21

704 45 56
                                    

Nie wiem ile tu tak siedziałem ale zacząłem czuć się coraz lepiej. Lęk który mi towarzyszył poprostu zniknął wpuszczając na swoje miejsce spokój i jakieś dziwne zadowolenie z życia

Ciekawe co z Suną. Chce z nim bardzo porozmawiać. Muszę z kimś porozmawiać. Ciekawe jakby zareagował jakbym go znowu pocałował. Albo ciekawe jak to jest robić to z chłopakiem

Wiem że wszystko będzie dobrze

-Naprawdę jesteś zjebana. Serio ze wszystkich możliwych rzeczy musiałaś dać mu akurat to? Ty pierdolona kretynko. Wiesz co on będzie przechodził? Przysięgam że cie zapierdole jak cie spotka... Jest tu. Masz kurwa szczęście- usłyszałem głos Suny na co uśmiechnąłem się jeszcze szerzej

Wstałem i podbiegłem do chłopaka

-Wiem wszystko o Yuijim. Czemu się tak wściekałeś? Żałosne byłoby stwierdzenie że to twoja wina. Chłop ma swój rozum. Wszystko będzie dobrze. Jest super co nie? Sun...- dłoń zirytowanego szatyna mocno przyległa do moich ust uciszając mnie

-No tak... Nadmierna gadatliwość i jebane poczucie że wszystko będzie dobrze- warknął -wracamy do domu ćpunie- dodał

-Czemu jesteś nie miły? I czemu się dystansujesz? Chodzi o ten pocałunek? Podobało mi się i nie żałuje mimo że jesteś hetero. Skoro kochałeś chłopaka to nie jesteś hetero. Po co wszystkim to wmawiasz? Bycie innej orientacji jest okej- poprostu wypowiadałem wszystko co wpadło mi do głowy

Zajebisty stan

-Cicho już siedź. Wiesz jak bardzo będziesz miał przejebane jak zacznie schodzić?- syknął -idziemy do domu więc przygotuj się na zjebe od Atsumu- dodał

-Oi nie przesadzaj. Będzie dobrze... Mówie ci- zatrzymałem sie -Daj mi rączkę. Chce iść z tobą za rękę Suna- dodałem chwytając jego dłoń

-Uspokój się ćpunie- westchnął przeciągle splatając ze sobą nasze palce

-Nie jestem już twoim słońcem?- dopytałem

-Zawsze nim będziesz. Ale jak jesteś naćpany to zaczynam cie szczerze nienawidzić. Porozmawiamy o tym jeszcze- syknął ponownie ruszając przed siebie

-Dla ciebie zrobiłbym wszystko. Naprawd...- ponownie mi przerwał

-Jak to dla mnie?- zmarszczył brwi

-No dla ciebie. Powiedziała mi że jak to wezme to opowie mi o co z tobą chodziło. Chce ci pomóc- posłałem mu uśmiech

-Jesteś głupi. Obiecaj że nigdy już nic nie weźmiesz- popatrzył na mnie ze zmartwieniem

-Będzie dobrze Rin. Ja naprawdę chce ci pomóc. Wystraszyłem się trochę jak o tym usłyszałem. Ogólnie Fuyuko jest ohydna. Jak można tak nisko upaść. Wolałbym pocałować ciebie. Podobało ci się? Pamiętasz coś? To dlatego mnie unikasz?- ponownie nie umiałem zamknąć mordy

-Całowałes ją?- zapytał kpiąco

-Kazała mi. I to wziąć też mi kazała a ja naprawdę chciałem wiedzieć o co chodzi- odpowiedziałem

-Tak, podobało mi się. I co?- odwrócił wzrok -Możliwe że przez to cie unikałem bo wystraszyłem się tego że jesteś chłopakiem a mimo to chciałem więcej- dodał -powiem ci wszystko tylko nie spotykaj się już z tą szmatą- westchnął przeciągle

-Dobra. Ale skoro się podobało to czemu tego nie powtórzymy? Hmm?- mocniej zacisnąłem jego dłoń

-Bo jesteś naćpany i gadasz głupoty? Teraz pojedziemy do domu. Lepiej żebyś nie przyniósł mi wstydu- syknął

-A Atsumu? Nie będzie zły, prawda? Będzie dobrze?- zacząłem

***

-Jesteśmy. Poprostu udawaj nie naćpanego czy coś- wzruszył ramionami stając przed jakimś białym jednorodzinnym domkiem

