Pov. Reki
Właśnie jedziemy z mamą Langi na lotnisko, a on sam w ciszy ogląda krajobraz za oknem. Nie rozmawialiśmy od sytuacji sprzed kilku godzin, a w powietrzu panuje cisza tym razem dość niezręczna jak dla mnie. Mam wrażenie jakby jego radość z tego wyjazdu nagle wyparowała z niewiadomych przyczyn. Chciałbym czasem zrozumieć co się z nim dzieję. Martwię się o niego, ale też się boję, że coś sobie znów zrobi.
-Reki. Chcę abyś miał na niego oko i nie zostawiał go samego na dłużej. Trzymajcie się najlepiej razem i dobrze bawcie przede wszystkim.
-Dobrze będę go pilnować.
Nawet nie odwrócił się w naszą stronę, kiedy rozmawialiśmy o nim. Trochę jakby był gdzieś daleko w swoim własnym świecie.Pov. Langa
Całą radość ze mnie wypłynęła w ciągu kilku chwil. Tuż przed wyjazdem miałem nie małą kłótnię z Harrym. Kazał mi tu nie wracać już nigdy i mówił rzeczy w stylu, że nie powinienem żyć bo jestem nic wart. Zgadzam się z jego słowami bo ma rację zawsze miał. Nie powinienem żyć. Jeszcze to co mi zrobił. Nie zapomnę tego nigdy. Zdenerwowany zaciągnął mnie do pokoju, a następnie pchnął na łóżko. Nie wiedziałem co się dzieje. Po chwili usiadł na mnie, jedną ręką złapał moje nadgarstki, a drugą macał mnie po całym ciele aż zaczoł pozbywać się moich ubrań. Chciałem krzyczeć, ale nie mogłem. Nie potrafiłem. Dalej się tylko mną zabawiał, a ja tylko płakałem nawet ryczałem jak dziecko. Bawiło go to I mówił, że tylko do tego się nadaję. Kiedy skończył zabronił mi komukolwiek o tym mówić. Nawet bym nie potrafił jak tylko o tym pomyśle zaczynam się trząść ze strachu. A co jeśli tak będzie cały czas? Będę jego zabawką. Nie chcę tego. Czuję ponownie łzy w swoich oczach i przytuliłem się do pluszowego yeti, którego zabrałem ze sobą do samochodu. Czuję na sobie wzrok czerwonowłosego. Musi się we mnie wpatrywać od jakiegoś czasu. Staram się uspokoić. Przez okno zauważyłam, że jesteśmy już prawie na miejscu. Wytarłem swe łzy by oszczędzić sobie zbędnych pytań z strony rodzicielki lub chłopaka.
Po paru minutach byliśmy na miejscu. Zabraliśmy swoje bagaże. Zabrałem ze sobą prawie pustą walizkę. Jest w niej tylko parę przedmiotów i deska. Nie zabrałem dużo rzeczy bo dużo ich jest jeszcze w domu. Nie zabrałem wszystkiego do Japonii.
-To ja was tu zostawiam chłopcy. Bawcie się dobrze! A i dziadkowie Langi odbiorą was z lotniska. Bye!
-Dziękujemy! Do widzenia!
Ja skinołęm jej tylko głową i udałem się dalej, a on za mną. Prześliśmy odprawę bez problemu. Siedzimy teraz i czekamy na swój lot.
-Wszystko dobrze?-położył mi rękę na ramieniu, a ja spiołem się i gwałtownie wstałem z krzesła odsuwając się od niego na bezpieczną dla mnie odległość-...Langa?
Wszyscy się na mnie patrzą i pewnie chcą wykorzystać. Chcę zapaść się pod ziemię i nigdy nie wychodzić. Czuję jak zaczynam się trząść i oddycha mi się coraz ciężej. Otoczył mnie paniczny lęk jak i łzy się pojawiły. Nie mogę oddychać. Nogi się pode mną się uginają.Pov. Reki
Nie wiem co się dzieje. Gdy tylko go dotnołem uciekł. Jakbym miał coś mu zrobić. Zaraz po tym jak się oddalił zaczęło się dziać. Coś dziwnego. Kiedy do niego podszedłem siedział w skulony cały się trzęsąc, płacząc i dziwnie oddychając. Ukucnąłem przed nim.
-Co się dzieje księżniczko?
Nie odpowiedział mi, ale podeszła do nas jakaś kobieta. Najprawdopodobniej pracuje tu. Ludzię się na nas patrzyli, a on też ukucneła tuż obok mnie.
- Prawdopodobnie ma atak paniki-spojrzała na mnie- Jak się nazywa twój kolega?
-Langa
-Posłuchaj mnie. Nie dotykaj go teraz jak się na to nie zgodzi, nie krzycz też. Musisz mu pokazać, że nie jest sam. Mów do niego spokojnie i spróbuj nakłonić do uspokojenia oddechu.-wytłumaczyła mi wszystko jak najszybciej się dało i przystąpiła do działania- Spokojnie Langa nie jesteś sam. Nazywam się Emma i jest ze mną twój kolega. Możemy cię dotknąć?
Zaprzeczył kręcąc delikatnie głową. Sam się trochę bałem i nie wiedziałem co robić.
-Jestem tu księżniczko-starałem się zachować jak największy spokóju- musisz oddychać.
-Oddychaj razem z nami.
Wpadłem na pewien pomysł i zostawiłem ich po chwili wracając z jego pluszakiem.
-Proszę weź to-podałem mu pluszaka, a ten przytulił się do niego- jestem tu nie zostawię cię. Nigdy cię nie zostawię.
Po parunastu minutach udało się nam go uspokoić. Ulżyło mi, że już jest z nim lepiej. Martwię się o niego. Za bardzo mi na nim zależy.
•••
Lot minął nam spokojnie Langa spał, słuchał muzyki lub patrzył przez okno. Przez całą podróż bałem się, że to znów może się powtórzyć, a sam mogę sobie nie dać rady go uspokoić. Cały czas co jakiś czas patrzyłem co robi. Nie rozmawialiśmy całą drogę prócz tego, że zapytałem się chłopaka gdzie idzię, a on odpowiedział tylko cicho pod nosem toaleta. Rozmyślałem nad tym wszystkim, ale nigdzie nie doszedłem. Nadal jestem w punkcie wyjścia. Jestem wykończony. Lecieliśmy ponad 10 godzin. Właśnie zmierzamy do mniejsca, w którym jesteśmy umówieni z jego dziadkami. Z daleka zobaczyłem parę starszych osób machających do nas. Podeszliśmy do nich, a ci miło nas przywitali.
-Witajcie! Ty pewnie jesteś Reki. Miło się poznać.
-Dzień dobry.-pokłoniłem się- mi też miło państwo poznać.
-Hi- rzucił krótko niebieskowłosy.
-Jesteście pewnie zmęczeni. Chodźcie zawieziemy was do domu.
Udaliśmy się z nimi do wyjścia, a potem do samochodu i w końcu aż do domu.Pov. Langa
Jestem wykończony. Tyle godzin lotu i myślenia o tym co się stało. Nie jestem w stanie o tym zapomnieć. Cały czas mam to przed oczami nawet gdy śpię. Brzydzę się samego siebie. Nic nie warty śmieć, którym można pomiatać. Nie zasługuje na nic, dlatego też i nic nie mam. Boję się dotyku kogokolwiek. Strach wygrywa ze mną razem z myślą "on/ona chcę się tobą zabawić i zaspokoić swoje potrzeby seksualne". Najprościej mówiąc boję się, że to może się powtórzyć. Wpatruję się w zmieniający się krajobraz za oknem. Za niedługo powinienem być w swoim domu. W miejscu, w którym czuję się bezpiecznie. Zamknołęm oczy wsłuchując się w rytm muzyki, ignorując toczące się rozmowy wokół mnie.
- Zawsze był przeciwieństwem swojego ojca. On był głośny i wszędzie było go pełno, a Langa jest cichy, zamknięty w sobie i mało rozmowny.
-Mi to nie przeszkadza-wtrącił czerwonowłosy- lubię go, a jego cisza jest wyjątkowa. Taka uspokajająca.
- Ciekawy z ciebie chłopak Reki. Co sprowadza was do Kanady?
- Z nie wiadomych mi przyczyn księżniczka znaczy Langa chciał tu przyjechać, a ja mu towarzyszę.
- Nie wygląda by chciał tu być-spojrzeli na mnie- bardziej jakby za karę ktoś kazał mu tu przyjechać- staruszek roześmiał się.
Całą dalszą drogę rozmawiali o rzeczach mało istotnych lub o mnie czy czymś innym. W pewnym momencie samochód się zatrzymał. Okazało się, że jesteśmy na miejscu. Wysiedliśmy z pojazdu tuż pod samą piękną, dość nowoczesną willą. Mój ojciec ją zaprojektował. Był to dom jego marzeń. Szkoda, że pomieszkał w niej tylko niecałe dwa lata. Patrząc na nią przypominają mi się przeróżne momenty, gdy spędzałem z nim czas. Zabrałem swój bagaż i udałem się do środka gdzie czekał już na mnie mój psiak. Rzucił się na mnie od razu. Wskoczył mi na ręce liżąc mnie po twarzy i merdając przy tym wesoło ogonkiem.
-Hey Rock Star- pogłaskałem go- też się stęskniłem.
Jest to szaro- biały z odrobiną czarnego i brązowego border collie. Dostałem go na 15 urodziny. Od tamtej pory jest moim największym przyjacielem. Usłyszałem otwierania drzwi i po chwili ujrzałem Rekiego w towarzystwie dziadków.
- Widzę, że już się przywitaliścię. Rozgości się Reki. Cały dom jest do waszej dyspozycji, w końcu to dom Langi oraz Nanako. My mieszkamy w domu na przeciwko więc wyrazie problemów możecie do nas przychodzić lub nawet jeśli nie macie problemów to też przychodźcie. A teraz odpocznijcie sobie po podróży. Zobaczymy się jutro.
Pożegnali się i wyszli, a ja powędrowałem wraz z psem do salonu. Reki również za mną podążył. Usiadłem w salonie, a on poszedł do kuchni.
- Zrobię nam coś do jedzenia.
Skinołem tylko głową w celu potwierdzenia. Leżałem przytulony do Rock Stara myśląc nad tym co jest ze mną nie tak. Nie pamiętam kiedy nawet zasnąłem cały zalany łzami.Pov. Reki
Postawiłem na prostotę i przyrządziłęm nam tosty. Niby szybko je się robi, ale mi to zajęło trochę czasu. Nie mogłem nic znaleźć w tej kuchni. Okazało się, że jedzenie znajdowało się w spiżarni tuż obok kuchni. Ale mimo mniejszych czy większych trudności udało mi się. Z gotowym posiłkiem dla nas obu udałem się do salonu, w którym zastałem śpiącego Langę do psa, który również spał. Ten widok z początku wydawał się uroczy lecz po chwili dostrzegłem, że on płakał. Ma spuchniętą twarz i jeszcze kilka łez na policzkach. Co się z nim dzieje? Postawiłem jedzenie na stoliki i podszedłem do niego. Odgarnołem włosy z jego twarzy i złożyłem pocałunek na czole.
- Wszystko będzie dobrze Księżniczko. Śpij dobrze.
Przykryłem go kocem, który znajdował się na jednym z foteli, a sam usiadłem niedaleko spożywając tosty spoglądając na niego jakby miał zniknąć w chwili, w której spuszczam z niego wzrok. Wiem, że na pewno muszę z nim porozmawiać o tym wszystkim co się z nim dzieje. Czuję, że nie będzie to łatwe, ale muszę spróbować. Teraz niech się w śpi. Potrzebuję tego po tak męczącym dniu, a ja przeglądam właśnie w telefonie poradniki jak zacząć rozmowę. Wszędzie piszą, że najlepiej na spokojnie bez żadnych krzyków ani tym podobnych. To wszystko akurat wiem, ale od czego najlepiej zacząć? A może spróbować inaczej. Wyszukałem co może powodować jego dziwne zachowanie czyli uciekanie podczas dotyku, strach, zamknięcie się w sobie, a także autoagresja i napady nagłego płaczu. Zapomniałem jeszcze o tym, że czasem jak machnę przed nim ręką to kuli się jakbym miał go uderzyć. Po przeczytaniu kilku artykułów na ten temat mam kilka obcji. Depresja, lęk społeczny, ktoś się nad nim znęca psychicznie, fizycznie, gwałt lub kilka tych rzeczy ze sobą połączonych albo jeszcze coś innego. Niestety internet nie zbyt pomoże mi w dojściu do tego co się dzieje w jego głowie. Pozostaje mi tylko obserwować i starać się pomóc.
Niespodziewanie zaczoł się wiercić i gadać coś przez sen. Położyłem się obok niego i przytuliłem. Głaszcząc po plecach uspokajałem go .
-Spokojnie to tylko koszmar księżniczko.
Udało się mi się i sam nie wiem kiedy również odpłynołem do krainy Morfeusza.
CZYTASZ
Czerwone płatki śniegu | Langa x Reki | Renga| Sk8 The Infinity
FanficJak potoczy się życie Langi gdy po przeprowadzce napotka na swej drodze pewnego czerwonowłosego chłopaka z klasy? Czy smutek po starcie jedynego jego przyjaciela na tym świecie zniknie i pozwoli mu normalnie funkcjonować? Depresja przełaniająca się...