11.

807 43 6
                                    

Nico

-Będziesz gadał z ojcem? - zagadnął.

Will w odpowiedzi, tylko wzruszył ramionami. Minęło kilka dni, ale wcale nie wyglądał lepiej. Nico, obawiał się że zamyka się w sobie i już nigdy nie zobaczy tego dawnego Willa. Który dawał mu powód do życia, do wiary w siebie i nie poddawania. 

Już nie emanowała od niego dawna energia, a jego oczy nie wyglądały, już jak czyste niebo. Nie umiał nawet opisać, jak bardzo się zmienił.

Wczoraj otrzymał iryfon, od matki że ma stawić się w domu, na jakiś wyjazd. Matka, przyjedzie po niego. Nic nie wspomniała o ojczymie.

Cały Obóz, wszedł już na Olimp. Stali teraz, przed bogami wyczekując odzewu z ich strony. 

O ile można nazwać to wyczekiwaniem. Było słychać szepty, pomruki i rozmowy.

-Piper...Piper! Ogarnij towarzystwo - wysyczał przez zęby w stronę córki Afrodyty.

-To mi pomóż, di Angelo - odszepnęła.

-Ugh...Dobra. Will, poczekaj chwileczkę.

Zauważył kątem oka, że Apollo patrzy się na Willa. Jego oczy wyrażały troskę, a uśmiech był przygaszony.

-Lou Ellen! Uspokój się! - krzyczał. Piper, razem z Jasonem uspokajali innych. - Ludzie! Jesteście na Olimpie!

-Domek 5! Czy ja coś nie mówiłem?! - próbował Chejron.

Nico, szukał dzieci Apollina.

-Piper, Jason...Gdzie dzieci Apollina?!

-Nico! - usłyszał za sobą Austina.

-Mam plan...Jak uspokoić towarzystwo.

Poprosił Austina, aby gwizdnął ultradźwiękiem, ale tak aby nikogo nie uszkodzić. Will, dołączył do Austina. Stanęli, przed obozowiczami, którzy nawet nie zwracali na nich uwagi.

-Ugh...Dawajcie!

Chłopcy gwizdnęli. Dźwięk, poniósł się echem przez ściany Olimpu. 

Wszyscy, umilkli.

-Och. - powiedział ktoś.

Nico i Will, odeszli w stronę Chejrona, a Austin poszedł do rodzeństwa w tłumie.

Zauważył, pewien szczegół jego Ojciec był na Olimpie. Hadesa. Bóg Podziemia. Pan Umarłych. Dzisiaj. Na. Olimpie. Nic dobrego, to nie wróży.

Po przemowie bogów, wszyscy zasiedli do stołu. Stół uginał się pod ilością jedzenia. 

Od dwóch godzin, atmosfera przy stole była miła i rodzina. Nico, wyobraził sobie wspólne posiłki z Bianką i mamą. Poczuł się, jak jeden z nich, a nie czuł tego często. 

Ostatni wspólny posiłek z Bianką...Zanim Percy, zabrał ich ze szkoły. 

Teraz miał inną rodzinę, przyjaciół i musi się jakoś z tym pogodzić. W końcu, on kiedyś też umrze. 

-Nico, Will! - ktoś ich zawołał. Był to Apollo.

Spojrzał, na Willa, który się spiął. Hades, skrzywił się, kiedy bóg zawołał ich do siebie.

-Podejdźcie, proszę! - kiedy podeszli szepnął do nich. - Czy możemy porozmawiać?

Spojrzał, ponownie na Willa, który przytaknął. Razem z Apollinem odeszli od stołu.

Wskazał im jeden z pokoi, kiedy zamknął za sobą drzwi odezwał się:

-Co się dzieje? - Will milczał. - Dobra, Nico?

Słoneczny Anioł//SolangeloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz