EPILOG

1.1K 49 49
                                    

         PÓŁTORA ROKU PÓŹNIEJ

-Wstawaj idioto! Spóźnimy się!- krzyknął Osamu potrząsający swoim chłopakiem

-Mmm jeszcze pięć minut słońce- odpowiedział szatyn wtulając się mocniej w poduszkę -Poczekają. Uspokój sie- dodał

-No nie wiem czy poczekają. Jeśli za te pięć minut nie będziesz gotowy to zaciągne cie tam nagiego- syknął szarowłosy wychodząc ze swojego pokoju

-Samu! Jak zrobicie to od razu przysyłajcie zdjecie!- pisnął drugi Miya

-Uspokój sie- warknął Sakusa

-Omi jesteś taki nieczuły! Baka Omi baka!- założył obrażony rękę na rękę

-A ty dziecinny i co?- zapytał brunet przytulając swojego chłopaka od tyłu -Może zrobimy coś ciekawszego niż obrażanie się, hm?- mruknął mu do ucha

-Okej!- pisnął Atsumu wbiegając do swojego pokoju

Osamu westchnął przeciągle

-Rintaro Suna! Przysięgam że jeśli jeszcze nie wstałeś...- krzyknął szarooki jednak przerwał mu szatyn wychodzący nago z pomieszczenia -Kretynie czemu nie się ubrałes?- pomimo zirytowania Miyi na jego twarzy pojawił się uśmiech

Na tych chudych udach od prawie dwóch lat nie pojawiło się żadne nowe przecięcie z czego oboje byli dumni

-Już się ubieram Samu-

***

-Przez ciebie jesteśmy już godzinę spóźnieni- syknął szarowłosy mocniej ściskając dłoń Suny

-Spokojnie. Przecież czekają- szatyn jedynie wzruszył ramionami -To tu- dodał po chwili stając przed białym budynkiem -Gotowy? Na pewno nie chcesz uciec? A jak kiedyś zerwiemy? Nie żebym brał taką opcje pod uwagę- dopytywał

-Jesteś tak ważny że chce już do końca życia mieć coś co będzie mi o tobie przypominało idioto- Osamu zaśmiał się całując krótko usta swojego chłopaka

Dalej nie wie kiedy te półtora roku minęło. Czuł się jakby dopiero wczoraj się poznali

-Jesteśmy. Sorki za spóźnienie ale w sumie tak wyszło. Nie mam nic na swoją obronę- szatyn swoją przemową zwrócił na nich uwagę bruneta i farbowanego (teraz jedynie na końcach) blondyna

-Rozumiemy to więc luzik. Siadajcie- czarnowłosy zaśmiał się patrząc na swojego zirytowanego męża -Kenma nie rób takiej głupiej miny bo ci zostanie- Tetsuro wystawił mu język

-Zamknij sie Kuroo- warknął marszcząc brwi

Chłopcy zajeli miejsca obok siebie aby juz po chwili mieć przykładane do dłoni kalki

-Jest okej czy coś zmienić?- zapytał brunet patrząc w skupieniu na wzrór

-Jest okej- odpowiedzieli zgodnie

-Dobra to który idzie do mnie?- zapytał przygotowując stanowisko

-Osamu! Idź do niego!- pisnął przerażony Suna

-Boisz się?- zakpił Kuroo

-Tak sadysto. To bardzo bolało- szatyn wskazał na swój tatuaż węża znajdujący się na przedramieniu na co reszta jedynie zareagowała śmiechem

***

-Iiiii gotowe- czarnowłosy odsunął się od Osamu

-Moje też- Kozume uśmiechnął się lekko -To mi przypomina nasz pierwszy wspólny tatuaż- dodał

-Nie zapomnijcie nas na ślub zaprosić- Kuroo spojrzał z powagą na dwóch zakochańców

-Jasne że nie zapomnimy- Rintaro zachichotał patrząc na swoją dłoń -I jak się podoba?- zapytał tym razem swojego chłopaka

-Bardzo- odpowiedział zadowolony Osamu wyjmujący telefon

-Teraz masz coś po mnie już na zawsze- zachichotał młodszy szybko cmokając usta ukochanego

I takim oto sposobem na ich nadgarstkach znalazły się dwa małe tatuaże przedstawiające dwa małe węże... Bo czemu niby nie miałyby być to właśnie węże?

*
*
*

Sick boy  |  OsaSunaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz