JEDEN: PARYŻ

1.1K 55 2
                                    


                Starałam się szukać pozytywów życia, a raczej śmierci. Na przykład, moje ubrania wyglądały dzisiaj jak u prawdziwej gwiazdy. Puchaty, różowy płaszcz, błyszcząca koszula i jedwabna, czarna bluzka były moim dzisiejszym strojem. Już po raz miliardowy w tym tygodniu śpiewaliśmy w Paryżu. Z radością odkryłam, że znam trochę francuskiego. Musiałam podłapać go trochę podczas mojej poprzedniej trasy z klubem z Caleba.

Nie był w stanie przybić mi pieczęci. W jakiś sposób moce, które posiadałam, go przed tym powstrzymywały. To było pocieszające, ale wiedziałam również, że nie mogłam odejść. Musiałam chronić ludzi, na których mi zależało, nawet z daleka.

Być może nie byli w niebezpieczeństwie, bo w końcu pieczęci opuściły ich ciała, ale wolałam nie testować tej teorii. Serce bolało mnie na wspomnienie o naszym pożegnaniu. Było takie nagłe. Nie spodziewałam się, że taki będzie koniec.

Caleb wymazał wszystkim wspomnienia o mnie. Poprosiłam go o to. To było jedyne, co mógł dla mnie zrobić, biorąc pod uwagę, że to była najboleśniejsza część mojej decyzji. I nadal taka jest.

Nie mogłam pozwolić, by Williamsowie stresowali się córką, którą stracili. Mogliby zrobić złe wrażenie w razie, gdyby chcieli adoptować jeszcze jakieś dzieci. Taylor mogłaby stracić swoją pracę pielęgniarki. Właśnie dzięki temu dopasowali mnie do tej rodziny.

Wszystkie dokumenty związane z nazwiskiem Lila Mae Williams zostały usunięte. Teraz byłam po prostu Adelaide Cooper. Nie chciałam, żeby ludzie nazywali mnie Lilą Mae. To przywracałoby bolesne wspomnienia.

Moją siostrę.

Moich przyjaciół.

Chłopaka, w którym się zakochałam.

Potrząsnęłam głową, chcąc pozbyć się tych myśli. Oglądałam ich teledyski na YouTube. Dziwnie było widzieć mnie wyciętą z „Od świetności krok". Tęskniłam za nimi. Tęskniłam za przebywaniem na scenie razem z nimi.

To było magiczne.

Występowanie tutaj było mniej satysfakcjonujące. Radość, jaką przynosimy ludziom, wydaje się udawana i nie mamy żadnej relacji z publicznością, choć w końcu utkwiliśmy razem na całą wieczność.

No dalej, Addie. Pamiętasz drugą pozytywną rzecz?

Ach, tak. Tak naprawdę była ona numerem jeden na mojej liście, ale dzisiaj mój strój przyszedł mi do głowy jako pierwszy.

Jedyną osobą, która utrzymywała mnie przy zdrowych zmysłach, był Willie. Skejter nadal mógł wychodzić na zewnątrz klubu. Na bieżąco informował mnie o wszystkich, którzy zostali w domu. To zabawne, że moim domem było miejsce, w którym mieszkałam przez mniej niż miesiąc.

Willie i ja naprawdę rozumieliśmy się nawzajem. Był jedynym członkiem klubu, który nie był zmuszony imprezować przez całą wieczność. Caleb dał mu ten przywilej wychodzenia, by mógł pojeździć na deskorolce. Mnie jeszcze nie ufał, gdyż byłam nowym dodatkiem do jego grupy.

Chyba wiedział, że bym go nie zostawiła, ale wolał dmuchać na zimne. Ciekawiło mnie, dlaczego byłam taka ważna dla Caleba. Jak dostałam te wszystkie „moce" i jakie dokładnie były? Z tego, co powiedziałam, jedynym, co było we mnie wyjątkowe, było przeżycie jego wstrząsów. Jednak byłam pewna, że musiało być coś jeszcze. Byłam zdeterminowana, żeby do odkryć.

Śpiewaliśmy „Paryż" — moją autorską piosenkę, którą napisałam specjalnie na tę okazję. Caleb zmuszał mnie do używania mojego talentu muzycznego. Lecz musiałam przyznać, że miło pisało mi się nowy utwór. Nadal nie było tak samo.

² SPIRIT OF HOLLYWOOD ━ JULIE AND THE PHANTOMSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz