Progres a raczej martwy punkt

1K 71 180
                                    

Pov.Reki

Od poznania mojej księżniczki minął miesiąc. Czuję, że na prawdę zbliżyliśmy się do siebie. Prawię codziennie spędzaliśmy razem czas. Bywały dni gdy mówił mniej, więcej lub nawet wcale. Cały dzień potrafił spędzać ze mną nie mówiąc ani słowa. Przyzwyczaiłem się do tego, ale jednak często zastanawiałem się dlaczego taki jest. Momentami jest jak żywy trup. Nieobecny, potrafi zasnąć gdzie popadnie, chodzi z spuszczoną głową, a swój nieobecny wzrok, który ostatnio jakby nabrał iskierek życia w sobie skierowany jest zazwyczaj w podłogę, ale w niektóre dni skierowany jest przed siebie. Mimo tego wszystkiego zależy mi na nim i to bardzo. Jest zawzięty i szybko się uczy to muszę przyznać. W miesiąc opanował tyle trików. Nauczył się ollie w 3 dni! To jest niesamowite. Wiem to dzięki temu, że jeździł na snowboardzie od małego, ale to i tak jest niesamowite. Aktualnie pracuję nad deską dla niego bo razem z chłopakami chcemy zaproponować mu wypad na "S" by mógł zobaczyć jak to wszystko wygląda. Oczywiście jestem tam często przez moją pracę w sklepie dla skaterów, w którym Langa ze mną często siedzi. Pracuje tam tylko 2 dni w tygodniu, ale za to późnymi wieczorami dostarczam klientą deski na "S". Dziś akurat mam wolne więc mogę sobie posiedzieć trochę nad deską mimo, że jest już po 23.

Pov.Langa

Siedziałem w salonie oglądając Rick and Morty, kiedy przyszedł on.
-Przełącz bachorze na mecz-usiadł na kanapie z butelką piwa w ręku.
Zignorowałem go co nie było dobrym pomysłem.
- Ogłuchłeś czy co? Masz mi przełączyć
-Fuck you Harry.
Nie wiem co we mnie wstąpiło by zaczynać z nim. Wiedziałem kontem oka jego wnerwioną minę. Rozpocząłem wojnę, która z pewnością przegram.
-Powiem to ostatni raz bachorze. Przełącz tę bajkę!-dopił piwo, a na jego twarzy pojawił się cwany uśmiech- sam tego chciałeś gówniarzu.
Co on znów wymyślił? Zanim zdążyłem cokolwiek zrobić zobaczyłem szklaną butelkę tuż nad moją głową. Na szczęście chybił, a szkło roztrzaskało się o podłogę wydając przy tym specyficzny dźwięk. Nie zadowolony z tego co się stało brał kolejne przedmioty i rzucał nimi we mnie krzycząc przeróżne wyzwiska. Był to wazon, wiaty, jakaś figurka i ktokolwiek wie jeszcze co. Nie udało mu się mnie niczym trafić bo uciekłem do przedpokoju biorąc ze sobą większy kawałek szkła.
-Idź i nigdy nie wracaj! Ubrałem się szybko,wyszedłem i wskoczyłem na deskę kierując przed siebie się jak najdalej od domu. Mam dość takiego życia, znęcania się nade mną. Nie wytrzymam tego dłużej. Może życie jest nie dla mnie? Przekroczyłem bramy skate  parku i od razu udałem się  do rampy, na której po chwili już leżałem wpatrując się w gwiazdy. Są takie wspaniałe...jak Reki. Jako jedyny ma do mnie szacunek i się nade mną nie znęca. Nie przeszkadza mu moje milczenie ani nic. Tylko ciągle się uśmiecha do mnie mówiąc, że jestem niesamowity. Ostatnio myślę, że on kłamię lub mówi to poprostu z litości. Kto wie jak jest na prawdę. Łzy napłynęły mi do oczu i spływają swobodnie po moich policzkach. Gdzieś w oddali słychać świerszcza i szelest liść. Jeszcze dalej ktoś się dobrze bawi na jakieś imprezie lub spędza czas z przyjaciółmi, a ja w cieniu nocy czuję, że nie chcę dalej żyć. Odczuwam to każdej nocy, ale teraz to uczucie jest najsilniejsze i nic nie jest w stanie z nim wygrać. Taki słaby człowiek jak ja na 100% sobie z nim nie poradzi. Ostatnie swoje chwilę na tej planecie chcę spędzić słuchając muzyki i patrząc w gwiazd. Spełniłem swoją wolę puszczając na słuchawkach star shopping lil peepa. Po wykonaniu tej czynności wyjąłem kawałek szkła, który po chwili rozcinał me nadgarstki. Czerwona ciecz się lała, a ja wpatrzony w gwiazdy czułem coraz większą ulgę wiedząc, że spełni się za chwilę moje największe marzenie.
-I'm going to see you dad...
Gwiazdy zaczęły powoli zanikać tak jak i muzyka. Nadszedł mój koniec...

Pov. Shadow

Wracam właśnie do domu z udanej randki z kobietą, za którą szaleje. Byliśmy w restauracji i na spacerze. Restauracja jest na przeciwko parku, ale nie było pod nią miejsc parkingowych więc muszę przejść przez park by dojść  do auta. Nie przeszkadzało mi to. Miło jest przechodzić przez miejsce pełne wspomnień. Zaczynała się tu moja przygoda z deską. Przechodząc obok skate parku zobaczyłem znajomą niebieską czuprynę na jednej z ramp. Ciekawe ile tam siedzi. Postanowiłem podejść do niego.
-Co za trik katowałeś?-odpowiedziała mi cisza-Langa?
Wszedłem na rampę i to co zobaczyłem mnie przeraziło.
-O kurwa!
Leżał tam w powiększającej się kałuży krwi. Bez chwili namysłu podsiosłem go i razem z deską zabrałem do samochodu. Ręce trzęsły mi się ze strachu, że nie zdążę na czas zabrać go do szpitala. Pędziłem jak szalony łamiąc przy tym chyba wszystkie możliwe przepisy.
-Dlaczego to zrobiłeś?!
Głupi ja przecież i tak mi nie odpowie. Gdy tylko zatrzymałem pojazd szybo go wziąłem i wbiegłem do pomieszczenia.
-Pomocy! Zaraz się wykrwawi!
Po chwili pojawiła się lekarz w towarzystwie pielęgniarek i zabrali go gdzieś gdzie nie mogłem już pójść.
Potrzebowałem chwilę ochłonąć. Mimo, że znam tego chłopaka od miesiąca to jest ważny dla nas wszystkich,a zwłaszcza dla Rekiego, który darzy go czymś o wiele głębszym niż przyjaźń. Widać to na pierwszy rzut oka, a teraz znajduje go prawie martwego po próbie samobójczej. Jakbym tam nie podszedł to pewnie .

             •••

Pov.Reki

Jest prawie 1 w nocy, a ja właśnie skończyłem deskę dla Langi. Jestem z niej tak dumny. Wiem, że na pewno mu się spodoba. Nie mogę się doczekać aż mu ją dam.
Do: Księżniczka
Nie bierz jutro deski księżniczko ^^.
Rozpocząłem sprzątanie nucąc sobie pod nosem, kiedy otwieranie drzwi od szopy więc się odwróciłem.
-Shadow co ty tu robisz?
-Reki musimy porozmawiać, ale lepiej usiądź-wykonałem jego polecenie i usiadłem na krześle zauważając, że trzyma deskę, która dałem Langa- nooo bo wiesz byłem na randce i wracałem z niej przez park...
-Tak?
Zaczynam się już bać.
-Zobaczyłem tam Lange więc do niego. O-on leżał na jednej z ranp- w tym momencie głos mu się załamał-o-on podciął sobie żyły...
Nie mogłem z siebie nic wydusić. Łzy leciały mi z oczu jakby ktoś wylewał je wiadrami. Shadow podszedł do mnie i mnie przytulił. Dopiero teraz zobaczyłem, że jest ubrudzony krwią...jego krwią.
-Spokojnie Reki chyba zdążyłem na czas...zawiozłem go do szpitala. Wszystko będzie dobrze. Musi być-starał się mnie pocieszyć.
-Mu-Musze iść do niego- wyrwałem się z jego uścisku- nie zostawię go samego!
Ruszyłem do wyjścia. Nie szedłem tylko biegłem.
-Reki czekaj zawiozę cię!
Zignorowałem jego krzyk i biegłem dalej, ale po chwili zatrzymało się koło mnie auto.
-Wsiadaj-powiwdział otwierając szybę- nie chcę ciebie też ratować.
Westchnąłem i wsiadłem do pojazdu. 
-S-Shadow, a jak on...
-Mówiłem ci będzie dobrze.
Chciałem wierzyć w te słowa...

Czerwone płatki śniegu | Langa x Reki | Renga| Sk8 The InfinityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz