Zasnąłem podczas jazdy. Obudziłem się tylko jak zgasł silnik bo prawdopodobnie jesteśmy już na miejscu. Zaspany spojrzałem na zegar znajdujący się w samochodzie. 14:26. Całkiem długo jechaliśmy. Kiedy chciałem się podnieść poczułem, że ktoś mnie obejmuje, a tym kimś był Reki. Musiałem zasnąć i opaść na niego, a teraz on obejmuje mnie przez sen. Mógłbym tak zostać już na zawsze.
- Gdzie jesteśmy?
- Domyśl się Langa- siostra mojego taty obdarowała mnie uśmiechem- wiem, że ci wygodnie, ale obudź go. Pewnie już na nas czekają.-sostawiła nas samych w pojeździe.
Kto czeka? Co ona wymyśliła? Rozglądam się po otoczeniu przez szybę samochodu. Kojarzę to miejsce na pewno tu już byłem jestem tego pewien. Niechętnie podjąłem próbę obudzenia mojego przyjaciela, który aktualnie robi za moją osobistą poduszkę.
- Reki- zacząłem go łaskotać po brzuchu- wstawaj już jesteśmy.
- Mmmm księżniczko-śmiejąc się cicho złapał moje dłonie- wystarczy bo teraz twoja kolej!
I się rozpoczął się atak na mnie. Łaskotał mnie wszędzie gdzie się tylko dało. Zyskał przewagę tym, że cały czas mnie obejmuje i równocześnie atakuję. Skubany. Starając się wydostać macham rękami i nogami powstrzymując się by nie wybuchnąć śmiechem aż w końcu nie wytrzymałem. Mój głośny rechot od razu dotarł do jego uszu.
-P-przestań!
- NIE. Muszę się nasłuchać twojego śmiechu księżniczko.
Z moich oczu ciekły już łzy wywołane śmiechem, a on nadal nie przestawał.
- Książę Langa przestań!
- Co?-przestał- Powtórz to
-What? No.
- Sam tego chciałeś- znów rozpoczął znęcanie się nade mną.
- Prince Langa pleas stop!
-Nazywaj mnie tak częściej- puścił mnie, a ja od razu wyskoczyłem z auta.
Po paru minutach udaliśmy się wszyscy razem do domu, który wyglądał mi dość znajomo. Olivia zadzwoniła dzwonkiem, a kto nam otworzył? Luca. Tak ten sam Luca gej, najlepszy przyjaciel mojego ojca, faceciarz i mój ojciec chrzestny.
- Widzę, że Snow wreszcie mnie odwiedził- chciał mnie przytulić na powitanie, ale tylko gdy się do mnie zbliżył skuliłem się i schowałem za Rekim- przecież nic ci nie zrobię, a z resztą zapraszam do środka.
Udaliśmy się wszyscy za gospodarzem, który zaprowadził nas do salonu. Usiedliśmy w nim, a po chwili pojawiła się drugi mężczyzna w towarzystwie dziewczynki, która wyglądała na 5 może 6 lat. Od razu sobie mnie upodobała i uciekła od nieznajomego mi do mnie. Nie wiedziałem co mam zrobić. Usiadła mi na kolanach. Ja + dziecko = Co mam robić? Nigdy nie zajmowałem się dziećmi ani nic co najwyżej rozmawiałem.
- Tato mogę pobawić się z tą dziewczynką?
Wszyscy wybuchli śmiechem. Prócz małej, która nie wiedziała co się dzieje i ja, który się zawstydził.
- Noya to jest chłopiec. Wybacz mi Langa- mężczyzna uśmiechnął się do mnie, a mnie przeszły ciarki bo przypomniał mi się Harry i ten wieczór. Czuję, że mam ochotę się rozpłakać. Zestawiłem małą na podłogę opuszczając pomieszczenie.- Langa?
- Noya weź kolegę- Luca spojrzał na Rekiego- Jak ci na imię?
-Reki
-Jestem Luca, a ten drugi to Tom mój partner. Idź Noya pobawić się z Rekim.
- Idź. Najlepiej będzie jak zostawisz go samego.
- Dobrze papo. Chodź pobawimy się lalkami- udali się razem do pokoju dziewczynki.
- Mów co się dzieje mojemu dziecku. Jestem jego ojcem. Chrzestnym, ale ojcem.
- Harry się nad nim znęca psychicznie, fizycznie jak i seksualnie. Nie musisz pytać tak zrobił mu to.
- Zabiję. Przed tym obetne mu genitalia. Zabije ponownie i powieszę na pierwszym lepszym drzewie.
- Spokojnie kochanie. Opanuj nerwy.
- Łatwo ci powiedzieć.
- Nie mów mu, że wiesz. Chcę żebyś z nim porozmawiał i sam ci o tym powiedział. Może rozmowa z tobą mu pomoże. Tylko bądź proszę delikatny.
- Ok rozumiem.
Siedzę roztrzęsiony na sofie prawdopodobnie w gabinecie Lucki lub tego drugiego. Wspomnienia same nagle wróciły, a łzy leją się same. Mam ochotę znów to zrobić. Dać sobie karę, poczuć piekący ból. Zrobić coś co mnie uspokoi i złagodzi cierpienie. Drzwi się otworzyły. Do środka wszedł Luca. Podszedł do jakieś szafki otwierając ją i patrząc za zawartość.
- Jakieś specjalne życzenia? Wódka, rum, whisky czy coś innego?
Odpowiedziała mu cisza więc sam wybrał. Tuż przed mną do dwuch szklanek wlał bursztynową ciecz, butelkę postawił tuż obok.
- Napij się ze mną. Nie musimy rozmawiać. Wystarczy, że się ze mną napijesz. Odpowiada ci whisky?
Niechętnie chwyciłem jedną z nich i delikatnie się krzywiąc skosztowałem brązowej cieczy. Smakuje na prawdę dobrze.
- Twój chłopak?
- Hm?
- Ten czerwonowłosy.
- Przyjaciel.
- Nie oszukasz mnie widzę jak na niego patrzysz, a jak on na ciebie. Muszę przyznać, że do siebie pasujecie.
Czerwieniąc się opróżniłęm szklankę by po chwili została ona ponownie napełnioną.
- Dziewczynka, która cię polubiła jest to córka Toma, ale teraz i moja. Powinieneś go kojarzyć z ostatniego naszego wyjazdu.
- Szczerze. Nie pamiętam go- zamieszałem ciecz w szklanym naczyniu- miałeś za dużo partnerów- skosztowałem jej ponownie, a mój rozmówca zrobił to samo.
- Prawda, ale teraz na prawdę czuję, że to jest to.
- Szczęścia. Może tobie się ułoży skoro mi to nie dago-
Nie wiem czemu, ale czuję ogromną potrzebę opowiedzenia mu o wszystkim, ale to o wszystkim. Mogę mu zaufać. Tak przynajmniej myślę.
- Wiesz. Kocham swojego jedynego przyjaciela, ojczym mnie nienawidzi i robi wszystko by mnie się pozbyć. Biję, wyzywa, a nawet gwałci. W szkole też mam dręczycieli, a do tego tęsknię za tatą. Wiesz, że nikt tego nie zauważył?- opróżniłem ponownie szklankę, a on mi dolał.
- Reki też cię kocha czuję to.
- To, że Harry lubi mnie pieprzyć też czujesz? Nie nie czujesz. Nawet nie wiesz jak to jest. Czuję się ze sobą obrzydliwie. Nie mogę na siebie patrzeć. Brzydzę się siebie jaki i jego. Ciągle czuję na sobie wzrok wszystkich jakbym miał napisane na czole " zgwałć mnie"- nawet nie ukrywałem swoich łez ani tego co czuję- On nawet codziennie wypisuje, że powinienem zdechnąć, mam nie wracać, jak wrócę to zrobi to ponownie dopuki nie zniknę z ich życie. A moja matka?! Nic nie widzi! Tylko ciągle powtarza "chcę dla ciebie jak najlepiej"! Gówno prawda nienawidzę jej, a jego jeszcze bardziej! Że musiałeś mnie zostawić!- coś we mnie pękło. Nie jestem w stanie się kontrolować. Rzuciłem szklanką ze złości, a ona rozbiła się w drobny mak.
- Hey hey hey spokojnie Langa- podszedł do mnie- wiem, że jest ci źle, czujesz się niezrozumiany. Przeżywasz coś czego nikt nie chcę przeżywać.- usiadł dość blisko mnie- Najchętniej wykastrował bym Harry'ego, a następnie zabił najbardziej bolesną śmiercią by cierpiał gnój. Tylko go spotkam to obiecuję ci, że własną matka go nie pozna. To będzie kara z skrzywdzenie mojego dziecka.
- Chciałbym to zobaczyć. Thanks Luca.- niepewnie przybliżyłem się do mężczyzny, a następnie przytuliłem go. Odwzajemnił ten gest.- Sorry za tą szklankę poniosło mnie.
- Nie przejmuje się Snow. U mnie zawsze będziesz bezpieczny. Mój dom jest twoim domem. To może jeszcze trochę się napijemy?
-Możemy.-puściłem go, a on udał się po nową szklankę i nam polał.
Nie wiem ile wypiliśmy nikt tym się nie przejmował. Cieszyliśmy się swoim towarzystwem. Śmieliśmy się, żartowaliśmy, płakaliśmy, śpiewaliśmy czy nawet kłóciliśmy. Nikt nam nie przeszkadzał.
- Gdyby nie Reki wyprowadził bym się z Japonii i wrócił do Kanady na stałe. BOŻE JAK JA GO KOCHAM.
- Powiedz mu to, wykrzycz czy pokaż. LANGA SNOW KOCHA CZERWONOWŁOSEGO SKRZATA.
- A właśnie to zrobię.
Nie wiem to chyba wina alkoholu, ale opuściłem pomieszczenie delikatnie zataczając się.
- Prince Reki chodź to swojej księżniczki!
Chłopak siedział w salonie z Olivią. Przyszedłem do nich i od razu skierowałem się do swojego księcia.
-Langa?
- Tak Prince?- usiadłem na jego kolanach- Nawet nie wiesz jak ja cię kocham Reki. Specjalnie dla ciebie wracam do tego piekła.- nie dałem mu nic powiedzieć. Załączyłem nasze usta w pocałunek. Na początku nie wiedział co się dzieje, ale po chwili odwzajemnił przyjemność. Trwaliśmy tak przez kilka sekund. Kiedy się od niego oderwałem. Przytuliłem się do niego od razu zasypiając.
- Też cię kocham.- poczochrał moje włosy i spojrzał na Olivie- Upił się.
- Zabiję jednego i drugiego. Tom twój kochanek upił siebie i Langę.
- Pójdę go ogarnąć, a pogadam z nim jak wytrzeźwieje.- udał się do swojego partnera.
- Jak chcesz to go z siebie zrzuć i zostaw gdzieś.
- Nie trzeba. Wolę zostać tak.- objął mnie zastanawiając się czy to co mu wyznałem jest prawdą czy winą alkoholu.•••
Po otwarciu oczu poczułem okropny ból głowy. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Gdzie ja do cholery jestem? Prawie nic nie pamiętam poza rozmową z Lucą. Nawet jak przez mgłę pamiętam o czym rozmawialiśmy. Dopiero teraz zauważyłem, że jestem obserwowany. Podeszła do mnie dziewczynka. Niska brunetka o zielonych oczach, ubrana w różową sukienkę, a we włosach miała tego samego koloru kokardę.
- Pobawisz się ze mną?
- Yyyyyy Who are you?
- I'm Noya. Chodź pobawimy się.
- Ok. Wiesz gdzie jest może Reki lub Olivia?
- Wszyscy gdzieś wyszli.
Udałem się z nią do jej pokoju. Łeb mi pęka i sam już nie wiem co robię. Kazała mi usiąść na łóżku więc to zrobiłem. Dziecko zaczęło malować mi paznokcie. Nie przeszkadzało mi to kompletnie od zawsze wiedziałem, że jakaś cząstka mnie jest kobietą. Wybrała jakiś odcień różu chyba pudrowy.
Po skończeniu paznokci zabrała się za Make-up, a zaraz po nim za moją fryzurę. Całkowicie się jej oddałem do zabawy jak jakaś lalka. Po jakiś 15 minutach dumna skończyła swą pracę.
- Wyglądasz prześlicznie! Jak księżniczka.
Niechętnie wstałem(wolałem siedzieć) i podeszłam do lustra. Spojrzałem na siebie. Na prawdę wyglądam dobrze.
- Wow naucz mnie tego.
Dziewczynka zaczęła się śmiać, a ja zrobiłem sobie zdjęcie, które wysłałem znajomym na snapie.- Ja chyba zacznę chodzić tak codziennie.
- Uwielbiam się z tobą bawić- dziewczynka zawisła na mojej szyi.
- Muszę przyznać, że mi też to się podobało.
Drzwi się otworzyły i stanoł w nich mężczyzna.
-Miya już wrócili- przerwał swą wypowiedź patrząc na mnie- Co zrobiłaś Landzie?
-Tata!-podbiegła od razu do niego- Bawiliśmy się.
- Tylko nie mów mi, że zmusiłaś go do tego tak jak próbowałaś Rekiego.
- Pozwoliłem jej.
- Uffff o tyle dobrze. Chodźcie na dół przywieźliśmy pizzę. A ty Langa lepiej uważaj na Olivię bo jest na was wściekłą. Już prawie zabiła mi narzeczonego przez to, że dał ci alkohol.
- Aha. To ona nie wie, że tata zawsze pozwalał się z nimi napić?
- Nie. Czekaj co? Od kiedy ty z nimi piłeś?
- Hmmm chyba od moich 10 urodzin lub trochę później- ominąłem zdziwionego mężczyznę.
Po krótkiej chwili wszyscy znajdowali się w jadalni. Mój zbawca Tom dał mi tabletki na ból głowy gdy nikt nie patrzył bo moją karą miało być to, że ma mi łeb wybuchnąć. Wszyscy jedli,a ja siedziałem i patrzyłem się na kawałek pizzy, której nie mam ochoty jeść.
- Pięknie wyglądasz księżniczko, ale lepiej jedz chyba, że mam cię nakarmić.
Spojrzałem lekko zarumienione na niego. On mówi poważnie?
Tak, mówił poważnie. Skończyło się na tym, że mnie karmił pizzą i musiałem zjeść aż dwa kawałki. Oczywiście nie obyło się bez śmiechu i teorii o tym, że jesteśmy z Rekim parą. Lubię go, ale nie po prostu lubię tylko lubię lubię go bardziej niż po przyjacielsku czy bratersku. Lubię go jak kochanek kochanka.
CZYTASZ
Czerwone płatki śniegu | Langa x Reki | Renga| Sk8 The Infinity
FanfictionJak potoczy się życie Langi gdy po przeprowadzce napotka na swej drodze pewnego czerwonowłosego chłopaka z klasy? Czy smutek po starcie jedynego jego przyjaciela na tym świecie zniknie i pozwoli mu normalnie funkcjonować? Depresja przełaniająca się...