Rozdział 8

399 20 4
                                    

Tej nocy nie mogłam spać. W końcu obudziłam się o 5 i nie mogłam zasnąć więc postanowiłam trochę pobiegać. Ubrałam czarne dresy, top i bluzę klubową, a włosy związałam w kucyk. Poszłam do kuchni, wzięłam jabłko i wyszłam. Biegałam przez jakąś godzinę do póki się nie zmęczyłam. Usiadłam na ławce i przyglądałam się wschodzącemu słońcu. Jutro mają być moje 16 urodziny. Eh... Nigdy nie lubiłam tego dnia. To wtedy właśnie, gdy miałam 7 lat, zmarła moja mama. Poczułam jak łza spływa mi po policzku. Szybko wytarłam twarz rękawem. W końcu córce Pana Akashiego no wypada płakać przy ludziech. Mimo, że i tak nikogo nie było o tej godzinie. Gdy wybiła 7 postanowiłam wrócić do domu. Ojciec i brat siedzieli przy stole i o czymś rozmawiali. Przywitałam się i chciałam wrócić do pokoju, ale zatrzymał mnie tata. Powiedział, że jutro ma dla mnie coś specjalnego więc, żebym się z nikim nie umawiała. No ok, co mi tam. Ale, że coś "specjalnego"? Zawsze dawał mi ten sam szalik, już kilka lat z rzędu.
Wróciłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Leżałam tak przez chwilę do póki nie zawirował mi telefon. Nic ciekawego, tylko dziewczyny umawiają się na jakieś spotkanie. Odłożyłam telefon i znowu się położyłam, lecz i tym razem nie było mi dane pospać bo do pokoju wbił mój brat mówiąc, że jedziemy na lody.  Trochę protestowałam, ale z nim nie ma dyskusji. Wsiedliśmy w samochód i ruszyliśmy. Jechaliśmy dość długo co mnie zdziwiło, ale dowiedziałam się, że jedziemy na "najlepsze lody w całej prefekturze". No ok. Puściłam muzykę, i to nie byle jaką bo stare włoskie piosenki, które uwielbiał mój brat. Zaczęliśmy się wygłupiać i śpiewać, o ile można to nazwać śpiewaniem, a nie darciem ryja. W pewnym momencie Sejirou raper na całą epe zaczął śpiewać:

-FELICITA!!!- a ja wybuchłam głośnym śmiechem.

Gdy już dojechaliśmy, weszliśmy do kawiarni i zamówiliśmy lody. Seji wziął czekoladowo miętowe, a ja (ul. smak).
Stwierdziliśmy, że idziemy do parku.

Gdy tak chodziliśmy i gadaliśmy zobaczyłam znajomą blond czuprynę. Był to nie kto inny ja Tsukki. Powiedziałam bratu, że zaraz wracam i pobiegłam w stronę okularnika. Rzuciłam u się na szyję i przytuliłam go.

-Ohayo (y/n). Co tu robisz? -slytał zaskoczony.

-Brat mnie zabrał na lody i tak jakoś wyszło. -uśmiechnęłam się szeroko- A właśnie, wy się chyba nie znacie. -pociągnęłam go za rękę i razem podeszliśmy do mojego brata. Przedstawiłam ich sobie. O dziwo Seji nie był taki oschły jak zazwyczaj. Mam wrażenie, że nawet go polubił.
Chodziliśmy i rozmawialiśmy tak przez dłuższy czas, aż nie zaczęło się ściemniać. Wtedy pożegnaliśmy się z Tsukkim i wróciliśmy do domu.
W końcu mogłam pójść spać jak na człowieka przystało. Przebrałam się w koszulkę nocną i położyłam się, gasząc światło. Zanim zasnęłam patrzyłam na księżyc. Był naprawdę piękny. Mama często opowiadała mi, że w noc moich urodzin księżyc był duży i bardzo jasny. Dziwne, ale praktycznie co rok od jej śmierci księżyc jest naprawdę cudowny.
Uśmiechnęłam się delikatnie i zamknęłam oczy.

dop. aut.
Witam moi drodzy. Macie w prezencie ode mnie kolejny rozdział, bo przez długi czas nie było. Mam nadzieję, że nie jesteście źli i pozdrawiam cieplutko.

Lily

Tsukishima x reader (Haikyuu X Knb)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz