Usłyszałam kłótnię, dość głośną. Z początku, nic nie rozumiałam, lecz po kilku minutach zrozumiałam, że Harry kłóci się z Anne.
Ale o co? - Pytam sama siebię, ale po chwili wydarzenia sprzed paru godzin, lub może dnia, do mnie wracają.
Czy Harry'emu nic nie jest? Co stało się z ciałem jego ojca? Czy Brad wróci? Co teraz będzie?
Zadaje sobie te pytania i jeszcze wiele innych, kiedy nagle krzyki ustępują.
Zastępują je zbliżające się kroki, do pomieszczenia w którym się znajduję.
Postanawiam otworzyć oczy, choć boję się zobaczyć tego co zastanę.
- Kochanie? Obudziłaś się, tak bardzo się martwiłem. Byłaś nieprzytomna dwa dni! Już myślałem, że się nie obudzisz!
- Harry ... Ty to mi lepiej powiedz. W co ty do jasnej cholery się wpakowałeś?! I dlaczego krzyczałeś na Anne?
- Z tego samego powodu, dla którego ty krzyczysz na mnie.
- Dziwisz mi się?! Co to miało wszystko znaczyć? Zaufalam ci!
- Ja to zrobiłem dla ciebie. Już dawno byś umarła! Powinnaś mi dziękować, że jeszcze żyjesz!
- Jak śmiesz Harry? Jak możesz tak mówić? - Ze złości podniosłam się gwałtownie z łóżka, mając głęboko w dupie ból, pogłębiający się z każdym moim ruchem.
- A co nie mogę? Nie bądź zwykłą suką Adelia. Każdy dla ciebie poświęca własne życie, żebyś była bezpieczna, a ty jeszcze wsadzasz nos w nie swoje sprawy!
- Wymierzyłam Harry'emu, cios w twarz.
- Ty szmato! - Krzyknął, znów mnie odpychając.
- Co? Znów mnie rzucisz na lustro? - Zakpiłam.
- Nawet nie wiesz jak bardzo o tym marzę. W końcu by była cisza.
- Tak? Więc wypierdalaj! - Harry na te słowa podszedł do mnie, by uderzyć mnie w twarz, lecz w ostatniej chwili się powstrzymał.
- Jak śmiesz! - Warczę.
- Jesteś śmieszna Adelia. Dobrze wiesz , że to ty możesz stąd wypierdalać. To jest mój dom.
- Tak? A więc dobrze. Wychodzę. - Łzy, zaczęły spływać po moich policzkach.
- No i dobrze. - Wysyczał.
- A tak na marginesie. Koniec z nami.
- Spoko. - Stwierdził, lecz po chwili kiedy doszło do niego to co powiedziałam zerwał się z miejsca łapiąc mnie za rękę.
- Nie chciałem tego powiedzieć! Poniosło mnie ...
- To już nic nie znaczy Harry. Nie ma już nas, jesteś tylko ty sam. Powiedziałeś zbyt wiele, nigdy nie pomyślałabym, że jesteś do tego zdolny.
- Ale ja cię kurwa kocham! Przepraszam! Mam klękać przed tobą na kolanach?!
- Nie Harry. Zapomnij o nas. O mnie.
- Nic już nie mówiąc, wyrwałam swoją dłoń z jego, zostawiając Styles'a za sobą który, osunął się na ziemię płacząc.
Zanim wyszłam z domu usłyszałam, dźwięk rozbijanych lamp, kieliszków, rzucanych krzeseł. Uslyszałam Anne, Gemme, Harry'ego. Straciłem ją. Tym razem na zawsze.
*
*
*
Biegłam, biegłam w niewiadomym mi kierunku.
Nie wiedziałam gdzie jestem, gdzie mam iść, co mam robić.
Kim jestem, kim się stałam, czym stało się moje życie.
Czym stanie się ono bez Harry'ego.
Rozglądam się po okolicy, szukając drogi która najbardziej odpowiadała by tej, którą tutaj przyjechaliśmy, choć nie pamiętam zbyt wiele, gdyż spałam.Usłyszałam nagle samochód, odwróciłam głowę widząc, że kierowca zamiast hamować przyspieszył ...
Sekunda.
Jedna sekunda.
Zmieniła moje życie na zawsze.Wiem jedno, umieram.
A co najgorsze? Nie pamiętam jak się nazywam, ani jak tu się znalazłam.*
*
*
Miałam dodać w czwartek, ale skoro już rozdział mam, a co mi tam;)
Został tylko epilog i kończymy L.A.
Buziaki!!
![](https://img.wattpad.com/cover/31939933-288-k688163.jpg)
CZYTASZ
Last attempt. | H.S | ( Lost hope sequel )
Hayran Kurgu„Gdybym mogła podarować Ci tylko jedną rzecz na świecie, chciałabym dać Ci umiejętność patrzenia moimi oczami. Zobaczyłbyś wtedy jak ważny dla mnie jesteś.” 2 Część opowiadania Lost Hope.