-Kto tu mieszka? Ty?- dopytałem

-Tak, ja. Chyba nie chcesz opierdolu od Atsumu? To trochę moja wina dlatego postaram się ci pomóc jednak zażycie tego co ci dała ma chujowe skutki więc nie obiecuje że nie przeżyjesz w tym domu najwiekszego piekła czy coś tam- westchnął otwierając drzwi

Po ściągnięciu butów przeszliśmy przez schody kierując się do jakiegoś dużego pokoju należącego do Suny

-Ale ładnie tu masz. Mogę się położyć? Ide się położyć ale tylko z tobą. Porozmawiajmy o czyymś- przeciągnąłem

-Zaraz ćpunie. Ide oznajmić matce że u mnie jesteś- szatyn posłał mi lekki uśmiech opuszczając pomieszczenie

Podszedłem do łóżka z czarną pościelą na które padłem. Czemu niby tak rzadko tutaj nocuje? Przecież jest dobrze

-Już jestem. Powiedziała że wyjątkowo pojedzie do eghem- zaciął się -kolegi- dodał zamykając za sobą drzwi. Podszedł do łóżka na którego kraju usiadł patrząc na mnie z przejęciem

-Nie patrz tak na mnie. Nie skończe tak jak on. Nie musisz się o to martwić- zapewniłem

-Wiem. Nigdy więcej nie weźmiesz i ja już tego przypilnuje- wzruszył ramionami jednak szybko go do siebie przyciągnąłem

-Mieliśmy sie całować. No dalej. Zróbmy to Suna- uśmiechnąłem sie

-Myślę że to zły pomysł. Zwłaszcza że mówisz to tylko żeby cokolwiek powiedzieć. Nie wiem... Opowiedz jakąś historię jak nie wiesz co mówić. Poprostu wiem że chcesz- odsunął się ode mnie

-Chce cie pocałować. Wtedy mi się podobało! I stan w jakim jestem nie ma na to wpływu. Ogólnie wtedy powiedziałeś mi że na nic nie masz siły. O co chodziło? Martwie się- przyznałem

-O nic...- zmieszał się -takie tam pijackie gadanie tylko. Ty to sie lepiej o siebie martw bo za kilka godzin będzie schodziło- odpowiedział

-No już nie jestem twoim słońcem? Czemu mnie tak nie nazywasz? To naprawdę nie miłe. Skoro już sie przyzwyczaiłem do tego że tak mówisz to nie powinieneś przestawać tylko dlatego że spodobał ci się pocałunek ze mną. Chce być znowu twoim skarbem, słońcem i kim tam sobie zażyczysz Suna. Nie zmieniajmy naszej rela...- moją wypowiedź przerwały usta szatyna które skutecznie mnie uciszyły

Moje serce zabiło szybciej a ekscytacja przeszła już dawno na wyższy poziom. Z zadowoleniem oddawałem każdy pocałunek. Z każdą sekundą czułem się jedynie lepiej. Po chwili poczułem jego język

Kurwa on robi to tak dobrze. Uczucie w moim brzuchu jedynie się nasiliło sprawiając że naprawdę było mi najlepiej na świecie

Nie wiem co mi odjebało ale wsunąłem swoje ręce pod bluzę chłopaka który nic sobie chyba z tego nie robił... No własnie ,chyba,
Przeniosłem dłonie na jego klatkę piersiową zahaczając nimi o sutki szatyna który gwałtownie wciągnął powietrze do płuc. Ostatni raz głośno cmoknął mnie w usta od razu zjeżdżając na moją szyje

Zaczął ją zasysać, lizać i przygryzać w przeróżnych miejscach sprawiając że poczułem się tylko lepiej

Chłopak zmienił naszą pozycje siadając mi okrakiem na biodrach. Nachylił się ponownie złączając ze sobą nasze wargi od razu dołączając języki. Całe moje ciało stało się nienaturalnie rozpalone a podniecenie przejęło nade mną kontrole.

Moja ręka zjechała w dół. Uśmiechnąłem się szeroko wyczuwając dosyć spore wybrzuszenie w spodniach szatyna który cicho westchnął w moje usta co cholernie mi się spodobało

Jestem zboczeńcem

*
*
*
*
*
*
*
*
*

IDK DALEJ CO TU NAPISAĆ. MIŁEGP DNIA POPROSTU

Sick boy  |  OsaSunaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz