Dom

904 66 6
                                    

Pov. Langa

Spędziłem trzy dni w szpitalu na różnych badaniach i tym podobnych. Pozwolili mi wrócić z czego się cieszę tylko i wyłącznie dlatego, że chcieli zamknąć mnie w szpitalu psychiatrycznym bo zagrażam swojemu życiu. Nie chciałem tam być. Wolałabym zamieszkać w jednym pokoju z Harrym i Ainosuke bo mógłbym spotykać się z Rekim, a tam bym nie mógł. Na moje szczęście matce udało się załatwić, że zamiast tego będę trzy razy w tygodniu chodzić na terapię. Jak będzie gorzej lub znów dojdzie do próby to już nie będzie tak dobrze. Mam wtedy gwarantowany szpital psychiatryczny. Jak już mówię o złych rzeczach to będę to kontynuować. Dziś w ciągu 2 godzin moja matka weszła mi do pokoju z 7 razy tak poprostu by zabaczyć co robię. Jest przewrażliwiona. Boi się, że tylko s topuści mnie z oczu, a się zabiję. Tylko nie wiem, że abym to zrobił muszę tego na prawdę chcieć, a teraz chcę tak tylko w 20-30%. Oczywiście więcej luzu będę miał gdy pójdzie to pracy bo przecież Harry nie będzie mnie pilnować. Prędzej się pokłócimy, uderzy mnie lub pobije, a ja będę uważać, że na to zasługuje. Do przyszłego tygodnia jestem zwolniony ze szkoły i też od przyszłego tygodnia zaczynam terapię, która mi gówno da. Skończy się na tym, że przesiedzę ją nic nie mówiąc, a ten psychiatra będzie próbował ze mną rozmawiać. Podda się pewnie po miesiącu lub nawet i wcześniej. Wpadłem na pewien pomysł więc wyszedłem z pokoju w celu znalezienia mojej rodzicielki. Była w kuchni.
-Chcę jechać do domu.
-Przecież jesteś w domu Langa.
-Kanada.-rzuciłem tylko- chcę odwiedzić tatę i zabrać swojego psa od grandparents.
-Sam nie pojedziesz, a ja i Harry pracujemy. Ktoś musi być z tobą.
-Mhm-poszedłem do wyjścia- idę do Rekiego.
Chciałem tam pojechać i to bardzo, ale nic z tego przez ich stwierdzenie, że potrzebuje opieki. Nawet teraz patrzy przez okno czy aby na pewno idę do swojego przyjaciela. Oby jej zaraz przeszło. Zadzwoniłem dzwonkiem i po chwili jego mama mnie wpuściła do środka.
-Wiesz Langa on jeszcze śpi, a nie chcę go budzić.
-Niech się wyśpi on nie spał tyle co ja.
- Chodź do kuchni to napijemy się czegoś i porozmawiamy.
Skorzystałem z propozycji jego mamy. Lubię ją. To całkiem miła i sympatyczna  kobieta. Usiadłem przy stole, a po chwili przedemną pojawił się kubek czarnej kawy i kawałek ciasta malinowego. Bywam tu tak często, że wie co lubię, a co nie. Na przykład to, że nie przepadam za herbatą,ale za to uwielbiam kawę najlepiej czarną. Tak samo wie jak potrafi wyglądać rozmowa ze mną. Może być to cisza, przytakiwanie lub nawet klejąca się rozmowa.
-Jak się czujesz kochany?
- I'm ok
Sam nie wiem czemu odpowiadam lub mówię czasem po angielsku. To chyba kwestia przyzwyczajenia. Upiłem trochę swojego napoju.
-Martwiliśmy się o ciebie, ale ważne jest to, że jest już dobrze.-spojrzała na mnie- Ale chyba coś cię gryzie. Coś się się stało? Żadko przychodzisz do nas bez zapowiedzi.
-Nie pozwalają mi lecieć do domu na kilka dni. Mama uważa, że ktoś musi mnie pilnować, a ona z Harrym pracuję.
-Musi ci na tym zależeć żeby tam jechać, ale boją się, że znów odstawisz im podobny  numer.
Spróbowałem trochę ciasta. Jest na prawdę dobre. Idealnie pasuje do kawy. Zastanawiam się chwilę nad słowami mamy Rekiego.
-Raczej mama się martwi. Harry nawet jakby nie pracował to by nie pojechał ze mną. Nie lubimy się.
-Oj kochany może kiedyś się to zmieni, ale wpadłam na pewien pomysł.
-Hm?-zaciekawiło mnie to na jaki pomysł wpadła- Jaki pomysł?
-Może pojedziesz z Rekim? Nie będziesz sam więc Nanako powinna cię puścić bo ufa mu i wie, że będzie cię pilnował.
Wewnątrz mnie zaświecił się promyk nadziei, że może się to udać. Jak się uda to wrócę do domu na kilka dni, ale wrócę. To jest ekscytujące. Na moją twarz wkradł się delikatny uśmiech.
-Idź do Rekiego, a ja postaram się wszystko załatwić-wzieła telefon i wybrała numer mojej matki- Hej Nanako mam pewnie pomysł...
Kiedy zaczęła z nią rozmawiać udałem się do pokoju czerwonowłosego, kiedy tam wszedłem okazało się, że jeszcze śpi więc nie przeszkadzając mu usiadłem na krześle przy biurku patrząc co na nim się znajduję. Na biurku są rozrzucone kartki z krzywym, pisanym na szybko piśmie i szkice. Prawdopodobnie desek. Tuż obok leżą magazyny skaterskie, ale też zeszyty i książki szkolne. Tuż pod biurkiem znajdowała się odziwo moja deska. Nie spodziewałem się jej tu. Po przeanalizowaniu pokoju wpatrywałem się w niego znudzony, kiedy nagle na mnie spojrzał zdziwiony.
-Co ty tutaj robisz? Nie miałeś odpoczywać w domu?
-Przecież odpoczywam, a nie było powiedziane, że ma to być w moim domu-uśmiechłem się do niego.
-Mam się bać, że taki zadowolony jesteś?
-Jak ci powiem to też będziesz się cieszył.
Zdezorientowany patrzy się na mnie, kompletnie nie wiedząc o czym mówię. Ten widok był uroczy jaki i trochę zabawny. Chłopak wstał z łóżka i zaczął ogarniać się, kiedy jego mama weszła do pokoju.
-Kochany udało się. Zgodziła się. Dziś o 21 lecicie do Kanady!
Jest udało się. Uśmiechałem się na wieść o tym.
-Gdzie lecimy?
-Do Kanady.
-Na kilka dni. Jedyny warunek jest taki, że masz pilnować tego tu pana-spojrzała na mnie- pakuj się synek!
Nie wiem czy on jest zadowolony z tego czy nie, ale jak nie chcę jechać to poprostu nie będę go zmuszać. Pojadę innym razem.
-Reki If you don't wanna go to Canada we can't go.-westchnąłem- To zależy od ciebie bo to ja chciałem jechać.

