>rodzice<

248 22 2
                                    

Tw: wspomnienie o rodzicach znęcających się nad dziećmi.

/około godziny 22 w dzień imprezy/
>pov Shuichi<
Przyjście na tą impreze było dużym błędem, upokorzyłem się przed całą klasą więc przez resztę imprezy tylko podpierałem ściany patrząc jak Kokichi dalej pije, śmieje się i rozmawia jakby nic się nie stało. Spojrzałem na zegarek, chyba pora już iść. Powinienem odprowadzić Kokichiego, wątpię ze ktoś inny to zrobi a mimo że to krótki dystans to martwię się o niego. Westchnąłem i podeszłem do niego i wziąłem go za rękę idąc do wyjścia.
"hej hej dokąd idziemy?"
"Odprowadzę cie do domu, i tak już za dużo wypiłeś. Nie chcę żeby rodzice się o ciebie martwili" powiedziałem wychodząc z domu Miu kierując się do domu kokichiego.
"Nie będą się martwić Shuichi oni czasem nawet zapominają o mnie!" mimo że Kokichi często kłamie to to nie brzmiało jak kłamstwo.
"Kokichi co masz na myśli?"trochę zmartwiło mnie to co powiedział
"No dużo piją i zapominają o mnie, często ich nie ma w domu a jak są to się na mnie złoszczą" jego wypowiedź była coraz bardziej niepokojąca. Może powinienem go jednak zabrać do swojego domu...
"A jakby się dowiedzieli ze piłem to chyba by oszaleli ze złości!" mówił cały czas optymistycznie mimo że w kącikach jego oczu widac było budujące się łzy.
"Nawet nie wiedzą że poszedłem na tą impreze, ani że właśnie z niej wracam, i pewnie nawet tego nie zauważą. Gdyby się dowiedzieki że jestem gejem i mam chłopaka to by mnie zabili" mimo że nie miałem nic z tym wspólnego to czułem się winny, czułem że powinienem to zauważyć wcześniej i coś z tym zrobić,tylko xo? Muszę o tym mocno pomyśleć.
" Shuu nogi mnie bolą możesz mnie zanieść?" zmienił temat i spojrzał na mnie ze swoim zwyczajnym uśmiechem na twarzy. Wziąłem go na ręce na co Kokichi oplótł wokół mnie swoje ręce. Resztę drogi do swojego domu go niosłem. Cicho otworzyłem drzwi do domu i zaniosłem go do pokoju.
" Kokichi ? " nie dostałem odpowiedzi, najwidoczniej zasnął. Delikatnie zdjąłem go z siebie i położyłem na swoim łóżku. Usiadłem obok niego patrząc jak teraz już spokojnie śpi. Mimo wszystko to co wcześniej powiedział cały czas krążyło mi po głowie. Po dłuższej chwili wstałem i przebrałem się w piżamę. Położyłem się obok niego i przytuliłem go do siebie gładząc jego włosy.

/rano/
>pov Kokichi<

Obudziłem się. Rozejrzałem się. To nie wyglądało ani jak dom Miu, ani jak mój pokój. Usiadłem na łóżku. To pokój Shuichiego? Spojrzałem obok siebie.
"Hej *ziew* Kokichi"
"Hej Shuichi, jak się tu dostałem i czemu wyglądasz jakbyś nie spał całą noc?" zaśmiałem się cicho
"Bo nie spałem" spojrzał na sufit
"O h -"
"Ale nie pamiętasz jak tu się znalazłeś?"
"Nie! Ani trochę, ostatnie co pamiętam to ciebie i mnie i szafe miu-"
Jego twarz zrobila się czerwona, zresztą czuje że moja też.
"Przepraszam za to, trochę mnie poniosło-"
"To nie twoja wina, gdybym miał coś przeciwko to btm cie zatrzymał" po powiedzeniu tego znowu ziewnął. Wyglądał tak uroczo gdy był zmęczony, mimo to niepokoi mnie to ze nie spał..
"A znalazłeś się tu tak że postanowiłem cie zabrać do siebie, tak było bezpieczniej" bezpieczniej? Co ma na myśli.

Oh.

Odwróciłem wzrok wlepiając go w podłogę.
"Wygadałem się, prawda? Dlatego nie spałeś?" byłem trochę zły na siebie. Nie chciałem go zamartwiać, moi rodzice to moja sprawa, a znając Shuichiego będzie teraz bardzo przejęty.
"Można tak powiedzieć.." westchnął.

>Pov Shuichi<

Po chwili ciszy Kokichi ją przerwał.
"Przepraszam ja.. Nie chciałem cie zamartwiać"
"Kokichi.. Jesteś moim chłopakiem to oczywiste że będę się o ciebie martwił.."
"Wiem ale.." mimo ze nie patrzył na mnie tylko na podłogę to zauważyłem łzę spływającą po jego poliku.
Przytuliłem go do siebie mocno i gładziłem go po plecach. On położył swoją głowę na moje ramię  i zaczął cicho płakać w moją koszulkę . Nigdy nie widziałem Kokichiego płaczącego, zawsze myślałem o nim jako wesołym, pełnym energii, entuzjastycznym, a w tym momencie żadne z tych słów nie pasowało. Łamało to moje serce. Nie chciałem żeby osoba którą tak bardzo kocham musiała przechodzić orzez takie rzeczy.

Przez jakieś pół godziny siedzieliśmy po prostu przytulając się do siebie, mimo że było to tak mało to było to bardzo kojące. Pocałowałem go w czoło na co on lekko się uśmiechnął. Tak bardzo chciałem zobaczyć ten uśmiech, więc automatycznie też się uśmiechnąłem.
"Kocham cię Shuichi"
"Ja ciebie też, Kokichi"



























Krótszy rozdział dziś, myślę że to ważne żeby w fanfiction opierającym się na prawdziwym życiu , nie było tylko w kółko cudu i miodu, życie ma dużo trudnych chwili.
Dla wszystkich osób w podobnej sytuacji: trzymajcie się, jeżeli potrzebujecie się komuś wygadać / wyżalić moje wiadomości są zawsze otwarte
Social media:
Zaba_002 (instagram)
Lotta#0401 (discord)

Projekt: przyjaźń! &gt;Saiouma&lt;Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz