2

700 39 76
                                    

Obudziłem sie około dwunastej a raczej zostałem obudzony przez dzwonek do drzwi który nie przestawał dzwonić. Chwyciłem telefon i zadzwoniłem do Atsumu który oczywiście nie odebrał

Wkurwiony zwlokłem sie z łóżka i wyszedłem z pokoju

-Tsumu kurwa idioto nie słyszysz dzwonka?!- krzyknąłem stając w jego drzwiach

-Hm? Otwórz i daj mi spać- mruknął nawet nie otwierając oczu

-Jesteś zjebany- stwierdziłem

Zbiegłem po schodach i otworzyłem te jebane drzwi ignorując że jestem jedynie w jakichś dresowych spodenkach

-No wreszcie ktoś raczył otworzyć!- pisneła szmata

-O nie. Ty nie wchodzisz- chciałem zamknąć drzwi jednak zostało mi to uniemożliwione przez jej nogę

-Nie przyszłam do ciebie- warknęła popychając mnie przez co nic nie stało jej już na drodze do wejścia do domu

-Ktoś ci pozwolił wejść?- zapytałem próbując zabić ją wzrokiem

-Nikt nie musiał- ściągneła buty -gdzie jest pokój Atsumu?- dodała

-Nie powiem ci. Wypierdalaj stąd. On nie chce cie widzieć. Wie co i z kim zrobiłaś dwa dni temu dokładnie o godzinie 22:46- skłamałem

To że ja o tym wiem nie znaczy ze Tsumu też. Moja znajoma ją widziała i to jest naprawdę straszne że ten kretyn mi nie wierzy

-Oh tak? W takim razie chce to od niego usłyszeć. Powiesz mi grzecznie czy sama mam go znaleźć?- zapytała

Ale mnie korci kurwa żeby jej zajebać

-Nic ci nie powiem. Nie ma go w domu. Poszedł do skle...- moja wypowiedź została przerwana przez tego idiotycznego blondyna który akurat teraz zechciał zejść na dół

-A ty co?!- pisnęła podchodząc do niego. Zanim zdążył odpowiedzieć dłoń brunetki znalazła się na jego policzku

-No chyba cie pojebało. Jeszcze raz go uderz to ci oddam ze zdwojoną siłą- warknąłem ściskając jej kościsty nadgarstek

-Samu. Zostaw ją. Należało mi sie- Atsumu spuścił smutny wzrok

-Jak śmiesz mi nie odpisywać kurwo?! Popierdoliło cie już do końca?!- krzyknęła wyrywając mi sie

-Ja do chuja nie mam zamiaru tego oglądać. Wychodze- pobiegłem do swojego pokoju w którym chwyciłem dresy i jakeąs bluzę. Udałem sie z nimi do łazienki w której umyłem zęby i twarz. Ubrałem się i wybiegłem z pomieszczenia

-A ty się idioto ogarnij i zerwij z tym czymś- mruknąłem mijając brata który otrzymywał opierdol od suki

Ponownie głośno zatrzasnąłem drzwi pokazując przy tym jak bardzo mnie wkurwili. Sam nie wiem po co, jak i czemu ale kierowałem się w to samo miejsce co wczoraj. Może tym razem umrę. I chuj... Przynajmniej nie bede musiał znosić tej kurwa głupiej szmaty

Znalazłem się miedzy tymi samymi blokami co wczoraj jednak szatyna nigdzie nie było.
Oczywiście że go nie ma. A co ja myślałem? Że nagle go znowu spotkam? Żałosne. Powinienem po prostu o nim zapomnieć. Zresztą co mnie on obchodzi

Spojrzałem na swój telefon na którym widoczne było zdjecie mojego ,kolegi, jak i jego numer i imię

-Halo?- odebrałem zirytowany

-Hej Osamu. Jak tam przeprowadzka?- zapytał

-Dobrze. Coś się stało że dzwonisz?- ponownie ruszyłem spacerkiem przed siebie

-Nie no. Chciałem cie usłyszeć poprostu. Kiedy się spotykamy?- zmienił ton na radośniejszy

-Nie wiem. A kiedy chcesz?- westchnąłem. Może dobrze zrobi mi spotkanie z nim? Mimo że tydzień temu się widzieliśmy

-A kiedy możesz?- dopytał

-Szczerze to nigdzie nie wychodze. Mam wolny cały tydzień- odpowiedziałem

-Okej. To może jutro?- zaproponował

-Pewnie. O której i gdzie?- mój wzrok powędrował przede mnie. W oddali zobaczyłem jakieś dwie osoby.   Kurwa przerażające

-Tam gdzie zawsze. O 16 ci pasuje?- upewnił się

-Jasne- zmrużyłem oczy próbując dostrzec postacie

-Okej. Tylko nie bierz brata. Cześć- rozłączył sie

A to niby czemu? Czyżby Atsumu aż tak go zirytował? Nie dziwie się w sumie 

W moim kierunku szli dwaj chłopacy. A raczej jeden szedł a drugi zawieszał się na nim. Chyba ktoś tu przesadził z alkoholem. Pytanie tylko czy ,już, czy ,jeszcze,
Jest dopiero dwunasta więc obstawiam na ,jeszcze, chwila... W sumie to nie wiem

Szedłem niewzruszony ciemną uliczką starając się na nich nawet nie patrzeć. Jeszcze by się spinali czy jakiś problem mam. Niestety znam to za dobrze

Kiedy przechodziłem obok nich poczułem mocny zapach alkoholu i fajek. No tak.

-To ty!- usłyszałem krzyk jednego
No kurwa chyba nie

Moje serce zabiło szybciej. Obróciłem się powoli

-Że ja?- pokazałem na siebie palcem

Spotkałem te zielono-szare tęczówki czy chuj wie jaki one tam mają kolor. Kurde to on

-Tak!- zachichotał

-Nie słuchaj go. Najebał się i nie wie co mówi- chłopak w maseczce który ciągnął za sobą (być może) morderce posłał mi przepraszające spojrzenie -Idziemy do domu- dodał tym razem już nie do mnie

Ponownie ich wyminąłem. Co dziwne on nie wyglądał lepiej. Pod jego nosem znajdowała się zaschnięta krew. Tak samo jak na jego policzkach. Czy ten jego kolega chociaż trochę nie mógł mu tego opatrzeć?

-Nie! Stój- ponownie usłyszałem głos patusa

-Hm?- spojrzałem na niego. Co dziwne wcale się już nie bałem

-Daj mi swój numer słońce- uśmiechnął się jeszcze szerzej

-Suna jeśli zaraz nie przestaniesz przynosić mi wstydu to inaczej porozmawiamy- syknął ten w maseczce

Chwila... On chce numer? Ode mnie? Co?! Kurwa o mój boże! Nie! Dobra stop, anuluj kurwa

-No dalej. Nic nie stracisz. Najwyżej mnie zablokujesz- dodał chcąc do mnie podejść co mu nie wyszło. Zachwiał się i padł na kolana

-Kurwa... Sorki ale możesz mu go podać? Nawet jakiś zmyślony. On nie odpuści a mam go już dość- westchnął czarnowłosy próbując postawić szatyna na nogi

-Zgoda- wymusiłem lekki uśmiech

Co mi szkodzi? Ma racje... Najwyżej go zablokuje

Chwyciłem jego telefon który mi podał i wpisałem mój numer. Podpisałem się poprostu imieniem

-Masz- oddałem mu urządzenie

-Dzięki ko...- tym razem przerwała mu dłoń bruneta która zakryła jego usta

-Starczy- syknął kiwając do mnie głową. Tym razem już nic ich nie zatrzymało. Zaczęli powoli się oddalać

Czy on mieszka gdzieś w okolicy?
Cholera dałem mu swój numer. I po co? Jestem totalnym idiotą.

Co. Może teraz zaprzyjaźnie się kurwa z mordercą. Super pomysł co nie?

Mam nadzieje że był na tyle pijany że nie będzie tego pamiętał

*
*
*
*
*
*
*
*

IDK. MIŁEGO DNIA I POWODZENIA W SZKOLE TEMU KTO OD DZISIAJ JUZ CHODZI

Sick boy  |  OsaSunaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz