Pov.Reki
Wyrzuty sumienia zalewają mnie od środka. Prawie zabiłem osobę, którą kocham. Usiadłem na podłodze obserwując taflę wody. Momentami na prawdę nie potrafię myśleć. Co jeśli mi teraz nie wybaczy mojej głupoty? Nawet nie wiem czy zasługuję na miano jego przyjaciela. Tuż obok mnie dosiadła się kobietą zaczynając rozmowę.
- Nie myśl o tym. Może ci ulży jak usłyszysz jak ja kiedyś zrobiłam coś podobnego.-spojrzałem na nią, a ona obdarzyła mnie swoim uśmiechem- Między mną, a Olivierem jest to znaczy było 15 lat różnicy. Spędzałam z nim i Nanako dużo czasu. Jak urodził się Langa to dużo się nie zmieniło. Jeździliśmy razem na wakacje itp. Byliśmy wtedy nad morzem i miałam pilnować tego uparciucha. Na chwilę spusciłam go z oczu i to wystarczyło by znalazł się w wodzie. Topił się, ale na szczęście jakiś mężczyzna szybko zareagował ratując go. Od tamtej pory unika pływania, ale podczas projektowania tego domu sam wpadł na pomysł z basenem, aby pokonać lęk i się nauczyć. Odpuścił po jego śmierci. W sumie to odpuścił dużo rzeczy.
-Czyli nie tylko ja jestem głupi.
Ulżyło mi po usłyszeniu tej historii. Przecież jak jej wybaczył to mi też raczej powinnien.
-Opowiesz mi coś jeszcze o nim? Nigdy nie chcę nic mówić o sobie. Z opowieści jego matki wiem tyle, że mieszkali tu, ale po śmierci ojca zamknoł się w sobie jeszcze bardziej więc przeprowadzili się do Japonii wraz z jej nowym partnerem, którego on nienawidzi.
-To i tak nawet sporo wiesz. Langa nigdy nie zbyt lubił mówić o sobie i o tym co czuję. Uczucia pokazuje w gestach robiąc to nieświadomie. Zawsze lubił gry jak i zarówno muzykę, ale nad życie kochał snowboard, który porzucił po tak długim czasie. Zawsze był uparty. Nie lubił jak ktoś mu się sprzeciwiał lub coś szło nie po jego myśli. Denerwował się wtedy. Lecz teraz z pewnych powodów te cechy przygasły, ale nadal można je zauważyć. Niegdy też nie chodził do szkoły i nie miał przyjaciół. Preferował swoje własne towarzystwo. To chyba wszystko w takim większym skrócie.
-Teraz to coś o nim wiem.
- I nie naciskaj proszę na niego. Opowie ci o wszystkim w swoim czasie. On sam tego musi chcieć i być gotowym by o tym rozmawiać.
-Będę pamiętać.
-Teraz chodź zjeść.
Udałem się razem z nią do kuchni gdzie podała mi kolację, którą wcześniej przygotowała. Nie zbyt skupiałem się na jedzeniu. Moje myśli przejął taki jeden niebieskowłosy chłopak i jego historia oraz to dlaczego nie chcę o niej mówić.
-Pf uparciuch przejął kanapę i śpi na niej jak zabity.
-Wygląda uroczo jak śpi i tak spokojnie. Dlatego go kocham.
Na mojej tważy pojawił się uśmiech. Zaraz. Czy ja to właśnie powiedziałem na głos?
-Ha! Wiedziałam! Wisisz mi kolację moja kochana.
-Nie to nie tak. Jaką kolację?
-Tak tak tłumacz się dalej i tak nie uwierzę. A co do kolacji to założyłam się z żoną o ty czy coś do siebie czujecie. Wiedziałam, że coś w tym jest już po tym jak Langa opowiadał mi o tobie po raz 1.
-Mówił ci o mnie?- na mojej twarzy zagościł kolor czerwony prawie taki jak me włosy.
-Od przeprowadzki stale się z nim kontaktowałam lub on ze mną. Traktuje go trochę jak swoje dziecko lub młodszego brata. Przez nasze prawie codziennie rozmowy zawsze opowiadał o tobie najwięcej.
- Zaraz ty masz żonę?!
-Mam i to od 4 lat tylko teraz jest w USA na kilka dni w delegacji.
-Już chyba nic mnie nie zaskoczy.
- Oj jeszcze się młodych zdziwisz.
Spojrzałem na nią. Co mnie jeszcze może zadziwić? Coś takiego jeszcze jest? Po skończonym jedzeniu udałem się do salonu do mojej śpiącej księżniczki. Rozwalił się na prawie całej kanapie, a tuż obok jego czworonożny przyjaciel, który nie odstępuje go na krok. Pilnuje go bardziej niż ja, a w końcu to było moje zadanie. Usiadłem na brzegu mebla i odgarnołem z twarzy Langi jego ślniąco-niebieskie włosy. Są takie miłe w dotyku. Skończyło się na tym, że miziam go po włosach, a kobieta w kuchni się śmieję.
-Tylko go nie zgwałć.-już jej nie było do śmiechu- Mówię poważnie.
-Czemu miałbym to robić?
Zadzwonił jej telefon i od razu opuściła pomieszczenie, a na odchodne rzuciła tylko "Zapomnij o tym Reki". Momentami nie rozumiem jej zachowania. Niby jest miła, ale równocześnie też nie. I czemu porusza takie tematy?
To, że mi się podoba nie oznacza, że mam mu coś zrobić. Jest to dla mnie niewyobrażalne. Spojrzałem na swojego przyjaciela i chwilę się zastanawiając. Ktoś go...? Nie to nie może być prawdą. Jeśli ktoś zrobił mu taką krzywdę to ten ktoś nie jest człowiekiem. Nie chcę nawet o tym myśleć.Pov. Langa
Dziś ten dzień. Wraz z moim tatą i jego przyjaciółmi ruszamy w podróż na drugi koniec Kanady. Kilka razy w roku organizujemy takie wyjazdy, aby podwieszać i przedewszystkim zaszaleć na nartach czy snowboardzie w nowych miejscach lub już w tych nam znanych. Aktualnie pakujemy ostatnie bagaże do bagażnika. Mama zazwyczaj z nami nie jeździ tak było i tym razem. Zostaje w domu. Pożegnaliśmy się z nią, wyruszając po chwili w podróż. Mieliśmy do przejechania kilkanaście godzin, ale w połowie drogi zatrzymujemy się u jednego z znajomych taty by odpocząć i zabrać go ze sobą w dalszą drogę. Pogoda niestety nam nie zbyt sprzyjała. Była deszczowa i mglista, a niska temperatura powodowała,że asfalt był dość śliski.
-Zaraz będziemy u Luci Langa. Wiesz, że znów ma nowego faceta?-roześmiał się- Ma z nami jechać więc lepiej nie wspominajmy o jego byłych.
-Ok, ale nie obiecuję nic. Lubię denerwować Lucę tak ja i on mnie.
- Również uwielbiam go denerwować, ale uważam go za mojego najlepszego przyjaciela.
-Jest ok.
-Liczę na to, że kiedyś też będziesz miał takiego przyjaciela, o którego będziesz dbał, a on o ciebie-nie dokończył.
Stracił panowanie nad pojazdem. Panicznie próbował opanować sytuację lecz po chwili było widać światła ciężarówki, z którą się zderzyliśmy. Było tylko słychać, huk, nasz krzyk i otwierającą się poduszkę powietrzną. Niestety tak, która znajdowała się przy miejscu kierowcy nie otworzyła się. Słyszałem szum w głowie, po chwili syreny służb specjalnych. Nie miałem większych obrażeń przez fakt, że siedziałem z tyłu, ale tych słów ratowników nie zapomnę do końca życia " Kierowca nie przeżył, czas zgonu 24:56". Wpadłem w histerię i chciałem podejść do ojca, ale nie pozwalali mi na to.
-DAD! DAD! TATO!
Gwałtownie wyrwałem się ze snu w histeri jak tego dnia. Łzy lały się z moich oczu. Nie myślę logicznie w tym momencie. Tak naprawdę to myślę tylko i wypadku, a w moich uszach odbijają się słowa ratowników.
-NOOOOOO! DAD!
Ktoś mnie przytula i próbuje uspokoić, a tym kimś jest Reki
-Langa spokojnie. Nic się nie dzieje. Jestem tu.
Zaraz też i pojawiła się Olivia.
-Co się dzieje? Znów to samo. Myślałam, że już cię to nie dręczy. Nie uda ci się go tak uspokoić Reki.
-To co mam zrobić?
-Zostań z nim tak, a ja znajdę jego leki na uspokojenie. Uważaj bo może się wyrywać.
On nie żyje. On nie żyje. On nie żyje. Twój ojciec nie żyje pogódź się z tym. Nie nie nie on tak naprawdę żyje. Zamknij się!
-Oddychaj księżniczko.
Poprzez te głosy jestem w stanie wychwycić jego. Głos Rekiego. Zaraz miałem w ręku szklankę, którą też trzymał i on.
-Musisz to wypić-przybliżył mi ją do ust- spokojnie to ci pomoże.
Opróżniłem naczynie i po paru minutach lek zadziałał. Po upływie 30 minut wróciłem do normalności. Reki nadal mnie przytulał.
-Kiedy miałeś ostatni atak?
-Ponad miesiąc temu. Przez cały pobyt w Japonii miałem tylko 3.
-Czyli jest coraz lepiej. Przechodzi ci.
-Mogę wiedzieć o co chodzi?-wtrącił czerwonowłosy.
-Kiedy śni mi się pewnie dzień zazwyczaj po tym mam atak histeri nad którym nie umiem zapanować.
-Trauma najprościej mówiąc, ale już prawie się z niej wyleczył.
Znów dowiaduje się kolejnych szczegółów o moim życiu, a chciałem tego wszystkiego uniknąć...
CZYTASZ
Czerwone płatki śniegu | Langa x Reki | Renga| Sk8 The Infinity
FanfictionJak potoczy się życie Langi gdy po przeprowadzce napotka na swej drodze pewnego czerwonowłosego chłopaka z klasy? Czy smutek po starcie jedynego jego przyjaciela na tym świecie zniknie i pozwoli mu normalnie funkcjonować? Depresja przełaniająca się...