Rozdział 10

361 16 8
                                    

Byłam zdziwiona treścią listu, ale z drugiej strony mama zawsze taka była. Przede wszystkim bardzo lubiła matematykę, bo gdy była mała jej starsza siostra, moja ciocia, uczyła ją. Później mama mnie uczyła i zawsze śmiałyśmy się, że tak bardzo to lubi.
Zadzwoniłam do (i/p), ale stwierdziłam, że przydałby się jeszcze ktoś. Pomyślałam o Sejim, ale on jest dość specyficzny, a (i/p) się w nim podkochuje. Chciałam spędzić ten dzień, bez tanich podrywów więc zadzwoniłam do Aomine. Nie zgodził się. No dobra no to w takim razie reszta też się nie zgodzi, więc dzwonię po Tsukkiego.
Nooo on jedyny się zgodził. Powiedział, że za godzinę będzie, więc spotkałam się z (i/p) w parku i czekałyśmy na niego. Przy okazji pogadalyśmye trochę, a ona miała pretensje,że nie zabrałam brata. Ona się nigdy nie zmieni.
W końcu zobaczyłyśmy Tsukkiego.

-Ohayo Tsukki. -uśmiechnęłam się, a (i/p) taż się przywitała.

-Ohayo. -powiedział.

-Dobra przejdźmy do rzeczy. Moja mama zostawiła mi list i kazała tacie dać mi go dzisiaj i-

-Czekaj, czekaj. To nie mogła ci go dać osobiście? -spytał.

-Mama nie żyje... Ale wracając. -wyjęłam list i dałam im do przeczytania- Potrzebuję waszej pomocy.

-Możesz na nas liczyć! -krzyknęła (i/p).

-Yhym. -przytakął jej blondyn- Ale od czego mamy zacząć? Zostawiła ci coś jeszcze?

-Tak. Dostałam jeszcze jej naszyjnik. -pokazałam im.

-Jaki śliczny! -no czego ja się mogłam spodziewać, to było oczywiste, że się nie skupi.

-Taaa. Da się go otworzyć, a w środku jest moje zdjęcie, przy jakimś drzewie w parku.

-Jakimś? (Y/n) nie wiedziałam, że jesteś taka głupia. To przecież oczywiste, że to ten największy dąb przy rzece. -powiedziała moja psiapsi.

-A weź ty się już nie odzywaj. -powiedziałam i zaczęłyśmy się kłócić, ale przerwał nam czyjś śmiech. Był to Tsuki. Ale czemu on się śmieję? W sumie z tej perspektywy faktycznie może to wyglądać śmiesznie.
W końcu poszliśmy do tego drzewa. Musięliśmy trochę zejść z trasy i zejść w stronę rzeki. Gdy tam doszliśmy zobaczyliśmy śliczny widok. Słońce odbijało się od tafli wody, a drzewa dawały przyjemny cień.

-Dobra jesteśmy i co teraz? -spytał Tsukki.

-No nie wiem, musimy się rozejrzeć. Jak ktoś coś zauważy to dajcie znać. -powiedziałam i ruszyłam przed siebie, zostawiając ich z tyłu trochę zdziwionych.
Po jakiś 10 minutach przypomniałam sobie coś bardzo ważnego. Podeszłam do innego, nieco mniejszego drzewa i odgarnęłam krzaki. Przy korzeniach drzewa była szczelina do której można było wejść.

-Ej ludzie chodźcie! -zawołałam.

-No co jest? Masz coś? -spytała (kolor włosów) włosa.

-Chyba tak. Wydaje mi się, że coś może tam być. -powiedziałam i zaczęłam ręką grzebać we wnętrzu szczeliny.

-Chyba?! No weź, jak nie wiesz to nas nie wołaj! -oburzyła się psiapsi.

-Oj tam. Czepiasz się szczegółów. -powiedziałam.

-To nie możesz tam wejść? -znowu krzyknęła.

-Po pierwsze tam jest brudno, a po drugie nie krzycz. -spojrzałyśmy na siebie i wybuchłyśmy śmiechem. Tsuki patrzył się na nas jak na debilko, ale po chwili i on zaczął się śmiać.
Wyciągnęłam z tamtąd małe pudełko.
Siedliśmy na trawie i otworzyliśmy je.
W środku było...

dop. aut.

Hahaha ale was wrobiłam. No słuchajcie na ciąg dalszy musicie chwilkę poczekać, ale obiecuję, że warto.

Ps.
Jestem Polsatem xD

Lily

Tsukishima x reader (Haikyuu X Knb)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz