Pov.Langa
Punkt 7:15 zadzwonił budzik. Po usłyszeniu tego odgłosu miałem ochotę pozbyć się tego raz i na zawsze, a potem pójść dalej spać. Nic z tego planu nie będzie bo muszę wstać. Wolę iść do szkoły niż zostać cały dzień z nim. Zwlekałem się z łóżka czując ból w całym ciele powędrowałem do łazienki, w któreś z szykowałem się do wyjścia. Tak jak zwykle zajęło mi to ok.15 min. Spakowałem się i zabrałem plecak z deską do przedkopoju. Przed wyjściem przygotowałem sobie kubek czarnej kawy by choć trochę się rozbudzić. Wypiłem ją jedząc przy tym jakiś jogurt. Możliwe, że to mój jedyny posiłek na cały dzień. Gdy na zegarku zobaczyłem godzinę 7:47 udałem się do wyjścia. Do szkoły dojechałem parę minut przed dzwonkiem na lekcje więc udałem się do klasy. Podczas tej drogi nie obyło się bez spojrzeń na moją obitą twarz lecz nie zwracałem na to uwagi i szedłem ze spuszczoną głową.
Mimo wypicia kawy nadal czułem się zmęczony. Co się dziwić jak spałem tylko nie całe 3h. Wreście dotarłem do właściwego pomieszczenia, w którym zająłem swoje miejsce. Oczywiście Reki siedział tuż obok. Gdy wchodziłem widziałem, że spojrzał na mnie zmartwionym wzrokiem i nadal patrzy.
-Co ci się stało,że no wiesz-podrapał się po karku- tak wyglądasz?
Westchnołęm tylko i na szybko coś wymyśliłem.
-Wczorajsza twoja nauka połączona z upadkiem ze schodów.
-Okey rozumiem, ale wszystko jest w porządku?
- Tak. Nie musisz się martwić.
Kłamie. Nic jest w porządku. Od jakiegoś czasu nie jest i już nigdy nie będzie. Moje życie się zmieniło i już nie wróci do normy. Zadzwonił dzwonek co oznaczało rozpoczęcie lekcji więc "skupiłem się" na niej, a tak naprawdę spędziłem ją na rozmyślaniu.•••
Przerwy spędzałem z chłopakami na dworze gadając lub ucząc się dalej jazdy. Oczywiście w rozmowach nie zbyt się udzielałem. Wolałem słuchać. Zawsze to wolałem. Czyni mnie to dość dobrym słuchaczem i obserwatorem. Usiadłem na jednej z ławek obok Miyi, który grał w coś na konsoli. Spojrzałem na wyświetlacz, na którym pojawił mi się znajomy obraz.
- Przeszedłem ją już
-Kiedy?-spojrzał na mnie zdziwiony- ona niedawno co wyszła.
- Z miesiąc temu tylko, że angielską wersję.
- Okey. Ukradnę ci kiedyś gry UwU.
Czuję się swobodnie w ich towarzystwie. Nie czuję tej presji i nie mam problemu z rozmową. Usłyszeliśmy dobrze znany nam dźwięk i udaliśmy się do budynku. Wraz z Rekim udaliśmy się do szatni na wf, gdzie przebraliśmy się w stroję. Oczywiście na moją koszulkę założyłem jeszcze bluzę by zakryć cięcia.
Skończyło się na tym, że graliśmy w piłkę nożną. Bardziej chodziłem sobie lub stałem po prostu na boisku zamiast biegać za piłką. Normalnie bym tego nie robił, ale samopoczucie mi na to nie pozwalało. Co oczywiście nie uszło uwadze nauczyciela.
- Langa! Nie stój jak ten słup na tym boisku!
-Mhm- spełniłem jego rozkaz i zacząłem biegać za piłką ingorując ból.
Wciągnąłem się dość nie źle. W takim stopniu, że z punktacji 3:0 dla drużyny przeciwnej było 7:3 dla mojej.
Mina nauczyciela bezcenna, gdy tylko zobaczył mnie w akcji. W Kanadzie trochę grałem więc coś potrafiłem. Po zakończonym meczu udałem się zmęczony do szatni, gdzie zostałem zarzucony pytaniami skąd potrafię tak grać. Odpowiedziałem tylko raz i wyszedłem już przebrany z szatni.
-W Kanadzie.
Udałem się na dach. Umówiliśmy się, że spędzimy tam długą przerwę. Byłem tam pierwszy, ale długo nie musiałem czekać bo po ok. 5 minutach wszyscy już się tu zebrali i żywo dyskutowali o jakimś Adamie, a ja czując się coraz bardziej senny czułem już jak Morfeusz zapiera mnie do swej krainy. Głowa zaczęła mi powoli opadać, aż w końcu zatrzymała się na czyimś ramieniu.Pov.Reki
Od razu po przyjściu na dach rozpoczęliśmy dyskusję o Adamie, który wymyślił sobie razem z swoim pieskiem wyścig. Chciał go zorganizować na "S". Oczywiście chcemy się z nim zmierzyć, ale on jest niebezpieczny. Nie raz, któryś z nas wylądował w szpitalu przez jego poszukiwanie Ewy.
