« sᴇᴠᴇɴᴛᴇᴇɴ »

201 28 54
                                    

Biegłem co sił w nogach. Łzy zasłaniały mi jakikolwiek widok na drogę. Minąłem recepcję, nie było już nikogo. Będąc już pod drzwiami zacząłem nimi szarpać. Były zamknięte.

Czułem się niczym w prawdziwym horrorze. Było ciemno, gorzej niż w lesie nocą. Zacząłem jeszcze bardziej szarpać za klamkę. Po chwili drzwi zostały otworzone przez mężczyznę. Nie spoglądając na tą osobę od razu przytuliłem się i zamknąłem swoje oczy.

Nareszcie czułem się bezpiecznie. Moje serce z każda sekunda zaczynało bić coraz wolniej i spokojniej. Pociągnąłem nosem i przetarłem swoje łzy. Czując lekkie zimno z podwórka, jeszcze bardziej zbliżyłem się do mężczyzny minimalnie się zakrywając.

— Yeosang? — Ten głos...

— S-seonghwa... — Słysząc go, moje łzy ponownie wróciły. Nie chcąc się pokazywać oparłem swoją głowę i jego tors.

— Co się stało?! Dlaczego płaczesz?! — Chłopak od razu przytulił mnie do swojej klatki piersiowej.

— N-nie chcę T-tu być... — Moje łzy wręcz same się pogłębiały.

— Nie płacz już, jestem tu — Park spojrzał na mnie i odsunął mnie od siebie — Dlaczego nie masz butów? Ani żadnej bluzy!

— B-bo...

— Yeosang! — Głos Sunoo rozbrzmiał po całym korytarzu — Yeosang! — Spojrzałem na ucznia, miał on w rękach parę kapci oraz bluzę — Dlaczego uciekłeś?!

— Ja...

Chłopak położył kapcie tuż przede mną i od razu nałożył mi je, a bluzę zarzucił na moje ramiona.

— Nie wolno tak wychodzić! — Skrzypczak mnie cicho — P-panie Park — Gdy tylko zauważył nauczyciela ukłonił się nisko.

— Dziękuję Sunoo za troskę.

— Dlaczego pan tu jest? — Zdziwił się.

— Yeosang zostawił w szkole jedna rzecz, chciałem mu to dać — Wyciągnął z kieszeni mały wisiorek.

Chwyciłem go nie dowierzając. Był to wisiorek który miałem od samego początku tego życia, co oznaczało że musiał być dla mnie naprawdę wany w poprzednim. Był on w kształcie klucza z małym diamentem w środku końca.

— J-ja... — Nie wiedząc co powiedzieć od razu chwyciłem go i założyłem na szyję.

— W takim razie — Przeciągał — Wracaj do pokoju, Kang.

— N-nie chcę — Spojrzałem na niego jak najbardziej słodkim wzrokiem szczeniaczka.

— W takim razie ja już pójdę — Przerwał nam Sunoo i pobiegł do budynku. Sam był w samej piżamie, więc musiał zmarznąć.

— Dlaczego nie chcesz? — Ściągnął swoją kurtkę i wręcz przykrył nią mnie.

— B-boje się...

— Trzęsiesz się cały! — Zaczął delikatnie, lecz szybko poruszać swoimi dłońmi po moich ramionach — Wracamy do środka!

— Nie chcę! — Zaprotestowałem.

— Musisz iść do jakiegoś ciepłego miejsca, bo będziesz chory!

— Chcę do ciebie! — Skrzyżowałem swoje ręce na na klatce piersiowej w ramach protestu.

— Gdziekolwiek. Za mną.

Nauczyciel bez żadnych protestów ruszył w stronę, prawdopodobnie, do swojego apartamentu. Będąc już lekko zmarzniętym od razu podbiegłem do niego i chwyciłem go za ramię przyklejając się do niego.

ᴅᴇᴇᴘᴇʀ ʙʟɪss | sᴇᴏɴɢsᴀɴɢ ᴛᴏᴍ ɪɪ (✓)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz