tego wstał i  przejechał palcami przez moje włosy jakby na gest głaskania. Trochę się zdziwiłem, ale nie narzekam.
"Nie martw się Shumai, zawsze będziesz na moim pierwszym miejscu, Amami-chan nigdy ci nie dorówna!" Mówiąc to uśmiechnął się i zaczął powoli odchodzić rozkładając  mały parasol który miał w plecaku.
"...Ty na moim pierwszym miejscu też"  Po tym jak to powiedziałem zatrzymał się w miejscu i odwrócił się spowrotem do mnie. Na jego twarzy widoczne było lekkie zdziwienie, spowodowane najpewniej tym, że rzadko mówię takie rzeczy, ale widać było też delikatny rumieniec na jego policzkach.
" Naprawdę? " Zanim odpowiedziałem podbiegł do mnie i mnie przytulił, ale szybko też przestał.
"Dziękuje saihara chan!" Gdy już myślałem że odejdzie wyjął z plecaka drugi mały parasol i dał mi go.
"Żebyś się bardziej nie rozchorował biedny detektywie" uśmiechnąłem się po czym także wstałem i wracaliśmy razem do domu aż nie nadszedł moment w którym musieliśmy iść w różne strony.

Projekt: przyjaźń! &gt;Saiouma&lt;Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz