Pierwsze tygodnie stycznia minęły im strasznie szybko, przede wszystkim były bardzo zwariowane. Louis jako alfa stada z nowym rokiem miał coraz więcej pracy, przez co wychodził bardzo wcześnie z domu, gdy omega jeszcze spała, a wracał późno i zastawał bruneta śpiącego na kanapie w salonie, który zapewne na niego czekał, ale zmęczenie ciążą wygrywało, lecz w kuchni zawsze czekał na niego obiad ugotowany przez loczka. Alfa zawsze zastanawiał się jak młodszy nad tym wszystkim nadąża, chodzi do szkoły, odrabia zadania, gotuje i jeszcze jest w ciąży, a szatyn ledwo nadążał nad jedną rzeczą. Tomlinson bardzo niechętnie każdego ranka zostawiał ciężarną omegę, tym bardziej, że nie mógł nawet odwieść bruneta do szkoły.
Na szczęście poranne torsje, które były okropne, przez co miał wrażenie, że obydwa szczenięta to alfy, prawie minęły, a pojawiały się tylko przy dziwnych dla zielonookiego zapachach, dlatego właśnie szatyn musiał przestać używać swoich perfum, ponieważ od nich młodszemu robiło się niedobrze. Ich szczenięta miały już prawie cztery miesiące, więc zaniedługo jeśli dzieci dobrze się ułożą będą mogli poznać ich płcie i czy są alfami, betami, czy może omegami, na co obydwoje i oczywiście ich rodziny niecierpliwie czekali, by móc zacząć kupować bliźniaką ubranka i zabawki, a przede wszystkim by zacząć urządzać dla nich pokój, ale na to było jeszcze za wcześnie.
Zbliżały się również urodziny Harry'ego, którego brzuszek był już bardzo widoczny, ponieważ bliźniaki rosły jak na drożdżach. Szatyn kompletnie nie wiedział co może dać młodszemu w prezencie, w sumie to miał masę pomysłów, ale na żaden nie mógł się zdecydować, aż w końcu zdecydował się na dwa z nich. Jednym z nich miał być malutki piesek, a dokładniej malutki owczarek niemiecki, o którym brunet mówił dwadzieścia cztery godziny na dobę, szatyn wiedział, że loczek od małego chciał mieć psa, ale rodzice mu nie pozwalali, więc Louis postanowił spełnić jedno z kilku marzeń młodszego.
Drugim prezentem miała być niespodzianka, o której wiedział tylko Zayn, który pomagał mu ją zorganizować, lecz i tak szatyn starał się by mulat był jak w najmniejszym stopniu wtajemniczony i nikomu nie wygadał.
**
Louis w dniu urodzin Harry'ego obudził się pierwszy, jak zawsze w sumie, ponieważ młodszy był strasznym śpiochem, a teraz dodatkowo doszło jeszcze zmęczenie ciążą. Niebieskooki przez dłuższą chwilę przyglądał się spokojnie śpiącemu brunetowi, czasami przeczesując jego czekoladowe loczki palcami, a czasami głaszcząc delikatnie brzuszek omegi, który przez to, że zielonooki spał w samej koszulce Louisa, był pięknie widoczny. Alfa z niechęcią zostawiał nadal śpiącego omegę, ale musiał pojechać po pierwszy prezent dla bruneta.
O dziwo bardzo szybko wrócił do domu z małym owczarkiem niemieckim, który był suczką, która nie potrafiła usiedzieć w jednym miejscu, wszędzie było jej pełno, a do tego dwa razy zesikała się szatynowi w samochodzie. Nie obyło się również wcześniej bez wizyty w sklepie zoologicznym, by kupić zwierzęciu jedzenie, zabawki, miski i posłanie.
Szatyn wszedł cicho do domu, obładowany siatkami ze sklepu i małym pieskiem pod pachą, mając nadzieję, że Harry jeszcze śpi, albo przynajmniej jest jeszcze w łóżku. Odłożył reklamówki do kuchni i razem z sunią udał się do jego i bruneta sypialni. Powoli otworzył drzwi i wsadził głowę w szparę, ucieszony stwierdził, że omega już nie śpi i przegląda coś na telefonie, gładząc wolną ręką wystający brzuszek. Tomlinson był szczęśliwy, że nie musiał budzić bruneta, który ostatnio obrażał się na wszystkich, który przerwą jego sen, na szczęście nikt nie brał tego do siebie i rozumieli, że kędzierzawy zachowuje się tak przez hormony. Szatyn jednak zmarszczył zdezorientowany brwi, gdy usłyszał, że Harry cicho płacze.
Podszedł z sunią na rękach do łóżka i usiadł obok omegi, ocierając jej łzy, przez co młodszy lekko podskoczył wystraszony, a Louis od razu zganił się w głowie za swoją głupotę.
- L-lou? Co t-ty tu robisz, nie powinieneś być w p-pracy? - zapytał Harry, pociągając noskiem i lekko marszcząc brwi.
- Hazz, wilczku masz dzisiaj urodziny! Nie mógłbym iść do pracy, w tak ważny dzień! - wytłumaczył trochę zdezorientowany niebieskooki, ponieważ sądził, że to raczej logiczne, że ten dzień będzie chciał spędzić z przeznaczonym.
- P-pamiętałeś? - zapytał szczęśliwy brunet, niezauważając psa w rękach starszego.
- Kochanie, czemu sądziłeś, że zapomniałem o twoich urodzinach? - zapytał nadal zdezorientowany alfa.
- No bo jak wstałem rano to ciebie nie było... i myślałem, że poszedłeś do pracy i zapomniałeś... - wytłumaczył cichutko omega, a Tomlinson kolejny raz zganił siebie w myślach, za swoją głupotę, ponieważ to naprawdę wyglądało jakby zapomniał. - Pieseeeek!! - pisnął brunet, gdy wreszcie zauważył malutkie zwierzę w rękach alfy, które zaczęło się wyrywać, by przywitać się ze swoim nowym właścicielem. Niebieskooki zaśmiał się cicho na nagłą zmianę zachowania młodszego, na którą oczywiście nie narzekał, ponieważ wolał gdy jego przeznaczony był uśmiechnięty, a w policzkach pojawiały się urocze dołeczki.
- Wszystkiego najlepszego Hazz - powiedział z uśmiechem, widząc, że zwierzę pokochało bruneta, a on je.
- Dziękuję! Dziękuję! Dziękuję! - zawołał szczęśliwy omega i mocno przytulił się do starszego, całując go w policzek, który również mocno przytulił loczka i pocałował w czubek głowy. - Ma imię? - zapytał podekscytowany zielonooki, niechętnie odsuwając się od Louisa.
- Nie ma, to zadanie zostawiłem dla ciebie i jest dziewczynką - powiedział z szerokim uśmiechem, widząc z jaką ekscytacją brunet zajmuje się psem. - Która swoją drogą ma masę energii i dwa razy zesikała mi się w aucie - skrzywił się szatyn, choć wcale nie miał tego za złe zwierzęciu, lecz zaraz się uśmiechnął gdy usłyszał głośny śmiech Harry'ego. Louis patrzył na niego z czułością, głaszcząc psiaka po głowie.
- Nazwę ją.... - zamyślił się omega, gdy opanował już napady śmiechu. - Kiara! - powiedział radośnie, powodując jeszcze szerszy uśmiech Tomlinsona i nawet suczka spojrzała na bruneta, której chyba bardzo spodobało się jej imię bo zaczęła lizać zielonookiego po twarzy i radośnie merdać ogonem.
- Chyba jej się podoba - zaśmiał się szatyn i delikatnie odciągnął suczkę od omegi, by ten nie przemęczał się za bardzo, ponieważ do tej małej kupki futra szatyn zauważył, że trzeba będzie mieć masę energii i cierpliwości, lecz widząc szczęśliwy wzrok i szeroki uśmiech młodszego, wiedział, że się poświęci, by widzieć je częściej.
- Chyba tak - powiedział ze śmiechem i pocałował starszego, który nie powstrzymał się od pogłębienia pieszczoty. - Dziękuję Lou, najlepszy prezent na świecie, no i w sumie jedyny.. - ostatnią część zdania wyszeptał, a później pocałował ostatni raz szatyna.
- Mam dla ciebie jeszcze jeden prezent, ale to dopiero później i nie masz za co dziękować, dawanie tobie prezentów to sama przyjemność - powiedział z uśmiechem i przytulił do siebie mniejsze ciało, uważając na Kiarę, która o dziwo spokojnie leżała obok Harry'ego, a pyszczek miała ułożony na brzuszku omegi, zapewne czując, że znajdują się w nim dwie malutkie istoty.
________________________________________
Jak myślicie co będzie drugim prezentem Louisa?
Możecie mnie dodawać na snapie 😉⬇️
CZYTASZ
MÓJ WILCZEK
FanfictionLouis - przyszła alfa stada Harry - urocza, młoda omega z czekoladowymi loczkami, zielonymi oczami i dołeczkami w policzkach.