7.

971 48 9
                                    

*********Will*****3.os.******************

  Will bardzo chciał żeby Nico z nim był. Może przesadza? W końcu ta specjalna maść na siniaki działa cuda.
Tak, jego ojczym...bił go. Od początku go znienawidził.

3lata temu, matka Willa - Noemi. Związała się z nijakim Piterem Milker'em, który sam posiadał dzieci...no, dziecko. Jedno, nie żyje. Zginęło, w tajemniczych okolicznościach. To nie daje Willowi spać, to przeczucie że to ojciec zabił to dziecko albo był przyczyną śmierci. Kto wie? Może i znęcał się nad nimi tak samo, jak nad Willem, a może i nawet gorzej.

-Will? - wyrwał go z zamyśleń Nico.

-Tak?

-Odpowiedziałem...

-Oh, przepraszam...za-zamyśliłem się.

Nico i Will, zostawili Reachel z Austinem i Emilii, która pomagała innym, po małym starciu z boską mocą Apollina.
Nico był skromny...nic za bardzo się nie stało? Stało się wiele, zbyt wiele. Jedna z córek Afrodyty, nawet straciła słuch na jedno ucho. Obozowicze wymiotowali, niektórym ciekła krew z nosa, Niektórzy chodzili po obozie trzesąc się.

Zmierzali, właśnie w stronę domku Hadesa. Oboje stracili apetyt. Will, nie wiedział czy młodszy się zgodzi na wyjazd, ale miał szczere nadzieje że się zgodzi. Ale żadnej podróży cieniem!

Nico otworzył przed nim drzwi i gestem nakazał, aby wszedł do środka.

-Co się dzieje? - spytał Nico.

-S-słucham...?

-Nie zachowujesz się, tak. Nigdy. - Nico usiadł koło Willa. Przez chwile chciał oprzeć głowę na jego ramieniu, ale ostatecznie powstrzymał się.

-Tak, czyli jak?

-Kiedy...wspomniałeś o wyjeździe...hm, zestresowałeś się, spiąłeś...coś się dzieje?

-Nie. - skłamał.

-Will... - Nico objął swoimi dłońmi, dłonie Willa. - Jeżeli coś si...

Jak zwykle, nie dane było mu dokończyć. Ktoś zaczął pukać w drzwi. Mocno.

Nico, przeklinając po grecku pod nosem udał się w stronę drzwi. Natomiast Will siedział na łóżku i jak w transie patrzył na ścianę.

Will, wiedział że dzisiaj musi jechać...na 3dni. Tyle, chyba zdoła przeżyć...wtedy...miał ochotę palnąć się w czoło. Na śmierć zapomniał że dzisiaj, mieli przyjechać przyjaciele z obozu Jupiter.

Kiedy Nico otworzył drzwi, nie stał tam nikt inny, jak sama Hazel Levesque. Siostra Nica, córka Plutona. Rzuciła się bratu na szyję i objęła go.

-Nico, ja już...pójde. Muszę...

-Will?

-Hejka, Will. - przywitała się Hazel z uśmiechem wymalowanym na twarzy.

Will, pospiesznie odpowiedział jej coś w stylu ,,hej", ale wolał się nie spóźnić aż przyjedzie ojciec. Odpowiedź Nico, była dla niego oczywista. A nawet, jeśli byłaby inna, Will wolałby żeby Nico spędził czas z siostrą.

Pożegnał się z Chejronem, po czym ruszył z plecakiem na ramieniu w stronę drzewa Thalii, gdzie niedaleko czekał na niego jego ojczym.

-Will! Nie dałeś mi nawet odpowiedzieć! Ej, Will! - Will nie reagował, myślał o tym co się będzie działo w domu. - Spójrz na mnie, do cholery jasnej!

Will stanął w połowie kroku, obrócił się w stronę di Angelo. Z jego wyrazu twarzy nie dało się za wiele wyczytać.

Will, westchnął.

Słoneczny Anioł//SolangeloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz