« sɪx »

229 24 14
                                    

Cała lekcję Park skupił swój wzrok na blond włosym chłopaku. Nie dowierzał w dalszym ciągu, że jego ukochany w końcu jest przy nim. Czół jak w jego brzuchu pojawiają się motyle, a uśmiech sam pojawiał się na twarzy.

Po zakończonej lekcji wszyscy uczniowie, za wyjątkiem Heeseung'a,  wyszli z klasy na przerwę. Lecz nie tylko on został. W klasie siadział jeszcze jeden uczeń, Yeosang.

Park powolnym krokiem podszedł do Heeseung'a i usiadł na stoliku obok niego, tak jak codziennie.

— Jak się dzisiaj miewasz Heeseung? — Zapytał z uśmiechem, dyskretnie zerkając na blond włosego chłopaka.

— Dzisiaj wyjątkowo dobrze, dziękuję profesorze — Uśmiechnął się w stronę nauczyciela.

— A ty? — Spytał w stronę siedzącego dalej, nowego ucznia — Jak się dzisiaj miewasz?

— Dobrze — Yeosang nawet nie podniósł głowy z książek — Dziękuję.

— Rozumiem — Zestresował się — Dzisiaj jest twój pierwszy dzień, prawda?

— Jako nowonarodzony? Owszem.

— Słyszałem, że to bardzo boli — Wtrącił się Heeseung, odwracając się gwałtownie w stronę chłopaka — Czy to prawda?

— Nic nie pamiętam.

— Czytałem, że nowonarodzony potrafi rozpoznać swojego 'mistrza' jeszcze przez kolejne dwa lata!

— Nic mi o tym nie wiadomo — W dalszym ciągu nie podniósł wzroku z książek.

— Spotkałeś już swojego? — Dopytywał się jak szalony.

— Dość Heeseung — Powstrzymał go Park — Postaw się na jego miejscu, jest to jego pierwszy dzień.

— Dokładnie drugi — Poprawił go — Obudziłem się wczoraj, ale musiałem mieć dodatkowe badania.

— Rozumiem — Podrapał się z tyłu karku — Jak naradzie się czujesz?

— Nie mam jak porównać — Jego głos był niczym z lodu wykuty.

— Panie profesorze! — Przerwał niezręczna atmosferę, głos uczennicy.

— Coś się stało Jisoo? — Odwrócił się w stronę drzwi.

— Widział pan może latającego smoka? — Powiedziała z głupkowatym uśmiechem.

— Znowu ci uciekł?! — Zerwał się z siadu — Nie zliczę kryty to raz!

— Przepraszam pana — Ukłoniła się nisko — Ale jest pan najsilniejszy i-

— Nie ma czasu dostarczenia — Ruszył za dziewczyną, lecz zanim wyszedł zatrzymał się w drzwiach — Heeseung, zajmij się Yeosang'iem.

— Oczywiście, profesorze!

Mężczyzna wyszedł, zostawiając dwóch uczniów samych ze sobą. Przez chwilę ciemnowłosy chłopak siedział w ciszy nie wiedząc jak zagadać. Całe szczęście odezwał się pierwszy Kang.

— Jakiej jesteś rasy?

— J-ja jestem wampirem — Uśmiechnął się szeroko pokazując swoje jasno białe kły — Ty też jesteś wampirem?

— Zgadza się, ale nie mam kłów...

— Jak to nie masz!? — Brązowo włosy chwycił chłopaka za twarz i dotykając jego warg ukazał jego zęby.

— Ej! — Odsunął jego ręce — Nie dotykaj mojej twarzy!

— Wybacz — Skulił się lekko słysząc krzyk chłopaka — Po prostu zawsze chciałem spotkać takiego jak ty...

— Jak ja? — Zdziwił się.

— Wiesz — Zamyślił się — Słyszałem, że przez to nie możecie już rosnąć! Ja mogę bo się urodziłem, ale ty zostałeś zmieniony! — Chłopak tryskał entuzjazmem — Też czytałem, że kły pojawiają się tylko podczas chęci wyssania krwi czy jakoś tak i-

— Zaczekaj! — Powstrzymał go — Większość rzeczy i których mówisz... Ja pierwszy raz słyszę...

— Wybacz...

— Masz może tą książkę? — Spytał zainteresowany.

— Mam ja w szafce, chcesz się przejść?

W między czasie Park ponownie starał się złapać małego smoka. Chociaż nie był to pierwszy raz, smok jak na złość rósł niczym na drożdżach. Przez co był szybszy, a za razem większy i silniejszy.

Kiedy był już obok pokoju nauczycielskiego, zauważył lecącego prosto w jego stronę zwierzęcia. Staną mocno na nogach, zaczął mamrotać pod nosem jakieś zaklęcie, niestety nie zdążył wypowiedzieć ostatniego słowa. Wielkie zwierze wpadło prosto na mężczyznę, powodując wielki wypadek.

Został on popchnięty prosto na ścianę. Oszołomiony upadkiem, otworzył swoje oczy delikatnie. Przed jego wzrokiem ukazały się przepiękne oczy zwierzaka. Gdy tylko chciał go chwycić ten ponownie rozłożył swoje skrzydła i zaczął odlatywać, wgłąb szkoły.

Szybko wstał i otrzepnął swoje spodnie, po czym od razu wziął się za bieg za sokiem. Chociaż to był on jednym z szybszych nauczycieli, brakowało mu jednego. Sprawności fizycznej.

Biegnąc przez cały korytarz, spotkał po drodze idących uczniów. Pobiegł jeszcze szybszym biegiem, widząc jak smok zamierza zatrzymać się na jednym z chłopaków.

Smok od razu widząc blond włosego, zatrzymał się lekko i wskoczył prosto na jego plecy. Niedoświadczony chłopiec spanikował. Zaczął się rzucać oraz krzyczeć.

— Pomocy! — Jego przetwarzanie w oczach było doskonale widoczne.

— Nie bój się, Yeosang! — Krzyknął Park, biegnąc co sił w nogach.

Gdy tylko dobiegł do przestraszonego chłopaka, odgonił zwierzynę przez co ta, sama spanikowała i poleciała prosto w sidła drugiego nauczyciela. Wuefista złapał go w siatkę i od razu zapiął go na smycz.

Seonghwa chwycił przestraszonego chłopaka za ramiona by ten podniósł się na nogi. W jego oczach znajdowały się łzy oraz strach.

— Już jest dobrze, Yeo — Powiedział cicho, by tylko on usłyszał — Jestem tu.

Kang w dalszym ciągu był przerażony. Jego oddech był niesamowicie przyspieszony, co jeszcze bardziej dobiło nauczyciela.

— Nie bój się — Przyciągnął go do siebie, zamykając go w szczelnym ucisku. Schował jego głowę w swoje ramię, tak aby żaden uczeń nie widział jego spuchniętej twarzy — Pójdziemy do pielęgniarki... Zgoda?

Niestety profesor nie otrzymał odpowiedzi. Chłopak po chwili zemdlał, całe szczęście Park miał go w obięciach. Podniósł go i szybkim krokiem ruszył w stronę pokoju w którym sam niedawno do niego trafił.

Oczy uczniów od razu zaczęło kierować się na Seonghwę, jak i na nowego ucznia. W sumie nic dziwnego, jeszcze nigdy nie zdarzyło się by Pan Park, był równie przerażony co poszkodowany uczeń.

W czasie, gdy Hwa nosił Yeosang'a do Yunho. San trzymał w ręku rwące się latające stworzenie. Jego silne dłonie chwyciły smycz i zaczęły ciągnąć go w stronę ogrodu.

— Panie Choi! — Krzyknęła właścicielka smoka — Proszę zaczekać!

— Panno Jisoo — Odwrócił się w jej stronę — Złamała pani jedna z reguł szkoły, czy jesteś świadoma jaką?

— Nie wprowadzać zwierząt na teren zamknięty... — Spuściła głowę ze wstydu.

— Daje ci ostatnią szansę — Spojrzał na nią, gdy ta podniosła uradowana wzrok — Ale tylko, jeżeli pozwolisz mi zrobić z nim świetną fotkę! 

— Zgadzam się! — Od razu chwyciła za smycz i ruszyli razem do sali gimnastycznej.

San zawsze był niezbyt odpowiedzialnym nauczycielem, lecz za to że nadal był niewinnym dzieckiem. Uczniowie, a w szczególności uczennice,  zwyczajnie oddawały mu swoje pierwsze zauroczenie.

ᴅᴇᴇᴘᴇʀ ʙʟɪss | sᴇᴏɴɢsᴀɴɢ ᴛᴏᴍ ɪɪ (✓)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz