SIEDEM: POZWÓL MI CIĘ ROZRUSZAĆ

555 41 2
                                    


                — Przyciąga cię do siebie, czyż nie? — odezwała się kobieta, strasząc nas oboje. — Jak syrena w morzu. Kiedy usłyszysz klub i go zobaczysz, toniesz w nim bez względu na konsekwencje.

— Być może — odparłam nadal roztrzęsiona po jej nagłym pojawieniu się.

— Jestem Jean, ale przyjaciele mówią mi Jeannie — dodała, uprzejmie podając mi rękę.

Szeroko otworzyłam moje niebieskie oczy i niemalże bałam się ująć jej dłoń. Nauczyłam się, że uściski dłoni mogą przynieść zgubę. Zerknęłam na Williego, który również był zaskoczony.

— Jesteś Adelaide Cooper, prawda?

— Tak. — Ciężko przełknęłam ślinę i puściłam jej rękę, a ona pochyliła się, aby powitać również Williego. — Tak, to ja.

— Willie — przedstawił się chłopak.

— Wiem. — Jej piwne spojrzenie spoczęło na mnie, przez co poczułam się niekomfortowo. To było prawie tak, jakby wiedziała, że tu będę i że jej szukam. Jednak nie wyglądało na to, by starała się nam grozić. — Miło cię w końcu poznać.

— Ciebie również. — Słowa ledwo zdołały opuścić moje gardło będące zaciśnięte z powodu napięcia i strachu. Czy Jean potrafiła czarować? Nie chciałam tracić czujności.

— W zeszłym tygodniu dałaś naprawdę niezły występ — skomentowała Jean, skupiając swoją uwagę na scenie. Popatrzyłam na nią skołowana. Śpiewałam tyle razy, że nie zrozumiałam jej słów od razu. — Sprawiedliwie pokonałaś Caleba.

Och, chodziło o pojedynek.

— Addie zawsze daje z siebie wszystko — wtrącił Willie, gdy już ponownie się opanował. Bezgłośnie wypowiedział do mnie słowa „Zachowaj spokój".

Racja, bo on był królem spokoju.

— Widać — odparła. — Jej talent jest oczywisty. To nic dziwnego, że Adelaide jest jedną z VIP-ów w tym klubie.

— Dziękuję. Um, przepraszam, że pytam, ale dlaczego nie poznałyśmy się już wcześniej? Nie jesteś tu nowa, prawda?

Już to wiedziałam, ale musiałam zobaczyć, jaka będzie jej reakcja, by zadecydować o naszym następnym kroku.

— Jestem stara. — Zaśmiała się Jean. — Jestem w tym klubie o kilka dekad więcej niż wielu innych członków, w tym wy. Caleb mnie ukrywał. Dopiero niedawno pozwolił mi tu wrócić.

— Dlaczego? — spytałam, zanim zdążyłam się powstrzymać.

Poczułam dłoń Williego spoczywającą na moich plecach, gotową, by mnie odciągnąć w razie, gdyby coś się wydarzyło. Nie wiedziałam, czego się spodziewał. Jeżeli Jean potrafi czarować, to wszelkie jego zamiary poszłyby na marne.

Jej ostre spojrzenie skupiło się na mnie i usłyszałam świst wydawany przez jej sukienkę, kiedy się obróciła.

— Uważa mnie za zagrożenie.

— A jesteś zagrożeniem?

Willie popatrzył na mnie, niemo pytając, dlaczego zadałam to pytanie.

— Może jestem — odpowiedziała z krzywym uśmiechem. — Dla niektórych ludzi.

— A dla innych...

— Nie muszą się o nic martwić. Ty jesteś w tej drugiej grupie.

Wypuściłam z płuc powietrze, które nie wiedziałam, że wstrzymywałam.

² SPIRIT OF HOLLYWOOD ━ JULIE AND THE PHANTOMSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz