Narrator
Louis od momentu gdy wrócili ze szkoły chodził cały czas najeżony, jego alfa czuła potrzebę chronienia omegi, ale tego nie zrobiła, więc była obrażona. Jak jakaś przebrzydła alfa miała czelność podrywać jego przeznaczonego i przyszłą lunę stada?! To pytanie cały czas krążyło po jego głowie i coraz bardziej doprowadzało do szału, a Harry patrzył ze zdezorientowaniem na szatyna, który chodził w kółko po pokoju. Omega młodszego próbowała łasić się do alfy Louisa, by ją uspokoić ale ta go odpychała, co trochę go zabolało.- Lou? - zapytał - co się dzieje?
- Nic - zatrzymał się na chwilę by spojrzeć na omegę, a później znowu zacząć krążyć.
- Loueh, proszę przestań, przecież on nic mi nie zrobił - powiedział brunet.
- Wiem, ale z tobą flirtował - warknoł - jesteś moim przeznaczonym nie jego.
- Twoim - potwierdził Hazz z rozczulonym uśmiechem na zaborczość alfy, który nadal nie przestawał chodzić w kółko.
- No właśnie, więc niech lepiej już się do ciebie nie zbliża, bo tego pożałuje - zagroził. - I ty też trzymaj się od niego jak najdalej - odwrócił się by spojrzeć na młodszego, który przytaknął skinieniem głowy.
W głowie Harre'go powstał pewien pomysł na uspokojenie alfy i zapewnienia go o tym, że nie zbliży się do Grimshawa. Przez chwilę lekko się wahał, ponieważ nie wiedział czy jest gotowy na tak duży krok, ale w końcu przystąpił do działania. Powoli podszedł do Louisa ciągle patrząc mu w oczy, starszy był trochę zdezorientowany, ale nie ruszył się z miejsca.
Brunet powoli zmniejszał pomiędzy nimi odległość, by po chwili stanąć na palcach i złączyć ich usta w namiętnym pocałunku, na który obydwoje długo czekali i bardzo go pragnęli. Louis po chwilowym szoku, zaczął szybko oddawać pocałunek i położył dłonie na biodrach młodszego, by po chwili go jeszcze bardziej do siebie przyciągnąć. Harry zaś zarzucił swoje małe dłonie na kark szatyna, co jakiś czas pociągając za pojedyncze pasemka karmelowych włosów. Niechętnie oderwali się od siebie, gdy zaczęło im brakować powietrza, przez chwilę przyglądali się sobie w ciszy nie wiedząc co zrobić dalej. Louis obserwował czerwone napuchnięte usta od pocałunku oraz zarumienione policzki młodszego, który pod jego czujnym wzrokiem rumienił się jeszcze bardziej, jeśli wogule to było możliwe.
- Dziękuję - powiedział cicho starszy.
- To był jedyny sposób, żebyś choć trochę się uspokoił, ale od samego początku chciałem to zrobić - ostatnią część zdania prawie wyszeptał.
- Ja też - powiedział, po czym znowu połączył ich usta i mruknął z zadowoleniem. Chociaż nie byli połączeni alfa Louisa zachowywała się jakby właśnie tak było, ciągle lizała omegę Harre'go po pysku i brzuchu, gdzie później miały mieć domek ich szczenięta, co bardzo cieszyło obydwóch.
Oderwali się od siebie z mlaśnięciem, po czym brunet wtulił się w większe ciało i poczuł oplatające go ramiona.
- Chodź idziemy do łóżka - chwycił Hazzę pod udami na co ten pisnął, mocniej chwyciwszy kark Louisa i popatrzył na niego lekko przestraszony.
- Nie w tym sensie wilczku - zaśmiał się z reakcji loczka.
Położyli się, młodszy znowu wtulił się w szatyna i położył głowę na jego klatce piersiowej, a starszy położył dłoń na jego plecach delikatnie je głaszcząc.
- Dobranoc Lou - powiedział sennie Harry.
- Dobranoc słońce, słodkich snów - odpowiedział Louis.
💙💚
Rano Louis odwiózł dziewczynki i Harre'go do szkoły, z którym pożegnał się buziakiem i dużym przytulasem. Brunet znów spędził cały dzień w szkole z farbowanym blondynem, lecz znów czuł zapach Nicka, przez co był trochę nieswój. Cały czas sprawdzał czy alfy nie ma w pobliżu, ale nigdzie go nie widział i nie uszło to uwadze Nialla, który patrzył na niego z zaciekawieniem i zdezorientowaniem.
- Kogo tak wypatrujesz? - zapytał w końcu blondyn.
- Nikogo - powiedział Harry, szczerze mówiąc brunet myślał, że robił to dyskretnie, ale jeśli Niall to zauważył to Nick też na pewno musiał, jeśli wogule go obserwował.
- Nie wierzę ci stary, jakbym nie czuł twoich emocji to pomyślałbym, że widziałeś przystojnego alfę, ale je czuję i czuję strach, a po drugie masz przeznaczonego - zauważył blondyn - Co się dzieje Hazz?
- Kojarzysz alfę z sekretariatu? - zapytał, a gdy otrzymał skinienie kontynuował - flirtował ze mną, a teraz czuję wszędzie gdzie pójdę jego zapach, jakby mnie śledził i zaczynam się trochę bać.
- Powiedziałeś Louisowi?
- Tak i był okropnie zazdrosny - zaśmiał się - musiałem go pocałować, żeby choć trochę go uspokoić.
- Pocałowałeś go i mi o tym nie powiedziałeś?! - prawie krzyknął Niall
- Tak jakoś wyszło - wzruszył ramionami loczek
- Opowiadaj! - zachęcił go farbowany blondyn - jak całuje? długo to robiliście? co było potem? jak zareagował?
- Spokojnie blondi. Chodź pójdziemy przed szkołę, bo zaraz Louis przyjedzie. - powiedział, a gdy ruszyli w stronę parkingu kontynuował - Odpowiadając na twoje pytania, Louis całuje cudownie, od początku chciałem pocałować te wąskie wargi, gdy go pocałowałem poczułem ogromne motylki w brzuchu i jakby czas się zatrzymał. Wydawało mi się, że całowaliśmy się bardzo długo, a tak naprawdę to były minuty, ale za to najlepsze minuty mojego życia. Po pocałunku był szczęśliwy widziałem te iskierki w jego pięknych niebieskich oczach, później mi podziękował, a ja powiedziałam, że zawsze chciałem to zrobić i on przyznał, że też chciał. To było cudownie, najlepszy pocałunek jaki mogłem sobie wymarzyć - zakończył rozmarzony z serduszkami w oczach.
- Wow, dość szczegółowo opisane - zaśmiał się blondyn - zdajesz sobie sprawę, że go kochasz? - zapytał po chwili, a Harry zaczął zastanawiać się nad słowami Nialla, gdy to co blondyn powiedział do niego dotarło zrobił się blady i uświadomił sobie, że on na serio może kochać Louisa.
- Wszystko dobrze Harry? Jesteś cały blady - zauważył Niall - Przecież to chyba dobrze...
- Kocham go - przerwał mu Harry, a po chwili brunet przed oczami zobaczył mroczki i nastała ciemność.
CZYTASZ
MÓJ WILCZEK
FanfictionLouis - przyszła alfa stada Harry - urocza, młoda omega z czekoladowymi loczkami, zielonymi oczami i dołeczkami w policzkach.