-Miya pisałeś do Shadow czy wie o wyścigu?-zapytał Joe
-Tak. Też chcę rozwalić go jak my wszyscy.
-Adam nadal szuka Ewy na "S"-wtrącił Cherry- I ja go pokonam, a nie ty grubaście- zwrócił się do Joe.
- Nie tak prędko-zaśmiał się- to ja go pokocham kobitki.
No i stare małżeństwo znów się kłóci.
-Mamo! Tato! Nie bijcie się! To ja pokonam Adama!
-Jak ci dam mamę bachorze.
-Już już spokojnie okaże się na wyścigu kto- przerwałem bo poczułem coś na ramieniu. Odwróciłem się i zobaczyłem niebieską czuprynę. Od razu się zarumieniłem-...wygra.
-Awwww! Jakie to kawaiiii!- Miya oczywiście zrobił nam zdjęcia- Mam nowy ship OwO.
Poliki mnie całe pieką i kompletnie nie wiem co powiedzieć. Jeszcze to dziwnę uczucie w brzuchu. Jakby motylki?
-Gwarantuje to, że będą razem-powiedział Joe- tak jak my Cherry.
-Przyznali się wreszcie! Są razem! Wgrałem Ręki! Wisisz mi 5 dych!
-Ugh to dobra-udało mi się wykrztusić to z siebie- ale masz mi wysłać te zdjęcia...
-O co wy się założyliścię?
-O pański związek- odpowiedziała Carla.
-Nawet maszyna o tym wie!
Wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
-Już wysłane Rekuś- puścił mi oczko.
Ciekawe co ten dzieciak kombinuję.
-Zaraz koniec przerwy budź swoją księżniczkę.
-Już, już, ale on tak słodko śpi- westchnołem - Hej Langa wake up
-Zaraz Harry-wypiwiedział przez sen.
-Harry? Jestem Reki, a nie Harry.
-Czyżby jednak miał kogoś innego?._. -zawiółd się Miya.
-Langa wstawaj-szturcham go.
-ał-podziedział cicho i otworzył oczy- hm?
-Wstawaj księżniczką- uśmiechnąłem się do niego.
-Kim jest Harry?
-Partner mojej matki-powiedział dalej leżąc na moim ramieniu.
-Uffff
-Tak wygodny jestem, że na mnie śpisz i leżysz?
-Mhm-zarumienił się lekko, ale i tak nie wstał.
Nie przeszkadzało mi to. Siedzieliśmy na dachu i rozmawialiśmy, aż do dzwonka na lekcje. Tuż po nim rozdzieliliśmy się udając się do swoich klas.Pov. Langa
Całą lekcje matematyki przespałem z powodu złego samopoczucia jak i zmęczenia. Kawa przestała działać. Dochodzi jeszcze do tego moja gra na wfie. Mogłem nie grać. Obudził mnie zapach kawy w pustej klasie, a przynajmniej wydawało mi się, że w pustej.
-Masz księżniczko bo prześpisz wszystkie lekcje. -podał mi kubek z kawą- wiesz jak zabawnie było jak baba próbowała cię obudzić? - zaśmiał się.
- Dziękuję zbawco
Od razu po wypiciu kawy czułem się o wiele lepiej pod tym względem, że nie chciało mi się spać.
-Nie spałeś w nocy?
-Nie mogłem zasnąć.
-Oki to jak widzimy się po szkole?
-Tak
•••
Po skończonych lekcjach udaliśmy się do skate parku. Tym razem postanowiłem napisać matce, że wrócę wieczorem. Jak powiedziałem tak zrobiłem. Reki próbował nauczyć mnie ollie. Znam to z swego dawnego sportu, ale to nie jest aż tak proste na tej desce z kółkami. Za chyba kilku tysięcznym razem udało mi się raz zrobić ten trik, ale i tak po chwili skoñczyłem na betonie.
-Prxynajmniej raz ci się udało-pomógł mi wstać- chodź jedziemy na lody. I właśnie na tle zachodzącego słońca jechaliśmy na deskach dobrze się bawiąc i jedząc lody.
CZYTASZ
Czerwone płatki śniegu | Langa x Reki | Renga| Sk8 The Infinity
FanfictionJak potoczy się życie Langi gdy po przeprowadzce napotka na swej drodze pewnego czerwonowłosego chłopaka z klasy? Czy smutek po starcie jedynego jego przyjaciela na tym świecie zniknie i pozwoli mu normalnie funkcjonować? Depresja przełaniająca się...