Pov.Reki

-Reki If you don't wanna go to Canada we can't go.-westchnął- To zależy od ciebie bo to ja chciałem jechać.
Popatrzyłem na Langę. Chcę aby był szczęśliwy, a do Kanady to w sumie mógłbym jechać. Niebieskowłosy wpatruję się w podłogę, a mama we mnie. Podszedłem do niego, kucając przed nim.
-Kanadyjska Księżniczka wraca w swoje regiony.
Spojrzał na mnie.
-Zgadzasz się?
-Nie nie zgadzam się-jego wzrok znów powędrował ku ziemi-tak-przerwał mi.
-To twoja decyzja...-wstał z krzesła i kieruje się do wyjścia- dziękuję za próbę-opuścił mój pokój.
Nie dał mi dokończyć tylko sobie poszedł, czuję teraz wyrzuty sumienia, że go zraniłem, a chciałem się zgodzić.
-Reki...
-Tak wiem zwaliłem.
Pobiegłem za nim.
-Księżniczko oczywiście, że jedziemy.-nawet się nie odwrócił tylko nadal idzię z spuszczoną głową- ehhh Langa.
Przytuliłem go od tyłu i wtedy dopiero się zatrzymał.

Pov. Langa

-Kanadyjska Księżniczka wraca w swoje regiony.
Spojrzałem na niego z nadzieją, że się zgodzim
-Zgadzasz się?
-Nie nie zgadzam się- spuściłem wzrok -tak-nie dałem mu dokończyć.
-To twoja decyzja...-wstałem z krzesła i kieruje się do wyjścia- dziękuję za próbę- opuściłem jego pokój jak i po chwili dom. Kierowałem się do swojego nie zwracając uwagi na otoczenie, czując łzy w oczach i zbierające się negatywne myśli oraz chęć ukarania się.
Miałem już iść dalej, kiedy ktoś przytulił mnie od tyłu więc się zatrzymałem.
- Przepraszam księżniczko nie chciałem byś się smucił. Jedziemy do tej Kanady. Od początku chciałem się zgodzić.
Przekręciłem się i wtuliłem się w jego ramię mocząc mu koszulkę łzami, a ten objął mnie i głaskał po plecach.
-Przepraszam...

Czerwone płatki śniegu | Langa x Reki | Renga| Sk8 The InfinityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz