pov: GeorgeNotFound
złapaliśmy nasze zwierzęta do zagrody i wtedy poczuliśmy że jesteśmy głodni, zjedliśmy tylko śniadanie 0 6.30 rano a było już po trzynastej
- Chodź robimy obiad- powiedział Dream
-jasne tylko nakarmię zwierzęta- oznajmiłem nasypując ziarna kurą
time skip
-wracamy do tych podwodnych ruin?-zapytałem
-tak tylko musimy się przygotować
podeszliśmy do skrzyni i zabraliśmy potrzebne nam rzeczy takie jak: Miecze, Kilofy, Pochodnie oraz zbroję która się znowu podzieliliśmy i nie zapomnieliśmy oczywiście o jedzeniu
-wiesz Dream- zacząłem temat- przydało by się końcu zrobić ten pokój i magazyn
-no faktycznie skrzynki się walają wszędzie a my spaliśmy już dwie noce tam- pokazał na nasz "domek" jednopokojowy
-pochorujemy się- powiedziałem zakładając ostatnią część zbroi
-trzeba się tym zająć- powiedział łapiąc mnie za rękę oraz mocno ją ścisnął- ale nie teraz- pociągnął mnie za sobą i zaczęliśmy biec przez las- teraz mamy ciekawsze rzeczy do roboty- wykrzyczał kiedy przebijaliśmy się przez liście w biegu
po krótkiej chwili już byliśmy nad wodą a przez bardzo szybki bieg upadliśmy na ziemie oddychając głęboko oraz jak zwykle śmiejąc się
-to nie był dobry pomysł powiedziałem prostując nogi na piasku- teraz musimy odpocząć zanim wejdziemy do morza
- to chyba fajnie, odpoczynek nikomu jeszcze nie zaszkodził- powiedział kładąc się
- ehh- mruknąłem także kładąc się
- wiesz jest jedna rzecz o którą nie zapytałem- odezwał się Dream przerywając nasze "opalanie sie"
- jaka- zapytałem układając rękę w daszek aby słońce nie paliło mnie w oczy
-kiedy masz urodziny- zapytał
Wsunie to dziwie się że nie zadaliśmy sobie tego pytania wcześniej
-ja zawsze obchodziłem je 28 lipca a ty?- zapytałem
-moje są dziesiątego grudnia- powiedział
-fajnie tylko szkoda ze ja już straciłem rachubę jaki jest dzisiaj dzień
-z moich obliczeń wynika ze jest dwudziesty-czwarty czerwca
-dzięki, odpocząłeś- zapytałem wstając
- tak jasne, przecież leżymy tu trzydzieści minut
-co?- zapytałem
Dream się zaśmiał i powiedział- serio spałeś?
- najwidoczniej, dobra dobra idziemy
- tak chodź-powiedział i poszliśmy w stronę wody
chodziliśmy w wodzie która sięgała nam do łydek a następnie do kolan i tak dalej aż w końcu staliśmy po takiej do szyi a ruiny była jeszcze daleko od nas
-zobacz- powiedziałem- tam pływa kłoda- pokazałem na owy przedmiot- podpłyniemy tam a potem się zanurzymy
-wyścigi?- zapytał blondyn
- nie- powiedziałem bo wiedziałem ze i tak przegram
-psujesz zabawę- chłopak popłynął a ja zaśmiałem się i zrobiłem to samo
CZYTASZ
the end and...? /dnf/ dreamnotfound
Przygodowehistoria paru osób tak naprawdę nastolatków wielkim świecie w którym na każdym kroku czyha niebezpieczeństwo woooooooops to moja pierwsza książka wiec przepraszam za błędy i interpunkcje możecie poprawiać mnie w kom z góry dziękuje no cóz nie wi...