Harry zaczynał powoli żałować że dał się wyciągnąć Niallowi na pójście do galerii, ponieważ nadal bolał go tyłek, a blondyn ubzdurał sobie że muszą wybrać takie ubrania dla loczka, żeby Louisowi stanął jak go w nich zobaczy. Za każdym razem gdy farbowany blondyn to mówił, twarz bruneta przypominała dorodnego buraka co jeszcze bardziej bawiło Nialla.
- No chodź Harold i już się tak nie czerwień - zaśmiał się blondyn i pociągnął Harr'ego do kolejnego sklepu, tym razem z bielizną.
- Skąd wiesz, że Lou to się będzie podobać?? - zapytał cicho brunet, będąc lekko zdezorientowany, przez to, że przez krzyki Nialla praktycznie wszyscy na nich spoglądali.
- Po prostu wiem, a po drugie jemu podobał byś się nawet gdybyś ubrał na siebie worek na śmieci, a co dopiero takie cudeńko - zauważył farbowany blondyn.
- No nie wiem... - mruknął loczek.
- Nie marudź, tylko chodź Harold - powiedział - Które ci się najbardziej podobają? - zapytał po chwili, gdy stanęli przed półkami z koronkowymi majteczkami - Albo dobra nie mów, ja ci coś wybiorę, a ty przymierzasz - odparł Niall.
- Ale...
- Żadnych "ale" Harold, już zmykaj do przebieralni - przegonił bruneta.
- Niall...
- Bez dyskusji mój drogi - znów przerwał zielonookiemu blondyn.
Skończyło się na tym, że wyszli kupując dla młodszego kilka par koronkowych majteczek i głośnym śmiechem blondyna.
💙💚
- Hej kochanie, kupiliście sobie coś fajnego? - zapytał szatyn, gdy Harry i Niall weszli do domu.
- Tobie na pewno się spodoba - zaśmiał się głośno blondyn, a brunet oczywiście spalił buraka - Mniejsza z tym, macie coś do jedzenia, bo jestem głodny - zapytał blondyn i poszedł w stronę kuchni.
- Hej Lou - przywitał się loczek i pocałował szatyna w policzek, lecz alfie to nie wystarczyło i przyciągnął omegę do poprawnego pocałunku.
- Możecie przestać się lizać i zamówić pizzę! - krzyknął z kuchni irlandczyk.
- Nie liżemy się Niall, tylko całujemy - zaśmiał się Louis i pocałował ostatni raz Harre'go - Chodź wilczku, zamówimy tę pizzę - chwycił dłoń młodszego ciągnąc go do salonu.
Siedzieli na kanapie oglądając jakiś film w telewizji i jedząc pizzę, głowa bruneta leżała na kolanach szatyna, który głaskał jego policzek i szeptał jak bardzo go kocha, przez co loczek kilkusetny raz dzisiaj przypominał dorodnego buraka. Blondyn był zbyt zajęty pizzą i filmem by zwracać na nich uwagę, przynajmniej tak myśleli Harry i Louis, ponieważ Niall co jakiś czas na nich zerkał z cwanym uśmiechem. Przyjemnie spędzany czas przerwał im blondyn, który powiedział, że musi już wracać, a chwilę później pukanie do drzwi.
- Pójdę sprawdzić kto to - powiedział szatyn, na co dostał naburmuszony wzrok młodszego, który musiał się podnieść z jego kolan.
Niebieskooki otworzył drzwi, lecz nikogo tam nie było, rozglądnął się jeszcze raz by zobaczyć czy jakieś dzieciaki nie robią sobie żartów, lecz nagle usłyszał głośny huk rozbijanej szyby i krzyk Harr'ego. Alfa szybko pobiegł do salonu, gdzie znalazł przestraszoną omegę, którą bardzo mocno przytulił do siebie, a obok zobaczył rozbitą szybę i spory kamień z przyczepioną do niego karteczką.
- Spokojnie Hazz, jestem tutaj - mówił szatyn do bruneta, któremu nadal bardzo szybko biło serce.
Chwycił młodszego za rękę i powoli podszedł do kamienia i wyciągnął karteczkę na której było napisane
Nikt tu nie chce pedałów, jako alfy i luny stada
Brunet spojrzał na alfę z lekkim strachem i zdezorientowaniem.
- LouLou kto to mógł zrobić? - zapytał cicho loczek.
- Nie mam zielonego pojęcia Harreh - westchnął szatyn i chwycił mocniej małą dłoń młodszego.
- Kiedy zostaniesz alfą stada? - zmienił temat kędzierzawy, wiedząc, że to trochę uspokoi alfę.
- Pewnie za niedługo skarbie ponieważ się połączyliśmy. Teraz już na pewno będziesz luną stada - powiedział dumnie niebieskooki spoglądając na omegę, który był lekko przestraszony tym stanowiskiem, lecz zaraz uśmiechnął się dla niepoznaki.
- Co się dzieje Hazz?? - zapytał szatyn, gdy zauważył lekko wymuszony uśmiech omegi.
- Nic... - powiedział brunet i dla potwierdzenia uśmiechnął się do starszego, który przez połączenie bardziej czuł emocje młodszego i nie za bardzo w to uwierzył.
- Nie chcesz być luną? - zapytał zmartwiony alfa.
- Nie! Wręcz przeciwnie bardzo tego pragnę, ale również bardzo się boję - westchnął loczek, spoglądając na szatyna.
- Nie masz się czego bać kochanie ponieważ zawsze będę przy tobie i ci pomogę - obiecał niebieskooki również spoglądając na omegę.
- Wiem, tylko nie możesz być przy mnie dwadzieścia cztery godziny na dobę, ale i tak dziękuję - powiedział brunet i mocno przytulił się do starszego.
- Nie ma za co skarbie - pocałował zielonookiego - A teraz chodź przylepo, trzeba trochę ogarnąć ten bałagan i zrobić coś z dziurą w oknie.
- Ale jesteś tak przyjemnie ciepły alfo - westchnął i mocniej wtulił się w tors mężczyzny.
- Alfo? Od kiedy tak do mnie mówisz Harreh? - zapytał szatyn z ciekawości.
- A co nie podoba ci się? Alfo.. - ostatnie słowo dodał z cwaniackim uśmiechem, na co niebieskooki warknął, lecz gdy przez dziurę w oknie zawiał wiatr i poczuł zapach młodszego, wszystko zrozumiał.
- Za niedługo będziesz miał gorączkę Hazz - zaśmiał się starszy i spojrzał na bruneta, który się zarumienił.
- Przepraszam.. - powiedział cicho wilczek.
- Za co kochanie? - zapytał lekko zdezorientowany alfa.
- Za moje zachowanie z przed chwili - wyszeptał młodszy.
- Hazz nie jestem zły. To jest normalne, że przed gorączką jesteś bardziej podniecony - powiedział - Mi to wogule nie przeszkadza - dodał po chwili ze śmiechem Louis, a Harry zarumienił się jeszcze bardziej i schował twarz w torsie szatyna.
CZYTASZ
MÓJ WILCZEK
FanficLouis - przyszła alfa stada Harry - urocza, młoda omega z czekoladowymi loczkami, zielonymi oczami i dołeczkami w policzkach.