Louis miał dokładny plan tego jak chce dać Harry'emu niespodziankę, lecz nadal się trochę stresował, choć w sumie trochę to mało powiedziane, był chodzącym kłębkiem nerwów, choć widząc podekscytowanie bruneta, który mimo sporego brzuszka skakał wokół niego jak kauczukowa piłeczka z szerokim uśmiechem, stres powoli go opuszczał, a zastępowało go szczęście i rozczulenie.
- Hazz spokojnie, bo jeśli dalej będziesz tak skakał wokół mnie to te akumulatorki z pokładem twojej dziwnie wiecznej energii, ci się rozładują, a muszą zostać w pełni naładowane do wieczora - zaśmiał się szatyn, rozczulony zachowaniem młodszego
- Louissssss - jęknął oburzony zielonooki, kiedy starszy pociągnął go w stronę kanapy. - Dlaczego teraz mi nie powiesz co dla mnie masz? - wydął smutno wargi, robiąc minę kota ze Shreka, lecz jedyne co dostał od szatyna to pocałunek w czoło i cichy śmiech.
- Nie powiem ci, ponieważ wtedy to nie będzie niespodzianka - wytłumaczył niebieskooki alfa, nadal cicho się śmiejąc. - Wilczku usiądź na chwilę - poprosił starszy, a loczek od razu spełnił jego prośbę, wtulając się w bok swojego alfy. - Hazz nie chcę, żebyś się niepotrzebnie męczył tym bardziej, że jesteś w ciąży - wytłumaczył Louis, poprawiając grzywkę czekoladowych loków, która spadła młodszemu na czoło. - Kocham cię wilczku - powiedział po czym pocałował namiętnie bruneta, który od razu zaczął odwzajemniać pieszczotę i nawet na chwilę nie próbował zdominować szatyna, wiedząc, że jako alfa na pewno by mu na to nie pozwolił, a po drugie zielonookiemu bardzo podobało się bycie uległym.
- Też cię kocham LouLou - mruknął w usta niebieskookiego z szerokim uśmiechem, a później zielonooki przytulił się do torsu starszego, wdychając jego przyjemny zapach.
- Odgrzeje obiad - zaproponował szatyn, po dłuższej chwili, lecz usłyszał tylko miarowy oddech Harry'ego, przez co cicho się zaśmiał. - Czyli jednak akumulatorki się rozładowały - powiedział cicho, ze śmiechem Louis, przeczesując delikatnie czekoladowe loczki młodszego chłopaka. Powoli położył głowę bruneta na poduszce i pocałował go czule w czoło, a sam udał się do kuchni by odgrzać posiłek.
**
Tomlinson o dziwo nie spalił kuchni, gdy odgrzewał obiad, ugotowany wczoraj przez Harry'ego, choć w sumie nie dużo brakowało, by do tego doszło. Szczerze szatyn lekko się zdziwił, że przeklinając nie obudził młodszego chłopaka, który nadal spokojnie spał na kanapie w salonie z ręką ułożoną na brzuszku, a koło niego spała Kiara, co bardzo rozczuliło alfę, ponieważ brunet nawet nieświadomie chciał chronić ich szczenięta, lecz niestety tą piękną chwilę musiał przerwać Niall, który bez pukania, wbiegł do ich domu przy okazji zamykając drzwi z głośnym hukiem.Louis warknął groźnie na blondyna, który przez swoje głośne zachowanie obudził Harry'ego. Zaspany i zdezorientowany brunet przecierał oczy piąstkami, by pozbyć się resztek snu, co jednak średnio mu szło. Niebieskooka alfa, ponownie warknął na irlandczyka, za przerwanie snu jego przeznaczonemu, który gdy zobaczył blondyna, bardziej się rozbudził.
- Ups? - uśmiechnął się niewinnie niebieskooki omega, a Tomlinson przewrócił tylko oczami i podszedł do bruneta, poprawiając mu loczki, które opadły mu na czoło podczas snu i pocałował go czule w czoło, na co młodszy uśmiechnął się szeroko. - O! Zrobiliście obiad! - zawołał z kuchni, szczęśliwy blondyn. - Akurat jestem głodny - zaśmiał się, a Harry i Louis przewrócili tylko oczami, ponieważ nie było w tym nic nowego. Niall zawsze był głodny.
**
Spokojnie zjedli obiad we trójkę, a nawet we czwórkę, ponieważ Kiara, cały czas siedziała przy nogach Harry'ego, by wybłagać od bruneta trochę jedzenia. Zielonooki omega nie mógł się oprzeć wielkim i cudownym oczom szczeniaka, więc czasem rzucał jej trochę swojej porcji, co nie uszło uwadze Louisa, który pokręcił tylko rozczulony głową i wrócił do rozmowy z Horanem.
Harry uśmiechnął się szeroko, że nie został przez nikogo przyłapany na dawaniu suni swojego jedzenia i poszedł odłożyć pusty talerz do zlewu. Niall i Louis cicho się zaśmiali z uroczego zachowania młodszego chłopaka, lecz nie komentowali go, ciesząc się, że brunet ma dobry humor, ponieważ hormony mogły spowodować nagłą zmianę jego nastroju, więc cieszyli się chwilą.
**
- Gdzie idziemy? - zapytał zaciekawiony zielonooki omega, gdy szli spokojnie spacerkiem przez ulice Londynu.
- Nie powiem ci Hazz - zaśmiał się Louis. - Chciałbym ci przypomnieć że to nadal niespodzianka - powiedział i przystaną na chwilę, by założyć młodszemu rękawiczki i czapkę, całując go później w czerwony nosek.
- Daleko jeszcze? - zapytał brunet, po dłuższej chwili, gdy znowu szli, trzymając się za ręce.
- Za chwilę będziemy na miejscu - powiedział ze śmiechem szatyn, przytulając Harry'ego do swojego boku, by go trochę ogrzać.
________________________________________Przepraszam że tak długo nie było rozdziału, ale po pierwsze uczyłam się do egzaminów, a po drugie strasznie opornie szło mi pisanie tego rozdziału i w sumie i tak ma lekko beznadzieną końcówkę.
Miłego dnia/popołudnia/wieczora/nocy wszystkim <3
CZYTASZ
MÓJ WILCZEK
FanfictionLouis - przyszła alfa stada Harry - urocza, młoda omega z czekoladowymi loczkami, zielonymi oczami i dołeczkami w policzkach.